Hanna Gronkiewicz-Waltz konsekwentnie postępuje wobec Komisji Weryfikacyjnej i bierze za to odpowiedzialność prawną i polityczną. Nie uznaje tego organu i nigdy nie uznawała. W związku z tym poleca też tak postępować swoim urzędnikom
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr Bartłomiej Biskup, politolog z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Słowa dotyczyły dokumentu krążącego w warszawskim ratuszu, którego treść ujawnił nasz portal. Wynika z niego, że urzędnicy mają automatycznie wnosić sprzeciwy wobec wszystkich decyzji Komisji Reprywatyzacyjnej przyznającej lokatorom odszkodowania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Jak Pan ocenia doniesienia naszego portalu o notatce, która nakazuje blokowanie wypłaty odszkodowań dla ofiar reprywatyzacji?
dr Bartłomiej Biskup: Mnie to w ogóle nie dziwi. Hanna Gronkiewicz-Waltz konsekwentnie postępuje wobec Komisji Weryfikacyjnej i bierze za to odpowiedzialność prawną i polityczną. Nie uznaje tego organu i nigdy nie uznawała. W związku z tym poleca też tak postępować swoim urzędnikom. Inna sprawa, jakie są granice działalności Komisji. Nie jest natomiast kompetencją prezydent Warszawy ocenianie tego, czy działa ona zgodnie z prawem. To jest sprawa Trybunału Konstytucyjnego. Sam mam wątpliwości co do zakresu działania Komisji, np. czy ten organ może podejmować duże decyzje o charakterze finansowym i majątkowym. Nie ma takiej tradycji, zazwyczaj są powołane do tego sądy. Są to jednak trochę inne wątpliwości. Hanna Gronkiewicz-Waltz jednostronnie patrzy na Komisję Weryfikacyjną i nie stawia się na jej posiedzenia. Teraz przenosi swoją odpowiedzialność na urzędników, ale z drugiej strony dzięki temu dokumentowi będą oni mogli powiedzieć, że otrzymali taką dyrektywę, aby nie wykonywać poleceń Komisji. Cała odpowiedzialność spadnie i tak na prezydent Warszawy.
Hanna Gronkiewicz-Waltz twierdzi, że nie jest to żadna „tajna instrukcja”, a „opinie prawne ujęte w formie procedur” i zarzuca Jakiemu wykorzystywanie dokumentu w celach politycznych. Co Pan o tym sądzi?
W momencie, gdy Jaki kandyduje na prezydenta Warszawy, trudno jest uciec od takich interpretacji. Jego popularność wzięła się właśnie z Komisji Weryfikacyjnej. To był główny czynnik, dzięki któremu zaistniał w sondażach i jest znany przez Warszawiaków. Każda taka wypowiedź Patryka Jakiego czy Rafała Trzaskowskiego lub Hanny Gronkiewicz-Waltz musi być rozpatrywana w kontekście kampanii wyborczej. To jest naturalna kolej rzeczy. To nie jest ani zarzut, ani pochwała, tylko typowa rzecz dla wydarzeń kampanijnych. Wszystkie obecne wydarzenia mogą być podejmowane pod presją kampanii wyborczej, ale mogą to też być tylko zarzuty.
Wygląda na to, że oficjalnie kampania wyborcza się jeszcze nie rozpoczęła, a walka trwa w najlepsze?
To są bzdury. Nie ma po prostu płatnej kampanii, w której komitety wyborcze mogą wydawać pieniądze, bo nie zostały jeszcze zarejestrowane. Czy politycy mają się schować w lisiej norze i nic nie mówić o swojej kandydaturze? Wręcz przeciwnie. Przepisy są rzeczywiście niedostosowane do tzw. „kampanii permanentnej”, która jest prowadzona non stop. Uważam, że kandydaci na prezydentów i tak zostali ujawnieni za późno. Jaki i Trzaskowski są znani, ale w wielu mniejszych miastach kandydaci potrzebują przynajmniej roku na zbudowanie wizerunku. Przepisy odstają w tym względzie od rzeczywistości.
Wczoraj na spotkaniu Patryka Jakiego w warszawskim Ursusie doszło do kolejnej prowokacji sympatyków Rafała Trzaskowskiego. Kandydat PO na prezydenta Warszawy stwierdził, że nie ma z tym nic wspólnego. Powinien za to przeprosić?
Kultura polityczna ogólnie się obniża. To niestety jest znak tych czasów, że tak się dzieje. Taki gest przeprosin nie byłby zły, przynajmniej wizerunkowo. Nie można wziąć odpowiedzialności za wszystkich. Bardzo często są to osoby, które przychodzą podpite na spotkania, niektórzy są typowymi krzykaczami. Niekoniecznie muszą być związane z jakimś konkretnym ugrupowaniem. Oczywiście te osoby zostały zidentyfikowane jako ludzie związani z kampanią Rafała Trzaskowskiego. To godny potępienia obyczaj. Myślę, że te emocje będą się coraz bardziej eskalować. Niestety to są obosieczne miecze i za chwilę możemy doświadczyć tego samego w drugą stronę.
Przewaga Trzaskowskiego nad Jakim topnieje z tygodnia na tydzień. Czy kandydat Zjednoczonej Prawicy wkrótce prześcignie rywala?
Szanse Patryka Jakiego na pewno się zwiększają. Jest duża szansa, aby wyniki obu kandydatów były zbliżone w pierwszej turze. Jeżeli chodzi o drugą turę, to większe szanse ma wciąż Trzaskowski, ze względu na bardzo stabilny elektorat PO w Warszawie. Statystyka jest tutaj nieubłagana. Wyborcy, którzy nie chcą głosować na Trzaskowskiego, będą głosować w pierwszej turze na kandydata lewicowego. To poparcie może być bezcenne w drugiej turze dla Jakiego, który ma szansę osiągnąć naprawdę dobry wynik i realnie zagrozić kandydatowi PO. Wybory są ostatecznym testem i niejednokrotnie bywało, że pewniacy o włos przegrywali.
Rozmawiał Paweł Zdziarski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403284-nasz-wywiad-dr-bartlomiej-biskup-o-hgw