Kwestia Rosji, owszem jest istotna, ale nie ma nic do rzeczy w kwestii ludobójstwa na Polakach. Zagrożenie rosyjskie nie może być wykorzystywane przez Ukrainę do zakłamywania historii ludobójstwa na Wołyniu. Sowiecki najazd z którym walczyła UPA nie usprawiedliwia jej ludobójstwa na Polakach
— mówi w rozmowie z wPolityce.pl historyk prof. Mieczysław Ryba.
wPolityce.pl: Prezydent Petro Poroszenko przemawiał w Sahryniu na Lubelszczyźnie, gdzie uczcił pomordowanych tam Ukraińców. Czy w słowach prezydenta można było usłyszeć coś co może doprowadzić do poprawy w stosunkach polsko-ukraińskich?
Prof. Mieczysław Ryba: W wypowiedzi prezydenta Ukrainy nie usłyszeliśmy nic nowego. Nie pojawiła się żadna deklaracji rozliczenia się ze zbrodnią ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA, więc w tym względzie te okrągłe słowa w istocie nie zmieniają problemów.
Jedynym elementem, który mógłby budzić pewne nadzieje na poprawę stosunków polsko-ukraińskich jest odblokowanie prac ekshumacyjnych przez Ukrainę. Jest to rzecz oczywista i w stosunkach zwłaszcza między państwami zaprzyjaźnionymi konieczna.
Co prezydent Ukrainy chciał pokazać odwiedzając Lubelszczyznę w trakcie obchodów 75. rocznicy ludobójstwa na Wołyniu?
Wskazał, że mamy do czynienia przynajmniej z porównywalną tragedią dwóch narodów. Mieliśmy jednak do czynienia z planowanym ludobójstwem przez OUN-UPA. Kwestia jest fundamentalna co do oceny tego, co zwiemy tożsamością historyczną współczesnej Ukrainy. Sprawa jest bardzo poważna i niestety nie widać szybkich dróg prowadzących do rozwiązania tego problemu.
Prezydent Poroszenko powiedział, że łączy nas wspólne zagrożenie ze strony Rosji.
Kwestia Rosji, owszem jest istotna, ale nie ma nic do rzeczy w kwestii ludobójstwa na Polakach. Zagrożenie rosyjskie nie może być wykorzystywane przez Ukrainę do zakłamywania historii ludobójstwa na Wołyniu. Sowiecki najazd z którym walczyła UPA nie usprawiedliwia jej ludobójstwa na Polakach. Kwestie historyczne między nami muszą być załatwione, ponieważ nikt nie zagwarantuje, że ktoś nie będzie budował tożsamości politycznej konkretnych ugrupowań i programów wychowawczych w szkołach na tradycji OUN-UPA do której odwoływać się nie wolno.
Ukraiński prezydent mówił o „pamięci niewinnych ofiar naszej wspólnej tragedii”. Co nam chciał przez to powiedzieć?
Sądzę, że miał na myśli to, co jest w tej chwili wykładnią polityki historycznej ukraińskiego IPN, czyli, że mieliśmy do czynienia z wojną polsko-ukraińską na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, w której po obu stronach ginęli niewinni ludzie. Tak nie było. Doszło do czystki etnicznej, o czym mówił dziś pan prezydent Andrzej Duda na Wołyniu. Mieliśmy do czynienia z ludobójstwem na ludności polskiej. Akcje odwetowe nie były planowane i nie były proporcjonalne do działań ukraińskich. Nie można stawiać tu żadnego znaku proporcji. Ukraińcy chcieliby to ustawić na jednej szali. To tak jakby powiedzieć, że Niemcy w 1939 r. zaatakowali Polskę i były akcje odwetowe na nich. To wschodnia próba układania wzajemnych relacji. Nie na prawdzie, ale na zasadzie proporcji sił albo umówienia się jak było. Tak się nie da zbudować wspólnych relacji.
Co wydarzyło się w Sahryniu na Lubelszczyznie?
Polskie oddziały przeprowadziły akcję uprzedzającą atak UPA. Zginęła część ludności cywilnej. Sahryń stał się dla Ukraińców pretekstem, żeby pokazać, że ofiary były po obu stronach. Była ludobójcza działalność Ukraińców i samoobrona Polaków. Zdarzało się, że w walce ginęli też cywilni Ukraińcy. Trzeba nad tym ubolewać. Nie można tego jednak w żaden sposób zrównywać.
Prezydent Andrzej Duda powiedział, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej doszło do ukraińskiego ludobójstwa na Polakach. Mocno też podkreślił, że polska ręka jest wyciągnięta do zgody. Czy ta dłoń zawiśnie w próżni?
Bardzo dobrze, że władze Polski mówią jednoznacznie prawdę o tych wydarzeniach. Milczeć już się nie da, ponieważ na Ukrainie rozpowszechnił się państwowy kult UPA. Obserwujemy budowanie mitu założycielskiego państwa ukraińskiego na tradycji UPA. To jest bardzo groźne. Milczenie w tej sprawie nie jest dobre także dla przyszłości Ukrainy. Musimy mówić jak było i przekazywać prawdę o ludobójstwie. Pojednanie powinno się opierać na pokazywaniu prawdy o tamtych czasach. Nie da się tego zrobić jeżeli Ukraina nie zawróci z tej drogi polityki historycznej. Przed wojna OUN po akcjach terrorystycznych prowadzonych przeciw Polsce był potępiany przez wszystkie ważniejsze ukraińskie siły polityczne, społeczne i Kościół greckokatolicki. A teraz mimo że UPA ma na koncie również ludobójstwo, nawiązuje się do OUN-UPA jako do tradycji do której warto nawiązywać. W tradycji ukraińskiej można znaleźć postacie na których Ukraińcy mogą swoja historię i tożsamość budować.
Kogo ma pan na myśli?
Chociażby błogosławionego grekokatolickiego biskupa Grzegorza Chomyszyna. Był wielkim ukraińskim patriotą, który chciał niepodległego państwa ukraińskiego. Jednocześnie był zwolennikiem porozumienia z Polakami i męczennikiem za Wiarę zamordowanym przez Sowietów. Postać bohaterska i jednocząca Polaków z Ukraińcami.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/403012-nasz-wywiad-prof-ryba-o-poroszence