Jest moc…! Kilkaset osób przyszło pod sąd, by wyrazić swe poparcie dla „nadzwyczajnej kasty”. Sam najsłynniejszy w świecie elektryk Lech Wałęsa z Gdańska się pofatygował, i nikt inny, tylko właśnie on w swej bezgranicznej prostocie najlepiej wyraził to, co widać, słychać i czuć: „Słuchajcie, ale sto tysięcy to was tu nie ma. Trzeba się rozmnożyć!”…
Miały być dwa miliony, potem milion, teraz choćby 100 tys., ale ta garstka…? Zrezygnowany Wałęsa nie poprowadzi już „tłumów” na tych, którzy mieli „wyskakiwać z okien”. I „Majdanu w Warszawie”, jak chciał jeden z drugim nie będzie. No, straszne! Nie tylko w Polsce obywatele głupieją i sytuacja jest ponura, jak ubolewa zaodrzański dziennik „Die Welt”. Na Węgrzech, wiadomo, ale że i w Austrii, i we Włoszech, i w Wielkiej Brytanii, ba, na nawet w samych Niemczech i za oceanem, w USA…? - źle się dzieje.
„Polska klasa średnia wydaje się słabiej wykształcona w liberalnej tradycji, niż zakładano”, boleje „Die Welt”, że mimo jakoby antydemokratycznej reformy sądownictwa i „przeniesienia w stan spoczynku Małgorzaty Gersdorf”, byłej prezes Sądu Najwyższego, która sama uważa, że nadal nią jest, „PiS wciąż jest najpopularniejszą partią”. W kwestii formalnej, nie tylko jest, popularność partii rządzącej po już bez mała trzech latach sprawowania władzy wzrosła, czego niemiecki dziennik nie zauważa. Biadoli, ale równocześnie pociesza, że nie wszystko stracone: wprawdzie proces społecznego odwrotu od liberalizmu w Polsce jest dziś „nie do zatrzymania, ani przez Unię Europejską, ani przez Donalda Tuska”, bo tkwimy - Achtung, Achtung! - „w uścisku kontrrewolucji”, i może jeszcze „trochę to potrwa”, jednak z czasem ten uścisk „poluzuje”, wierzy komentator tej gazety.
Żałosne dywagacje, tym bardziej, że o rzekomym podporządkowaniu sędziów politykom pisze ktoś-tam w kraju, w których tychże wyznaczają… parlamentarzyści i minister. Co więcej, gdzie po wchłonięciu dawnej NRD pozbawiono stanowisk ponad trzy czwarte sędziów z czasów komuny. Nawiasem mówiąc, pozjednoczeniowa czystka dotyczyła służb mundurowych i wielu, wielu innych zawodów.
W naszym kraju „nadzwyczajna kasta” pozostała nietknięta do dziś. Krytykę Niemców i trzymanie strony odsuniętej przez wyborców od władzy Platformy Obywatelskiej da się zrozumieć, z punktu widzenia Berlina lepszy jest taki rząd w Warszawie, który sam domaga się przywództwa Niemiec, bez żadnych własnych aspiracji, no, może poza prywatnymi, dotyczącymi lukratywnych stanowisk np. w Brukseli. Mówiąc otwarcie, propagandowe wspieranie antyrządowych trendów przez niemieckie media w naszym kraju zmierza do tego, aby rękoma samych Polaków pozbawić PiS władzy, żeby było tak, jak było… Wyłożył to zresztą jasno dziennik „Süddeutsche Zeitung”, w tekście o „niszczycielskim dziele” pisowskiego rządu, a imiennie prezesa Jarosława Kaczyńskiego, którego „powstrzymać mogliby tylko sami Polacy”.
Nazwisko Gersdorf odmieniane jest dziś w niemieckich mediach przez wszystkie przypadki. Daruję sobie kolejne cytaty, daruję sobie także fakt, że nie są to komentarze, lecz bezprecedensowe wtrącanie się w wewnętrzne sprawy sąsiedniego kraju - wpływ tych działań uzewnętrznił się z całą jaskrawością w Strasburgu, gdzie w środę niektórzy europosłowie dali popis niewiedzy o sytuacji w w Polsce, i wręcz głupoty. Mógłbym skwitować: nie moje małpy, nie mój cyrk, ale ten cyrk jest po części nasz. Biorą w nim bowiem udział i wypowiadają się rzekomo w imieniu Polaków nasi(?) opozycyjni europosłowie, domagający się interwencji UE, główni twórcy koszmarnego wizerunku własnego kraju poza granicami. I znów, dostosowując się do semantyki Róży Woźniakowskiej po mężu Gräfin von Thun und Hohenstein (znaczy obecnie: „hrabiny z…), mógłbym powiedzieć: …„śmieci”! Dla przypomnienia, pani „hrabina” użyła tego określenia pół roku temu na Twitterze, a całe zdanie brzmiało: „Natomiast rokuje, że PiS i te wszystkie śmieci, tak jak wtedy PZPR, też się zaraz rozpadną”.
Byłaby to jednakże przesadna tolerancja dla zachowań, które w przypadku innych państw nie miały do tej pory precedensu w historii UE. Stara gwardia, najpierw oglądała się na Moskwę, teraz na Brukselę – ot, siła przyzwyczajenia… Krzywy ryj jakiegoś neofaszystowskiego kraju zawdzięczamy właśnie jej, tej „gwardii”, której immanentną częścią w ostatnim akcie walki o zachowanie dawnych wpływów stali się reprezentanci „nadzwyczajnej kasty”. Z ulicą - jak chciał Grzegorz Schetyna, „premier” z cienia, szef Platformy z nazwy Obywatelskiej, nie wyszło, z zagranicą też już się kończy. Była sędzia i była prezes SN, „wojowniczka” (to tytuł nadany jej przez „Frankfurter Allgemeine Zeitung”), odchodzi w przeszłość. Wkrótce, po zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego odejdą również ci, którzy uczestniczyli w tym paskudnym, antypolskim spektaklu. Mimo desperackich wysiłków, mimo wezwań Wałęsy bez broni, liczba ich akolitów już się nie „rozmnoży”. Więc na koniec pozwolę sobie zadać pytanie ad personam, z nikłą wiarą, że dotrze do umysłu adresatki: Jak pani nie wstyd, pani Gersdorf? Czy widzi Pani to poparcie tych… kilkuset osób dla Jej ślepego uporu?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402770-cywinski-jak-pani-nie-wstyd-pani-gersdorf
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.