Nakłady na wojsko to z pewnością nasz atut. Można nam jednak wyciągać i będzie w tym dużo racji, że wydatki są odpowiednio wysokie, ale środki przeznaczane na zakup uzbrojenia nie są duże. To jest rzeczywiście nasza pięta Achillesowa i z tym pan minister Błaszczak musi sobie dać radę. Mamy przestarzały sprzęt. Nie mamy śmigłowców. Wydatki na modernizację techniczną armii są zbyt niskie
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl generał Roman Polko, były dowódca jednostki specjalnej GROM.
wPolityce.pl: Panie generale czy rozpoczynający się w Brukseli szczyt NATO będzie przebiegał tylko pod hasłem krytykowania przez prezydenta Trumpa państw, które nie przekazują 2 proc. PKB na swoje armie?
Gen. Roman Polko: Sądzę, że prezydent Trump chce powiedzieć coś więcej. Będzie przekonywał, żeby Europa wzięła odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Ciągle nasz kontynent traktuje Stany Zjednoczone jako stróża, który jest na pierwszej linii ognia, a potem go krytykuje. Tak było w czasie wojny w byłej Jugosławii i w innych konfliktach zbrojnych. Kwestia była opisywana przez sfrustrowanych amerykańskich generałów, którzy przekazywali Europie informacje np. uzyskane od terrorystów, m. in. od tych przetrzymywanych w Guantanamo. Europa z jednej strony chętnie korzysta z wiedzy i pomysłów amerykańskich. A jednocześnie krytykuje USA za działania, które zdaniem części osób wymykają się z spod międzynarodowych regulacji.
Jakie tematy mogą być istotne podczas szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego?
Odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo, większa spójność i zwartość Sojuszu. Myślę, że zostanie podkreślone, że nie należy sprzedawać interesów Sojuszu na rzecz korzyści gospodarczych. Mam na myśli Niemcy i ich zaangażowanie w Nord Stream. Podnosił tę sprawę śp. prezydent Lech Kaczyński podczas szczytu NATO. Spotkało się to wówczas z pozytywnym przyjęciem. Myślę, że podczas szczytu powinna zostać podniesiona kwestia przestrzegania porozumień międzynarodowych. Widzę niebezpieczeństwo kiedy prezydent Trump mówi, że łatwiej mu się będzie rozmawiało z Putinem. Pojawia się pytanie, czy te kontakty nie przerodzą się w uznanie Krymu za własność Rosji.
Co powinno być priorytetem Polski?
Budowanie większej zwartości i ściślejszej współpracy z europejskimi partnerami. Należy szukać tego, co łączy i niwelować różnice, które się pojawiają. Aczkolwiek jest to szalenie trudne. Ważna jest w tym sztuka dyplomacji.
Sądzi pan, że Polska może coś ugrać na tym, że płacimy 2 proc., czy też jak się ostatnio okazało 1,98 proc. PKB na wojsko?
Nakłady na wojsko to z pewnością nasz atut. Można nam jednak wyciągać i będzie w tym dużo racji, że wydatki są odpowiednio wysokie, ale środki przeznaczane na zakup uzbrojenia nie są duże. To jest rzeczywiście nasza pięta Achillesowa i z tym pan minister Błaszczak musi sobie dać radę. Mamy przestarzały sprzęt. Nie mamy śmigłowców. Wydatki na modernizację techniczną armii są zbyt niskie. Szczególnie jest to negatywne w kontekście budowania kolejnych dywizji. Niespecjalnie widzę tu racjonalność działania. Większym naszym atutem jest to, że nasi żołnierze i Polska nie unika angażowania się w działania realizowane poza granicami kraju. Polska jest dobrym i wiarygodnym sojusznikiem każdego państwa NATO w najtrudniejszych misjach organizowanych w najbardziej zapalnych punktach świata. Naszą wiarygodność zbudowaliśmy żołnierską krwią. Ten niewątpliwy atut warto wykorzystywać. Należy wykorzystywać też naszych dowódców. Śp. Lech Kaczyński po to nominował nowych generałów, żeby przejmowali wysokie stanowiska w NATO, żeby nasz głos od środka był bardziej słyszalny w Sojuszu. Nie ma sensu wysyłać dowódców na „zieloną trawkę”, bo szkoda tego kapitału. Krótko po nominacjach rozmawiałem o tym ze śp. prezydentem Kaczyńskim.
Panie generale, wspomniał pan, że nie ma śmigłowców, ale nie ma też okrętów, czołgów i wielu innych ważnych rodzajów uzbrojenia w polskiej armii.
Symbolem niemożności Marynarki Wojennej jest ORP „Gawron”. Obrona przeciwlotnicza jest zapóźniona. Śmigłowców nie ma, bo nie jesteśmy w stanie przeprowadzić przetargu. Warto się uderzyć we własne piersi, bo przez takie przeciąganie przetargów na samoloty VIPowskie doszło do strasznej katastrofy pod Smoleńskiem.
Broń pancerna bardziej nadaje się do muzeum niż na poligon. Renowacja czołgów T-72 jest marnowaniem pieniędzy. Nawet jeżeli budujemy coś fajnego, jak Obrona Terytorialna to później moi koledzy zamiast pomóc rozwijać starają się, żeby przypadkiem Obrona Terytorialna nie rozwinęła skrzydeł.
Z czego takie zachowanie może wynikać?
Może mogłoby się, że ochotnicy mają więcej nowoczesności, kapitału i dynamiki niż profesjonalne rodzaje wojsk. Warto skończyć z tym piekiełkiem i uporządkować sprawy obronności. W kwestii bezpieczeństwa Polski i rozwoju naszej armii działania wszystkich powinny zmierzać w tym samym kierunku. Nie widzę jakiegokolwiek obszaru do sporów politycznych, bo one tylko armii tylko szkodzą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403428-nasz-wywiad-gen-polko-o-szczycie-nato