Posłanka Zielonych Ska Keller oskarżyła premiera Morawieckiego o wsadzanie ludzi do więzień za to, że się z nim nie zgadzają.
Trwa zadziwiająca debata o przyszłości Unii Europejskiej w siedzibie Parlamentu Europejskiego w Strasburgu. Po wystąpieniu premiera Mateusza Morawieckiego, serię pytań zadały, głównie kobiety, europarlamentarzystki.
Choć wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego abstrahowało od reformy wymiaru sprawiedliwości i praworządności, europarlamentarzyści zapytali. I nie byłoby w tym nic niepokojącego, czy dziwnego, wokół rozdmuchanej debaty na ten temat na arenie międzynarodowej, dopóki nie usłyszeliśmy treści tych pytań. Pełnych przekłamania i oderwanego od rzeczywistości wizerunku Polski.
I tak europarlamentarzystka Zielonych, Niemka Ska Keller zarzuciła premierowi, że ten osobiście wsadza ludzi do więzień za to, że się z nim nie zgadzają. Mówi też, że premier osobiście zamyka w Polsce media. Które? Nie wskazała.
Kolejna posłanka uważa z kolei, że premier nie słyszy krzyku polskich kobiet na czarnych marszach, bo zagłuszają mu je kościelne dzwony. O aborcji mówiono zresztą często, domagając się, by Polska pozwalała kobietom „decydować o ich własnym ciele”. Dużo mówiono przy tym o solidarności europejskiej. Od kiedy aborcja jest elementem tej solidarności? Nie wiadomo.
Do tego były komentarze o bliskości polityki Jarosława Kaczyńskiego, do tej, którą prowadzi Władimir Putin, ale to działa chyba tylko arenie międzynarodowej. W Polsce wszyscy doskonale wiedzą, jak absurdalne jest to porównanie wobec znanej niechęci do polityki Rosji w naszym kraju.
Kolejni parlamentarzyści, częściej kobiety, wycierali sobie twarze obroną praworządności, kiedy nie mają pojęcia o realnej sytuacji w Polsce. Pseudo-strażniczki demokracji w Polsce żyją w alternatywnej rzeczywistości wykreowanej przez polską opozycję, niestety.
Co ciekawe, większość spraw, o które pretensje mieli europarlamentarzyści, to wewnętrzne prawo suwerennego kraju.
Ale posłowie zarzucają polskiemu premierowi, że ten nie chce rozmawiać, debatować, odrzuca uwagi. Przecież właśnie po to tam pojechał. Polski premier starał się tłumaczyć europarlamentarzystom sytuację, powody, dla których chce reformować i dekomunizować wymiar sprawiedliwości, wcześniej przywiózł „białą księgę”, ale usłyszał, że nie słucha „mądrych ludzi z Komisji Weneckiej”.
Premier dowiedział się także, że jego podejście jest dziecinne. W odpowiedzi na relację premiera o dobrej sytuacji gospodarczej w Polsce usłyszał, że nie można tylko korzystać na członkostwie w Unii Europejskiej, ale także przestrzegać zasad.
A to już pokazuje dobitnie, za kogo mają nas w Parlamencie Europejskim. Za biedniejszego sąsiada, dla którego łaską było wstąpienie do tego elitarnego grona. I niech się teraz Polska słucha, jak mądrzejsi z Unii mówią.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402444-chca-zrobic-z-nas-bialorus-trwa-debata-o-polsce