Myślę, że warto chwilę poświęcić komunikatowi, jaki pojawił się w czwartkowe popołudnie na stronach internetowych Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wynika z niego, że trzydziestu trzech sędziów NSA - w tym prezes Marek Zirk-Sadowski - zgodnie z ustawą o SN (która obejmuje też sędziów NSA) złożyli odpowiednie oświadczenia (wraz z należytymi załącznikami), by móc dalej orzekać. Chodzi oczywiście o tych spośród sędziów, którzy przekroczyli 65. rok życia i zgodnie z przepisami musieli złożyć takie wnioski do prezydenta Andrzeja Dudy (wcześniej będą jeszcze zaopiniowane przez Krajową Radę Sądownictwa).
Dopytałem w siedzibie NSA i takie wnioski o przedłużenie swojej pracy jako sędziego w stanie czynnym mogło złożyć 41 sędziów. Na ten krok, który przewiduje ustawa zdecydowało się 33 z nich. Spośród ósemki, która tego nie zrobiła dwóch orzeka w NSA, a kolejnych sześciu ma status sędziego NSA, ale orzekają w wojewódzkich sądach administracyjnych. Krótko mówiąc: zdecydowana większość sędziów w NSA zdecydowała się na krok zgodny z ustawą, bez jej kwestionowania i gestów w stylu prof. Małgorzaty Gersdorf. Niewielka część spośród wspomnianych trzydziestu trzech sędziów powoływała się tutaj na konstytucję, bez składania zaświadczenia zdrowotnego (jak część sędziów w SN), co daje jeszcze pełniejszy obraz. Trzeba też założyć, że spośród tych, którzy oświadczeń nie złożyli są i tacy (choć pewnie mniejsza część), którzy chcą przejść na emeryturę. Po prostu.
Inaczej sytuacja wygląda w Sądzie Najwyższym. Tutaj oświadczenia dotyczące woli pozostania na stanowisku z powołaniem na podstawę prawną nowej ustawy o SN złożyło dziewięciu sędziów. Natomiast w siedmiu kolejnych oświadczeniach sędziowie powołali się bezpośrednio na Konstytucję RP, nie dołączyli także zaświadczeń o stanie zdrowia, co miało - nie ma co kryć - demonstracyjny charakter wyrażający niezgodę na ustawę. Z kolei 11 sędziów SN - w tym I prezes Małgorzata Gersdorf - nie złożyło takich oświadczeń.
Oświadczenia - zgodnie z przepisami - będzie opiniowała Krajowa Rada Sądownictwa, a następnie prezydent będzie podejmował odpowiednie decyzje w tej sprawie. Zwracam jednak uwagę, że biorąc pod uwagę wszystkich sędziów SN i NSA, których dotyczy ustawa o SN, większość z nich nie zakwestionowała ustawy. Jeśli dodać do tego siedmiu kolejnych sędziów, którzy powoływali się bezpośrednio na konstytucję, ale jednak oświadczenia złożyli, odsetek sędziów rośnie do 72. Tutaj jednak czekamy na opinię KRS w tej sprawie (w przyszłym tygodniu).
Cała sprawa to dowód, że środowisko sędziów, korporacja, nie jest tak jednolita i jednoznaczna, jak mogłoby się to wydawać. Nawet w samej elicie sędziowskiej jest spory spór co do potraktowania tej ustawy o SN: prezes Zirk-Sadowski dochował przepisów ustawy, prezes Gersdorf już nie. Czy decyzja tej ostatniej, choćby w porównaniu do ruchu prezesa Zirk-Sadowskiego i dużej części tych, których ustawa dotknęła, jest aż tak oczywista? Dane, o których mówimy, mocno to kwestionują i rzucają na postawę pani profesor inne, bardziej polityczne, a nie jedynie prawne światło.
Nie zmienia to oczywiście dyskusji na temat statusu prof. Małgorzaty Gersdorf, ale jednak nadaje tej debacie dodatkowy kontekst. Pani profesor jest w mniejszości, jeśli chodzi o sędziów, którzy zbojkotowali lub nie zauważyli ustawy o SN. Nie wiem, jaka byłaby decyzja prezydenta, gdyby pani Gersdorf złożyła odpowiednie oświadczenie, ale jedno jest pewne - pani profesor sama zdecydowała się zamknąć tę furtkę. Furtkę, którą - jak już napisaliśmy - większość sędziów, których ona dotyczy, zaakceptowała i dostosowała się do niej. Czy nie można było wymagać tego samego od samej pani profesor?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402630-o-czym-swiadczy-pekniecie-w-nsa-i-sn-gersdorf-w-mniejszosci