Dziś już dla nikogo nie ulega wątpliwości, że nękanie Polski przez Komisję Europejską, to wyłączna zasługa naszej totalnej opozycji. Widać to było po ostatnim wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego w Strasburgu podczas debaty, która miała być poświęcona przyszłości Unii Europejskiej, a przerodziła się w gremialny atak na Polskę. Pretekstem do tej werbalnej napaści jest kwestia rzekomego niszczenia przez Polskę praworządności, upatrywanego ostatnio w reformie Sądu Najwyższego jako koronnego dowodu na polityczny zamach na fundamenty doskonale działającego do tej pory systemu sprawiedliwości w Polsce. Starania naszej opozycji o odpowiednie zainspirowanie nie tylko kierowniczych gremiów Unii, ale części euro posłów nie byłyby skuteczne, gdyby nie padały na podatny grunt. Wyrasta on na dominującej na zachodzie ideologii lewicowej, dla której takie kraje jak Węgry czy Polska, opowiadające się oficjalnie za cywilizacją chrześcijańską, stają się symbolem „ciemnego średniowiecza”. Hamulcem w zjednoczeniu się Europy pod jednym wspólnym dla wszystkich sztandarem lewicowości.
Smutnym potwierdzeniem traktowania Polski jako „niesfornego chłopca do bicia” jest brak reakcji kierownictwa Unii Europejskiej na skandaliczne zachowanie się polskich „żuli politycznych”, zawodowych prowokatorów ze Stowarzyszenia Obywatele RP, obecnych na galerii w głównej sali plenarnych posiedzeń Euro Parlamentu podczas wystąpienia Mateusza Morawieckiego. Pokazywanie obscenicznych, wulgarnych i prymitywnych gestów wobec polskiego, a więc własnego premiera, przez gości zaproszonych na wysłuchanie debaty przez Michała Boniego było oczywistą prowokacją z jego strony. Zapewnienia, że nie mógł tego przewidzieć, przypomina tłumaczenie się gimnazjalisty, iż nie przewidywał, że w zimie w Polsce spadnie śnieg.
Pal sześć Boniego i zaprzyjaźnionych z nim gości z Polski, ale czemu nie przywołał ich nikt do porządku, a właściwie nie wyprosił z obrad? Dlaczego zostali wpuszczeni na galerię, jeśli wielu euro posłów z innych krajów widziało jak „agresorzy od Boniego” wulgarnie traktują znanych im z telewizji przedstawicieli PiS w Euro Parlamencie, m.in. prof. Ryszarda Legutko.
O współpracy polskiej opozycji z z innymi parlamentarzystami UE opowiadał mi jeden z dziennikarzy polskich, obecny tego dnia w Strasburgu.
Na własne oczy widziałem, jak niektórzy euro posłowie z innych krajów zadawali pytania Mateuszowi Morawieckiemu, które w istocie były atakami na obecny polski rząd. Swoje pytania nieudolnie odczytywali z kartek przekazanych im przez członków polskiej opozycji w Brukseli
— mówił.
To nie jest bajeczka, opowiedziana na użytek polityczny. Przekazał mi ten obraz dziennikarz, który zastrzegał się, że daleko jest mu do sympatii do PiS. To doświadczenie każe mu innymi oczami spojrzeć na działania Komisji Europejskiej wobec Polski.
Goście Boniego wracający do Polski swoją wyprawę do Strasburga zapewne uznali za sukces.
Czy zdają sobie jednak sprawę, że udział w tym sukcesie mają także wysocy urzędnicy UE, w tym Donald Tusk.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403260-polityczni-zule-z-polski-mile-widziani-w-brukseli
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.