Takie zapomniane przez lata mordy występowały na całym wschodzie. Bestialskie mordy cechowały nie tylko Ukraińców, ale także Białorusinów i Rosjan. To, co widzieliśmy w ekranizacji zbrodni wołyńskiej w filmie Wojciecha Smarzowskiego znamy to z opowieści przodków.
Instytut Pamięci Narodowej ma pełne ręce roboty, jeśli chodzi o ujawnianie tych zbrodni. A to szczególnie trudne w obliczu zachowania Rosji. Federacja Rosyjska odmawia wydawania jakichkolwiek dokumentów archiwalnych do badań tychże zbrodni. A jeśli prawdy chcą dowiedzieć się pracownicy IPN, czy badacze, którzy jadą na miejsce, są z kraju wydalani.
Ile jeszcze istnień polskich zostało zapomnianych gdzieś na polu, jak w przypadku zbrodni wołyńskiej? Za przykład może posłużyć choćby Obława Augustowska, podczas której wymordowano setki osób. Do dziś nieznane jest miejsce ich pochówku. Jedynie umownie ich cierpienie upamiętnia kamień w mazurskim lesie.
W lipcu 1945 r. oddziały Armii Czerwonej, warto zaznaczyć, że przy pomocy Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszy i współpracowników Urzędu Bezpieczeństwa, przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną na terenie Puszczy Augustowskiej i jej okolic, określanej mianem Obławy Augustowskiej.
Ze strony sowieckiej w operacji uczestniczyły jednostki 50. armii III Frontu Białoruskiego, Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz funkcjonariusze kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”. Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, Milicji Obywatelskiej i miejscowi konfidenci wspomagali działania Sowietów jako przewodnicy i tłumacze, asystowali także przy przesłuchaniach.
Oddziały sowieckie przetrząsały lasy i wsie, aresztując podejrzanych o kontakty z polską partyzantką niepodległościową. Nie znamy dokładnie ani daty początkowej, ani końcowej operacji - najczęściej umieszcza się ją między 12, a 28 lipca. W sumie zatrzymano kilka tysięcy osób, część z nich więziono i poddawano brutalnemu śledztwu.
Ok. 600 osób nigdy nie powróciło do domów i do dziś nie są znane ich losy. Najprawdopodobniej wszyscy zostali pozbawieni życia na podstawie tej samej decyzji i należy ich uznać za ofiary Obławy Augustowskiej.
Możliwe, że miejsce stracenia i wiecznego spoczynku tych osób znajduje się w pobliżu granicy, po stronie białoruskiej. Pewne jest, że zamordowano ich przy akceptacji najwyższych sowieckich władz politycznych.
Zginęli partyzanci, Polacy, którzy poszli do lasu walczyć z Armią Czerwoną, która przejmowała, choć w swoim mniemaniu wyzwalała Polskę po wycofaniu się Niemiec.
Już po zakończeniu wojny zginęli młodzi ludzie, często niepełnoletni chłopcy, którzy zginęli od razu, albo byli katowani jeszcze przez kilka tygodni, by wydobyć z nich zeznania. Jak było naprawdę? Kiedy dokładnie zginęli? Nadal trwają badania. Rosja nie udostępnia żadnych dokumentów.
Dziś ważne jest, że w większości ofiary tych bestialskich katów, bo tak należy traktować wszystkie zbrodnie ludobójstwa nawet nie poprzez strzał w głowę, a podrzynanie gardeł, czy rozrywanie ciał na pół, nie pozostają bezimienne.
Instytut Pamięci Narodowej dba o to, by pamięć o pomordowanych ofiarach żyła. I o to, by nie pozostali oni anonimowi. Obława Augustowska to największa zbrodnia dokonana przez Sowietów po II wojnie światowej. Na stronie internetowej oblawaaugustowska.pl w zakładce ofiary możemy zobaczyć nawet fotografie zabitych. Te, które się zachowały i które zdołała przekazać IPN rodzina.
Strona polska od wielu lat prowadzi starania o ustalenie losów osób zaginionych w obławie.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403066-zobaczylismy-niewyobrazalne-bestialstwo-ukraincow-z-wolynia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.