Burza wokół wejścia w życie ustawy o Sądzie Najwyższym, jaką wywołują sami sędziowie z Małgorzatą Gersdorf na czele oraz opozycja i towarzyszące ich protestom rozpaczliwe wycie mainstreamowych mediów w rodzaju TVN czy „Gazety Wyborczej”, spowodowała odsunięcie w cień kwestię daleko posuniętej demoralizacji naszych elit politycznych.
Wbrew pozorom obydwie te kwestie są ze sobą powiązane na zasadzie naczyń połączonych. Upadek sądownictwa stał się możliwy, dzięki rachitycznej demokracji, zafundowanej nam przez sprzedajne grupy „Solidarności”, które na przełomie lat 80 i 90 ubiegłego wieku, dogadały się z oświeconą grupą komunistów. Porozumienie to zapoczątkowane cichymi umowami, jakie zapadły w czasie biesiadnych, mocno zakrapianych nocnych spotkań Magdalence, a potem utrwalone ustaleniami Okrągłego Stołu, doprowadziło nas do miejsca, w którym politycy coraz częściej pojawiają się na liście hańby. Osoby związane z różnymi opcjami politycznymi, którym stawiane są niebłahe zarzuty kryminalne. Zwykle ich źródłem jest nadmierny, niepohamowany pociąg do posiadania pieniędzy.
Gdyby jednak uwzględnić dwa największe od ponad dekady ugrupowania polityczne, Platformę Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość, to w tej wstydliwej, czy lepiej powiedzieć, kompromitującej konkurencji, zdecydowanie prowadzi Platforma w stosunku 4:1. A ledwo zdążyliśmy przekroczyć pierwsze półrocze 2018. Przypomnę w pigułce zarzuty, jakie są postawione politykom z tej listy.
Najświeższy akt oskarżenia, skierowany na początku tego tygodnia do sądu dotyczy byłego senatora Platformy Józefa Piniora. Oskarżony jest o przyjęcie łapówki 46 tys., w zamian za załatwienie w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju oraz w Komendzie Głównej Państwowej Straży Pożarnej korzystnego rozstrzygnięcia sprawy biznesmena Tomasza G.
Prokuratura domagała się zastosowania wobec byłego senatora PO środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztowania. Sąd nie zezwolił jednak na areszt. Józef Pinior od początku przekonuje, że jest niewinny.
Niewiele wcześniej, bo ostatniego czerwca trafił do sądu akt oskarżenia przeciwko byłej posłance Platformy Obywatelskiej Ligii Krajewskiej. Prokuratura zarzuca jej o przywłaszczenie na szkodę Fundacji Szkoły Społecznej w Wesołej, w Warszawie 250 tys. zł. Była posłanka zapewnia, że jest niewinna, a sprawa ma charakter polityczny.
Dosłownie kilka dni temu Prokuratura Krajowa skierowała akt oskarżenia przeciwko senatorowi Platformy Obywatelskiej Maciejowi Grubskiemu. Zarzuca mu cztery przestępstwa. Jedno z nich polegało na tym, że wykorzystując pełnioną przez siebie funkcję senatora i wiceprzewodniczącego senackiej Komisji Obrony Narodowej, przekazywał tajne informacje na temat wartego 22 mln zł. przetargu na sprzęt wojskowy. W zamian dostał łapówkę w wysokości 91 tysięcy zł. W momencie, kiedy prokuratura postawiła Grubskiemu zarzuty, senator twierdził, że to „nagonka” na jego osobę.
Od połowy kwietnia przebywa w areszcie niedawny sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski. Prokuratorzy w Szczecinie postawili mu pięć zarzutów. Trzy z nich to zarzuty korupcyjne, związane z tzw. aferą melioracyjną. Chodzi o nieprawidłowości przy realizacji co najmniej 105 inwestycji o wartości kilkuset milionów złotych, prowadzonych przez Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie. W tym czasie Gawłowski pełnił funkcję wiceministra środowiska w rządzie PO-PSL. Miał wówczas przyjąć jako łapówkę co najmniej 175 tysięcy złotych w gotówce, a także dwa zegarki o wartości prawie 25 tysięcy złotych. Zarzuty, dotyczą też podżegania do wręczenia korzyści majątkowej w wysokości co najmniej 200 tysięcy złotych, a także ujawnienia informacji niejawnej oraz plagiatu pracy doktorskiej. Dwa tygodnie temu prokuratura rozszerzyła oskarżenie o przyjęcie przez Gawłowskiego jako łapówki apartament w Chorwacji, kupiony rzekomo przez krewnych posła Platformy od jednego z biznesmenów.
Gawłowski wielokrotnie podkreśla, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury uważa za motywowane politycznie. Twierdzi też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie „pomówień” ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.
Na przełomie roku wybuchła afera korupcyjna senatora Stanisława Koguta z Prawa i Sprawiedliwości. Prokuratura postawiła mu trzy zarzuty. Pierwszy dotyczy wywierania nacisku na decyzję administracyjną o wpisaniu do rejestru zabytków budynku dawnego hotelu Cracovia i kina Kijów w Krakowie. W zamian senator miał otrzymać „nagrodę” w wysokości 1 miliona zł. Przy czym połowa tych pieniędzy „została przyjęta w formie darowizny wpłaconej na rzecz Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, w której senator pełnił funkcję prezesa zarządu”.
Kogut miał też wziąć łapówkę 170 tys. zł jako kompensatę za pomoc pewnej krakowskiej firmie, aby ta mogła zawrzeć umowę z PKP dzięki, której mogłaby otrzymać 4 miliony 400 tys. zł jako udział w kosztach przy rozbudowie dworca autobusowego w Krakowie. Trzeci zarzut dotyczy wstawiennictwa się przy załatwianiu sprawy penitencjarnej skazanego za kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą. Kogut miał pośredniczyć w zamianie sposobu odbywania kary przez skazanego na lżejszy system półotwarty. Senatora Kogut miał za to otrzymać łapówkę ok. 24 tys. zł w postaci wyposażenia w oświetlenie obiektów sportowych należących do Fundacji Pomocy Osobom Niepełnosprawnym, której był twórcą i prezesem. Jak na razie senator Kogut odpowiada z wolnej stopy. Ma zakaz opuszczania kraju.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402402-zycie-kryminalne-politykow-toczy-sie-obok-wrzawy-o-sady