W izraelskich mediach – a w ślad za nimi również w polskich – pojawiła się informacja, że osobami negocjującymi z polskiej strony treść deklaracji premierów Morawieckiego i Netanjahu byli europosłowie PiS Ryszard Legutko oraz Tomasz Poręba. Nie byłoby w tym nic szczególnego (poza faktem, że nazwiska podano bez uprzedniej zgody zainteresowanych i że oni sami tego nie potwierdzają), gdyby nie specyficzna reakcja posła PO Sławomira Neumanna.

Sławomir Neumann – skądinąd przewodniczący klubu parlamentarnego PO – skomentował doniesienia izraelskich mediów na Twitterze. Stwierdził, że negocjatorzy prowadzili rozmowy w siedzibie Mosadu i że to izraelski wywiad podyktował treść deklaracji. Żart? Jeśli tak, to bardzo kiepski. I zakrawający na antysemityzm. Bo sugestia, że mamy do czynienia z żydowskim spiskiem jest dość powszechnie postrzegana jako przejaw antysemityzmu. Jednak nikt z naszych, jakże licznych, sezonowych tropicieli antysemityzmu nie rzucił się na razie Neumannowi do gardła (a wyobraźmy sobie, co byłoby, gdyby podobny komentarz wygłosił polityk PiS). I raczej się nie rzuci, bo choć pewnie wpis Neumanna budzi w nim niesmak, to przecież on jest „nasz”, walczy dzielnie z reżimem o sądy i demokrację. A tu wszystkie ręce na pokład: skoro jest Mazguła i Cimoszewicz, to tym bardziej i Neumann się zmieści wraz ze swoimi dowcipami o Mosadzie.

Przy okazji tego wpisu okazało się, że „frakcja moczarowska” w PO jest nieco szersza. Bo komentarz Neumanna docenili m.in. Andrzej Halicki i Tomasz Siemoniak. Zwłaszcza ten ostatni mocno mnie zaskoczył. Ale z drugiej strony Radosław Sikorski, który tak dziś ubolewa, że w Polsce biją Murzynów, też żartował sobie pieprznie z Baracka Obamy. Ciekaw bardzo jestem, jakie dowcipy opowiada Donald Tusk.