Trump użył przykładu Nord Stream, ale de facto kraje te rozwijają bardzo lukratywne relacje gospodarcze z Rosją. Moskwa z czerpie z tego olbrzymie korzyści, a przecież część tych zysków przekazuje właśnie na utrzymanie sił zbrojnych, które zagrażają m.in. Europie, a przede wszystkim naszej wschodniej flance
— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Waszczykowski, poseł PiS, były minister spraw zagranicznych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trump krytykuje Berlin za Nord Stream 2: Niemcy to zakładnik Rosji; Polska nie chce nim być
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Gen. Polko: Trump będzie przekonywał na szczycie NATO, żeby Europa wzięła odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo
wPolityce.pl: Prezydent USA Donald Trump wielokrotnie podkreślał konieczność zwiększenia wydatków na obronność i krytykował zachodnioeuropejskich członków NATO za brak wypełnienia tego zobowiązania. Teraz, podczas szczytu Sojuszu, wyraził to w wyjątkowo stanowczych słowach. Czy taka forma - swoistego „uderzenia pięścią w stół” - przysłuży się tej sprawie?
Witold Waszczykowski: Donald Trump mówi to już od półtora roku i wszytko będzie zależało od jego konsekwencji. Rzeczywiście, wiele państw europejskich uprawia w dziedzinie bezpieczeństwa tzw. „jazdę na gapę”. Wykorzystują fakt, że Stany Zjednoczone są krajem mocno rozwiniętym pod względem militarnym, posiadają rozbudowaną armię oraz instalacje wojskowe w wielu regionach świata i bronią de facto bezpieczeństwa powszechnie, nie tylko na obszarze euroatlantyckim, a co dla USA odbywa się olbrzymim kosztem. Trump zaczyna to wreszcie przypominać. Bo w tym samym czasie państwa Europy dokonują lukratywne deale np. z Iranem. Trump wreszcie przypomina fakty i twarde realia panujące na świecie.
Skoro o tym mowa. Prezydent Stanów Zjednoczonych wyszczególnił tę kwestię, mówiąc że Niemcy czy Francja zawierają ogromne umowy z Rosją dotyczące ropy i gazu, podczas gdy USA mają je właśnie chronić przed Rosją. Przypomniał też, że są i kraje takie jak Polska, które nie chcą być „zakładnikami Rosji”.
Trump użył przykładu Nord Stream, ale de facto kraje te rozwijają bardzo lukratywne relacje gospodarcze z Rosją. Moskwa z czerpie z tego olbrzymie korzyści, a przecież część tych zysków przekazuje właśnie na utrzymanie sił zbrojnych, które zagrażają m.in. Europie, a przede wszystkim naszej wschodniej flance.
Wielu polskich polityków czy publicystów wielokrotnie podkreśla konieczność postrzegania obronności w szerszej perspektywie. Czy tak otwarte słowa Donalda Trumpa przyczynią się do poszerzenia rozumienia obronności – chociażby o ten zakres energetyczny – także wśród innych członków NATO?
To jest bardzo pożądane, aby podnosić i łączyć te kwestie. Mówimy przecież, że bezpieczeństwo musi być postrzegane kompleksowo, mówimy o zagrożeniach hybrydowych. Zwróćmy uwagę, że kiedy Donald Trump domaga się zwiększania wydatków na budżety wojskowe, państwa Europy Zachodniej odpowiadają, że pośrednio przyczyniają się większego bezpieczeństwa np. poprzez politykę pomocową w krajach Trzeciego Świata. Skoro domagają się, aby politykę bezpieczeństwa postrzegać szerzej i włączać do niej np. politykę humanitarną, to patrzmy na to wszystko naprawdę całościowo i dołóżmy do tego komponent energetyczny. Włączenie więc dyskusji o Nord Stream jest jak najbardziej uzasadnione.
Choć kanclerz Angela Merkel podkreśliła, że Niemcy „czują się zobowiązane do tego, by dążyć do przeznaczania 2 procent PKB na obronność”, to jednak są to słowa mało przekonujące. Dlatego warto zapytać, czy pomyślne rozwiązanie kwestii zwiększenia wydatków na bezpieczeństwo jest na wyciągnięcie ręki, czy też czeka nas dalsza żmudna praca tych państw, które to zobowiązanie traktują poważnie?
To będzie żmudna praca. Po pierwsze dlatego, że państwa zachodnioeuropejskie już od wielu lat uznają, że Rosja nie stanowi dla nich zagrożenia, podczas gdy nasze poczucie zagrożenia jest przez nie lekceważone. A po drugie, kraje te są od kilkudziesięciu lat owładnięte myślą, żeby powołać odrębną strukturę polityczno-wojskową bez udziału USA. Na przełomie lat 40. i 50. zapoczątkowano tzw. Unię Zachodnią. Potem mamy w latach 50. francuskie mrzonki jak Plan Plevena, aby stworzyć europejską armię. Później są próby emancypacji Europy i ucieczkę Francji z Sojuszu. Z kolei w latach 80. Europa chce zerwać z NATO pod wpływem sowieckich pieniędzy i tworzy cały ruch antynuklearny. Wreszcie od początku lat 90. mamy w Europie Zachodniej próby stworzenia jakiegoś odrębnego komponentu w ramach NATO, byle bez Amerykanów, bo rzekomo taka struktura byłaby bardziej do zaakceptowania np. Rosję. Te próby, aby podzielić NATO, mają więc w Europie Zachodniej długą historię. I oskarżanie dzisiaj Donalda Trumpa, że chce zdestabilizować solidarność transatlantycką, jest całkowicie bezpodstawne.
Rozmawiał Adam Kacprzak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403475-nasz-wywiad-waszczykowski-o-stanowczych-slowach-trumpa