Szanowni Państwo! Stajemy więc dzisiaj razem tu, na dziedzińcu Zamku Królewskiego – symbolu ciągłości państwa i wędrówki naszej wspólnoty przez dzieje. Stajemy bogaci w doświadczenia, wiedzę i mądrość, zgromadzone w ciągu 550 lat parlamentaryzmu polskiego. Stajemy, aby oddać hołd naszym poprzednikom i przodkom, z wdzięcznością spoglądając wstecz na ich starania, na ich dokonania w pracy dla Rzeczypospolitej. Stajemy, by w tym uroczystym dniu zaczerpnąć oddechu do dalszej drogi. Drogi, która przed nami
—mówił podczas Zgromadzenia Narodowego na Zamku Królewskim prezydent Andrzej Duda.
Prezydent wygłosił orędzie z okazji obchodów 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. W uroczystościach na Zamku Królewskim wzięli udział m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski oraz premier Mateusz Morawiecki. Opozycja zbojkotowała uroczystości, organizując alternatywne posiedzenie Zgromadzenia Narodowego.
PONIŻEJ ZAMIESZCZAMY PEŁNĄ TREŚĆ PRZEMÓWIENIA PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY.
Szanowni panowie marszałkowie, wielce szanowny panie prezesie Rady Ministrów, wielce szanowni panowie wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szanowni państwo ministrowie, szanowni państwo prezesi, szanowne panie i panowie posłowie i senatorowie, eminencje i ekscelencje, czcigodni przedstawiciele Kościołów i wyznań, szanowni państwo deputowani do Parlamentu Europejskiego, ekscelencje panie i panowie ambasadorowie, dostojni przedstawiciele Parlamentów zaprzyjaźnionych państw, szanowni panowie generałowie, szanowni państwo oficerowie, przedstawiciele Wojska Polskiego i Policji, wszyscy czcigodni uczestnicy Zgromadzenia Narodowego, drodzy rodacy
—rozpoczął prezydent Duda.
Dzisiejsze posiedzenie Zgromadzenia Narodowego odbywa się w miejscu wyjątkowym: na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie. Właśnie tutaj, w salach rezydencji władców Rzeczypospolitej, wielokrotnie obradowały obie izby naszego parlamentu, uchwalając najważniejsze w dziejach ojczystych akty prawne. Pozwolę sobie przywołać teraz dwa, chyba najistotniejsze spośród nich.
Pierwszy to konfederacja warszawska, uchwalona 445 lat temu, 28 stycznia 1573 roku. Właśnie wtedy – w okresie bezkrólewia po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów, kiedy dalsze losy państwa, jego ustroju i przyszłego sposobu sprawowania władzy były niewiadomą – skonfederowane sejmujące stany postanowiły, by dla zapewnienia pokoju w Rzeczypospolitej zagwarantować wszystkim obywatelom wolność religijną i równe prawa niezależnie od wyznawanej wiary.
A działo się to – przypomnijmy – w drugiej połowie XVI wieku, w tym samym czasie, gdy wiele krajów Europy ogarniały wojny religijne i zaledwie niecałe pół roku po pamiętnych wydarzeniach paryskich nazwanych nocą św. Bartłomieja
—mówił prezydent.
Tymczasem mądrość posłów i senatorów Rzeczypospolitej pozwoliła zapobiec tu, na naszej ziemi podobnej tragedii, kiedy gdzie indziej starano się uzyskać dominację nad mniejszościami i innowiercami, w Polsce wprowadzono zasadę tolerancji. Słuszność tej decyzji potwierdziła potem historia. Pół wieku później wojna trzydziestoletnia, podczas której armie – walczące przecież w imię tego samego chrześcijańskiego Boga, choć różnie pojmowanego – spustoszyły liczne kraje Zachodu, a wojna ta niemal w ogóle nie dotknęła ziem polskich i ich mieszkańców.
Drugim aktem prawa tutaj uchwalonym, który chciałbym dzisiaj przypomnieć, była rzecz jasna Konstytucja 3 maja 1791 roku. Obie izby parlamentu, zebrane przy podwójnej liczbie posłów i obradujące pod węzłem konfederacji, uchwaliły wtedy pierwszą w Europie i drugą na świecie po amerykańskiej ustawę zasadniczą, która określiła podstawy na wskroś nowoczesnego jak na tamte czasy ustroju państwowego
Oczywiście nie obyło się bez sporów i gwałtownych nieraz dyskusji. Nie było w wielu ważnych sprawach jednomyślności. Nie wszyscy też uczestnicy obrad mieli czyste intencje i nie wszyscy zajmowali stanowiska nie skażone wpływem obcych potęg i interesów. Ale Konstytucja została uchwalona. I mimo że nie zdołała wtedy ocalić naszego państwa przed zakusami mocarstw ościennych, to jednak potomni nazwali ówczesny sejm Sejmem Wielkim – nie tylko dla jego wyjątkowej liczebności, ale nade wszystko właśnie z powodu jego niezwykłych jak na tamte czasy dokonań
—powiedział prezydent Duda.
Spotykamy się zatem w zamku warszawskim, zamku, który jest symbolem naszej polskiej historii: w dawnej siedzibie władców i miejscu obrad Sejmów, które było świadkiem najważniejszych osiągnięć polskiego parlamentaryzmu doby przedrozbiorowej. Zamek jest znakiem ciągłości trwania i pracy Polaków: pracy ponad 30 pokoleń, które budowały fortece i wsie, miasta i instytucje, kulturę i prawo, patriotyzm i ducha – wszystko to, co składa się na naszą tożsamość, wszystko to, co czyni nas narodem, wszystko to, co czyni nas Polakami.
Ale ten Zamek – zburzony i przez naród odbudowany – jest też wyrazistym znakiem tego, że tu, na ziemi, nic nie jest wieczne ani stałe. Każdy z nas znajduje się w drodze. I my wszyscy razem – jako wspólnota narodowa i polityczna, obywatelska – także wędrujemy przez dzieje. Nasza Rzeczpospolita znajduje się zawsze w nieustannej drodze przez historię. Trwa, ale zmienia się. Rozwija się i wzrasta
—podkreślił.
O tym wszystkim myślimy szczególnie często właśnie teraz, kiedy trwają Narodowe Obchody Setnej Rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Jubileusz to wyjątkowy czas wspominania, ale jeszcze bardziej – czas wyciągania wniosków. Czas oddawania czci temu, co było wspaniałe i godne pochwały. I czas czerpania inspiracji do naszych, współczesnych, dzisiejszych działań, działań realizowanych dla dobra wspólnego.
Świętujemy teraz wiele ważnych rocznic związanych z odrodzeniem się Rzeczypospolitej w roku 1918. Ale sięgamy myślami także i do czasów bliższych – kiedy walczyliśmy z dwoma totalitaryzmami: niemieckim nazizmem i sowieckim bolszewizmem, kiedy tworzyliśmy wspaniały ruch „Solidarności”. I sięgamy też do epok dużo odleglejszych, kiedy nasi przodkowie wznosili zręby nowożytnego państwa, opartego już nie na średniowiecznym jedynowładztwie, lecz na ustroju mieszanym, łączącym elementy monarchii, arystokracji i republiki.
Właśnie to dzisiejsze uroczyste Zgromadzenie Narodowe, obradujące w obecności dostojnych przedstawicieli parlamentów zagranicznych, parlamentów zaprzyjaźnionych państw, upamiętnia jeden z ogromnie ważnych kroków na tej drodze. Oto przed 550 laty, w 1468 roku, do Piotrkowa zjechał król Polski i wielki książę litewski Kazimierz IV Jagiellończyk oraz członkowie Rady Królewskiej, którą wkrótce przyjęło się nazywać Senatem, a także posłowie, wybrani po dwóch na sejmikach ziemskich, jako reprezentanci obywateli poszczególnych powiatów.
Wtedy to trzy sejmujące stany – król i dwie izby – po raz pierwszy w naszych dziejach odbyły Sejm walny. Z dawna już było przyjęte, że decyzje polskiego monarchy musieli zatwierdzać możni, tworzący Radę Królewską. Ale oto po raz pierwszy uznano, że wymagają one zgody także przedstawicieli wszystkich ziem Korony, zebranych razem i wspólnie obradujących. I tak oto zapoczątkowana została era dojrzałego parlamentaryzmu polskiego. Proszę państwa - w XV wieku!
—zwrócił uwagę Duda.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Szanowni Państwo! Stajemy więc dzisiaj razem tu, na dziedzińcu Zamku Królewskiego – symbolu ciągłości państwa i wędrówki naszej wspólnoty przez dzieje. Stajemy bogaci w doświadczenia, wiedzę i mądrość, zgromadzone w ciągu 550 lat parlamentaryzmu polskiego. Stajemy, aby oddać hołd naszym poprzednikom i przodkom, z wdzięcznością spoglądając wstecz na ich starania, na ich dokonania w pracy dla Rzeczypospolitej. Stajemy, by w tym uroczystym dniu zaczerpnąć oddechu do dalszej drogi. Drogi, która przed nami
—mówił podczas Zgromadzenia Narodowego na Zamku Królewskim prezydent Andrzej Duda.
Prezydent wygłosił orędzie z okazji obchodów 550-lecia polskiego parlamentaryzmu. W uroczystościach na Zamku Królewskim wzięli udział m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu Marek Kuchciński i Stanisław Karczewski oraz premier Mateusz Morawiecki. Opozycja zbojkotowała uroczystości, organizując alternatywne posiedzenie Zgromadzenia Narodowego.
PONIŻEJ ZAMIESZCZAMY PEŁNĄ TREŚĆ PRZEMÓWIENIA PREZYDENTA ANDRZEJA DUDY.
Szanowni panowie marszałkowie, wielce szanowny panie prezesie Rady Ministrów, wielce szanowni panowie wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, szanowni państwo ministrowie, szanowni państwo prezesi, szanowne panie i panowie posłowie i senatorowie, eminencje i ekscelencje, czcigodni przedstawiciele Kościołów i wyznań, szanowni państwo deputowani do Parlamentu Europejskiego, ekscelencje panie i panowie ambasadorowie, dostojni przedstawiciele Parlamentów zaprzyjaźnionych państw, szanowni panowie generałowie, szanowni państwo oficerowie, przedstawiciele Wojska Polskiego i Policji, wszyscy czcigodni uczestnicy Zgromadzenia Narodowego, drodzy rodacy
—rozpoczął prezydent Duda.
Dzisiejsze posiedzenie Zgromadzenia Narodowego odbywa się w miejscu wyjątkowym: na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie. Właśnie tutaj, w salach rezydencji władców Rzeczypospolitej, wielokrotnie obradowały obie izby naszego parlamentu, uchwalając najważniejsze w dziejach ojczystych akty prawne. Pozwolę sobie przywołać teraz dwa, chyba najistotniejsze spośród nich.
Pierwszy to konfederacja warszawska, uchwalona 445 lat temu, 28 stycznia 1573 roku. Właśnie wtedy – w okresie bezkrólewia po wygaśnięciu dynastii Jagiellonów, kiedy dalsze losy państwa, jego ustroju i przyszłego sposobu sprawowania władzy były niewiadomą – skonfederowane sejmujące stany postanowiły, by dla zapewnienia pokoju w Rzeczypospolitej zagwarantować wszystkim obywatelom wolność religijną i równe prawa niezależnie od wyznawanej wiary.
A działo się to – przypomnijmy – w drugiej połowie XVI wieku, w tym samym czasie, gdy wiele krajów Europy ogarniały wojny religijne i zaledwie niecałe pół roku po pamiętnych wydarzeniach paryskich nazwanych nocą św. Bartłomieja
—mówił prezydent.
Tymczasem mądrość posłów i senatorów Rzeczypospolitej pozwoliła zapobiec tu, na naszej ziemi podobnej tragedii, kiedy gdzie indziej starano się uzyskać dominację nad mniejszościami i innowiercami, w Polsce wprowadzono zasadę tolerancji. Słuszność tej decyzji potwierdziła potem historia. Pół wieku później wojna trzydziestoletnia, podczas której armie – walczące przecież w imię tego samego chrześcijańskiego Boga, choć różnie pojmowanego – spustoszyły liczne kraje Zachodu, a wojna ta niemal w ogóle nie dotknęła ziem polskich i ich mieszkańców.
Drugim aktem prawa tutaj uchwalonym, który chciałbym dzisiaj przypomnieć, była rzecz jasna Konstytucja 3 maja 1791 roku. Obie izby parlamentu, zebrane przy podwójnej liczbie posłów i obradujące pod węzłem konfederacji, uchwaliły wtedy pierwszą w Europie i drugą na świecie po amerykańskiej ustawę zasadniczą, która określiła podstawy na wskroś nowoczesnego jak na tamte czasy ustroju państwowego
Oczywiście nie obyło się bez sporów i gwałtownych nieraz dyskusji. Nie było w wielu ważnych sprawach jednomyślności. Nie wszyscy też uczestnicy obrad mieli czyste intencje i nie wszyscy zajmowali stanowiska nie skażone wpływem obcych potęg i interesów. Ale Konstytucja została uchwalona. I mimo że nie zdołała wtedy ocalić naszego państwa przed zakusami mocarstw ościennych, to jednak potomni nazwali ówczesny sejm Sejmem Wielkim – nie tylko dla jego wyjątkowej liczebności, ale nade wszystko właśnie z powodu jego niezwykłych jak na tamte czasy dokonań
—powiedział prezydent Duda.
Spotykamy się zatem w zamku warszawskim, zamku, który jest symbolem naszej polskiej historii: w dawnej siedzibie władców i miejscu obrad Sejmów, które było świadkiem najważniejszych osiągnięć polskiego parlamentaryzmu doby przedrozbiorowej. Zamek jest znakiem ciągłości trwania i pracy Polaków: pracy ponad 30 pokoleń, które budowały fortece i wsie, miasta i instytucje, kulturę i prawo, patriotyzm i ducha – wszystko to, co składa się na naszą tożsamość, wszystko to, co czyni nas narodem, wszystko to, co czyni nas Polakami.
Ale ten Zamek – zburzony i przez naród odbudowany – jest też wyrazistym znakiem tego, że tu, na ziemi, nic nie jest wieczne ani stałe. Każdy z nas znajduje się w drodze. I my wszyscy razem – jako wspólnota narodowa i polityczna, obywatelska – także wędrujemy przez dzieje. Nasza Rzeczpospolita znajduje się zawsze w nieustannej drodze przez historię. Trwa, ale zmienia się. Rozwija się i wzrasta
—podkreślił.
O tym wszystkim myślimy szczególnie często właśnie teraz, kiedy trwają Narodowe Obchody Setnej Rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości. Jubileusz to wyjątkowy czas wspominania, ale jeszcze bardziej – czas wyciągania wniosków. Czas oddawania czci temu, co było wspaniałe i godne pochwały. I czas czerpania inspiracji do naszych, współczesnych, dzisiejszych działań, działań realizowanych dla dobra wspólnego.
Świętujemy teraz wiele ważnych rocznic związanych z odrodzeniem się Rzeczypospolitej w roku 1918. Ale sięgamy myślami także i do czasów bliższych – kiedy walczyliśmy z dwoma totalitaryzmami: niemieckim nazizmem i sowieckim bolszewizmem, kiedy tworzyliśmy wspaniały ruch „Solidarności”. I sięgamy też do epok dużo odleglejszych, kiedy nasi przodkowie wznosili zręby nowożytnego państwa, opartego już nie na średniowiecznym jedynowładztwie, lecz na ustroju mieszanym, łączącym elementy monarchii, arystokracji i republiki.
Właśnie to dzisiejsze uroczyste Zgromadzenie Narodowe, obradujące w obecności dostojnych przedstawicieli parlamentów zagranicznych, parlamentów zaprzyjaźnionych państw, upamiętnia jeden z ogromnie ważnych kroków na tej drodze. Oto przed 550 laty, w 1468 roku, do Piotrkowa zjechał król Polski i wielki książę litewski Kazimierz IV Jagiellończyk oraz członkowie Rady Królewskiej, którą wkrótce przyjęło się nazywać Senatem, a także posłowie, wybrani po dwóch na sejmikach ziemskich, jako reprezentanci obywateli poszczególnych powiatów.
Wtedy to trzy sejmujące stany – król i dwie izby – po raz pierwszy w naszych dziejach odbyły Sejm walny. Z dawna już było przyjęte, że decyzje polskiego monarchy musieli zatwierdzać możni, tworzący Radę Królewską. Ale oto po raz pierwszy uznano, że wymagają one zgody także przedstawicieli wszystkich ziem Korony, zebranych razem i wspólnie obradujących. I tak oto zapoczątkowana została era dojrzałego parlamentaryzmu polskiego. Proszę państwa - w XV wieku!
—zwrócił uwagę Duda.
CIĄG DALSZY NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403727-cale-przemowienie-prezydenta-dudy