W drugą nitkę gazociągu Nord Stream zainwestowało aż pięć europejskich firm. Teraz mogą mieć problemy w interesach z Ameryką.
Angażują się w biznes, który niesie ryzyko sankcji
— zaznaczyła rzecznik amerykańskiego Departamentu Stanu Heather Nauert.
W gazociąg Nord Stream 2 zainwestowały: niemieckie Wintershall i Uniper, austriackie OMV, brytyjsko-holenderski Royal Dutch Shell i francuski koncern Engie. To do nich Waszyngton odniósł się słowami rzecznik Departamentu Stanu.
Stany Zjednoczone wreszcie wyraźnie opowiedziały się przeciw rozbudowie Nord Stream 2. Rzecznik Departamentu Stanu zaznaczyła, że projekt ten dzieli Europę, podważa bezpieczeństwo i uzależnia od rosyjskiej energii. Zagroziła, że firmy, które robią interesy z Gazpromem są narażone na amerykańskie sankcje.
Nie da się ukryć faktu, że Nord Stream 2 nie jest na rękę Stanom Zjednoczonym, bo dzięki dywersyfikacji źródeł dostaw gazu do Europy zarobią na dostawie gazu skroplonego. Między innymi do Polski. Ale takie działania są działaniami zapewniającymi nam bezpieczeństwo energetyczne. Większe uniezależnienie się od rosyjskiego gazu.
I wreszcie, to potężny głos sprzeciwu wobec interesom z Rosją Władimira Putina, który nie zostanie przemilczany w Europie. Dotąd o niebezpieczeństwach na arenie międzynarodowej przypominała stale jedynie strona polska. I słuszne były poważne obawy, że to za mało.
Choć rośnie niepokój państw bałtyckich, które także deklarują sprzeciw wobec rozbudowie Nord Stream 2, silny akcent Niemiec na rozbudowę gazociągu i, nie ukrywajmy, chęci zarobienia pieniędzy na biznesie z Gazpromem, budził strach.
Strach, że nie uda się powstrzymać tego projektu. I, z pominięciem Ukrainy zbuduje się gazociąg, który będzie mógł być w każdej chwili użyty do celów politycznych. Dziś strona polska rozumie obawy przed polityką Rosji. Wydawało się, że zobaczył je przez chwile także cały świat, kiedy doszło do próby otrucia rosyjskiego szpiega i jego córki w Wielkiej Brytanii, ale brak otwartego sprzeciwu wobec Nord Stream 2 niweczył te nadzieje.
Teraz światełko nadziei tli się na nowo. Kwestia restrykcji dla firm pracujących przy Nord Stream 2 nie jest co prawda nowa, bo Heather Nauert już w marcu mówiła o takiej możliwości. Ostrzeżenie te powtórzyła w maju w Berlinie Sandra Oudkirk z Biura ds. Zasobów Energii Departamentu Stanu USA. Podkreśliła wtedy, że Waszyngton z zadowoleniem przyjąłby upadek koncepcji Nord Stream 2.
Dziś wiemy jednak, że zdaniem Białego Domu, Rosja doskonale rozumie, że Nord Stream 2 dzieli Europę i skutecznie wykorzystuje tę sytuację. Poza tym gazociąg to kolejne narzędzie Kremla do stosowania politycznego przymusu.
Potwierdzenie twardego sprzeciwu USA to ostra krytyka projektu, jaką wygłosił Donald Trump. Prezydent USA uznał, że gazociąg uzależnia zwłaszcza Niemcy od Rosji. Jak podkręcił Trump, Berlin jest zakładnikiem Rosji i jest przez nią „całkowicie kontrolowany”.
Nord Stream 2 to wspólne przedsięwzięcie rosyjsko-niemieckie. To druga nitka gazociągu na Bałtyku, po uruchomionym w 2011 r. Nord Stream 1. Po wybudowaniu ma nim przebiegać 110 mld m3 gazu. Należy podkreślać, że przepustowość Nord Stream 1 nie jest dziś w całości wykorzystywana.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403571-glos-rozsadku-z-usa-w-sprawie-nord-stream-2
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.