Chaos wokół Sądu Najwyższego robi wrażenie, ale wyjście z sytuacji jest dużo prostsze niż się wielu wydaje.
Skoro sędzia Józef Iwulski mówi jasno:
„Prezydent ani mnie nie wyznaczył, ani mi nie powierzył żadnych obowiązków”
to znaczy, że pan sędzia Iwulski nie pełni funkcji I Prezesa Sądu Najwyższego. Akt (ustnej, jak rozumiemy) nominacji został odrzucony. Nie obowiązuje. Nie zaistniał. A „zastępstwo” wykonywane na prośbę Gersdorf również już nie działa, nawet jeśli kiedykolwiek działało.
Nie działa, bo nie ma ŻADNYCH wątpliwości, że Małgorzata Gerdorf nie kieruje już SN. Nie złożyła wymaganego oświadczenia, i przeszła w stan spoczynku; to decyzja, której nie da się cofnąć. Tym samym nie jest też na urlopie. Sędzia w stanie spoczynku nie może być na sędziowskim urlopie.
Sędzia Gersdorf nie może powoływać się również na konstytucję. Bo konstytucja w sprawie wieku emerytalnego jasno odsyła do ustawy. No i, co najważniejsze, każda ustawa w Polsce jest zgodna z konstytucją - do chwili, gdy zakwestionuje ją Trybunał Konstytucyjny.
Wyjście z chaosu jest więc bardzo proste: wystarczy, że prezydent powierzy obowiązki I Prezesa kolejnemu sędziemu Sądu Najwyższego. I to on będzie kierował instytucją do czasu uzupełnienia składu Sądu przez KRS i prezydenta.
A warto pamiętać, na co zwraca uwagę na naszych łamach Marcin Fijołek, że „bunt” nie ma tak szerokiego zakresu jak to malują media.
Złudne są również nadzieje opozycji i części sędziów związane z możliwym skierowaniem ustawy o Sądzie Najwyższym do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Po pierwsze, owo skierowanie jeszcze nie nastąpiło. Będą dwa zapytania Komisji, każda z miesięcznym terminem na odpowiedź. Dopiero później zapadnie oficjalna decyzja.
Ale nawet jeśli KE skieruje wniosek do TSUE, to Polska i tak nie będzie mogła uznać legalności tego kroku. Oznaczałoby to bowiem jawne pogwałcenie polskiej konstytucji, która stwierdza już w pierwszych swoich artykułach:
Art. 4. ust.1. Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu.
Art. 4. ust. 2. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio.
Art. 5. Rzeczpospolita Polska strzeże niepodległości i nienaruszalności swojego terytorium, zapewnia wolności i prawa człowieka i obywatela oraz bezpieczeństwo obywateli, strzeże dziedzictwa narodowego oraz zapewnia ochronę środowiska, kierując się zasadą zrównoważonego rozwoju.
Art. 8. ust. 1. Konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej.
Ustawy sądowe może więc oceniać tylko Trybunał Konstytucyjny, nikt inny. Choćby dlatego, że to również Trybunał w Warszawie oceniał Traktat Lizboński; Trybunał unijny naszej konstytucji oceniać nie ma prawa.
Traktat Lizboński stwierdza zresztą jasno:
Wszelkie kompetencje nieprzyznane Unii w Traktatach należą do Państw Członkowskich.
A sądownictwa Unii nie tylko nie przyznano, ale wprost stwierdzono, że to kompetencja poszczególnych państw.
Ani Komisja, ani unijny Trybunał, nie mogą działać na zasadzie: skoro sędziowie polscy są jednocześnie sędziami Unii, bo orzekają także na podstawie unijnych przepisów, to mamy prawo do interwencji. Konsekwentne rozciągnięcie tej zasady oznaczałoby przecież faktycznie likwidację jakiejkolwiek suwerenności Państw Członkowskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402648-chaos-wokol-sn-wyjscie-z-sytuacji-jest-banalnie-proste