Dziś, a mamy początek lata, pełne wakacje oraz rozpoczęcie sezonu urlopowego. Czy to nie dziwne, że w krótkim czasie po raz trzeci różni znajomi pokazują mi podobno niezwykle popularne już w całej Polsce, a zarazem słynne zdjęcie Edwarda Gierka w otoczeniu trójki młodych ludzi. Wyciągają komórki, coś w nich szperają, a następnie pokazując czarno-białą fotografię, pytają: - „A to widziałeś?”.
Gdyby nie podpis pod zdjęciem, poza Kwaśniewskim, pozostałej dwójki, stojącej najbliżej Gierka pewnie nie rozpoznałbym. Choć ich cielęcy zachwyt, w istocie wyrażający najwyższy stopień lizusostwa, dobrze oddaje ich osobowości. Ludzi napinających wszystkie szare komórki na zrobienie kariery.
Pełno młodych twarzy, stanowiących tło pierwszego planu, wskazuje, że była to jakaś ważna impreza socjalistycznego ruchu młodzieżowego, której rangę podniosła obecność I sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Przywódcy komunistycznego państwa.
To ta młoda trójka, będąca w samym centrum fotografii nadaje jej dziś ważny sens i znaczenie. Bo jeśli chodzi o Gierka, niewątpliwie zajmuje poczesne miejsce w dziejach powojennej Polski, w historii przedostatniej dekady czasów PRL. Dziś przy wszystkich sporach o jego znaczenie, patrzymy na niego z perspektywy obserwatora, oglądającego prawdziwą skamielinę za szybą.
Co innego trójka postaci w organizacyjnych strojach. Wymieńmy ją, patrząc, aby być w zgodzie z ich ideologią i światopoglądem, od lewej: - Włodzimierz Czarzasty, Małgorzata Gersdorf i Aleksander Kwaśniewski. Wszyscy zdolni, ambitni, dopiero na pierwszym stopniu w drodze do dorobku. Najwyżej wspiął się Kwaśniewski. Najsprytniejszy z tej trójki i najbardziej cyniczny. Czarzasty, świetnie się zapowiadający, raczej intelektualista drugiego planu, ale w późniejszym wieku objawiający się jako sprawny organizator. I ona, żeńska ozdoba fotografii. Stopniem przymilności do pierwszego sekretarza partii przebija obydwu młodych działaczy o kilka długości, choć oni też już weszli na wysokie obroty zachwytu i przypodobania się. Jej uduchowiana twarz, wietrząca szansę, warta jest pędzla Leonarda da Vinci lub Augusta Renoira. W późniejszym wieku cała trójka objawiła niewidoczny na fotografii talent, przytłumiony jeszcze wówczas zaangażowaniem ideowym – zmysł do pomnażania pieniędzy.
Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inną, ważniejszą wspólną cechę całej trójki. Wszyscy troje są namacalnym dowodem trwałej więzi z czasami PRL. Więzi, która nie jest ani czystą abstrakcją, ani lekkoduchostwem, ale twardym, bezwzględnym poruszaniu się przez nich w świecie wedle reguł wyuczonych i opanowanych w stopniu bliskim perfekcji z czasów PRL. Z tą drobną różnicą, że dziś w kostiumie narzuconym z konieczności przez takie nowinki – jak demokracja, praworządność, sprawiedliwość. Zresztą, wykorzystując je dziś do własnych prywatnych celów.
Tak naprawdę, nigdy nie przywiązywali się do żadnych barw. Zawsze traktowali je instrumentalnie, jako konieczność przystosowania się do „warunków terenowych”. Toteż w wolnej Polsce bez najmniejszych kłopotów zmienili, niczym kameleony, barwy swoich piór, kryjąc pod nimi dawne kształty. Teraz zbieramy tego owoce. W tej chwili przypomniała się dawna działaczka Małgorzata Gersdorf. Naiwnością byłoby myśleć, że pozostała dwójka z tamtej starej fotografii, kiedykolwiek odetnie się od swoich prawdziwych korzeni.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403494-falszywe-owce-ciagnie-do-lasu-gersdorf-i-jej-towarzysze
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.