Odtajniony raport Najwyższej Izby Kontroli w sprawie negocjacji gazowych prowadzonych z Rosją w latach 2009-2010 to gigantyczne oskarżenie pod adresem ekipy Donalda Tuska i Waldemara Pawlaka. Oskarżenie tym mocniejsze, że jego autorami są urzędnicy NIK, a nie politycy Prawa i Sprawiedliwości czy publicyści.
Całość raportu do przeczytania na stronach NIK.
Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski konferencję prasową w tej sprawie zatytułował hasłem „Negocjacje do własnej bramki”. Trudno uciec od tej futbolowej metafory, wczytując się w kolejne strony i akapitu wspomnianego raportu NIK. To była gra do własnej bramki - świadoma, beztroska i kapitulancka, niepodejmująca nawet walki. I to dosłownie - przestrogi zostały zbagatelizowane, odpowiednie dokumenty i strategie wyrzucone do kosza, kolejne potwierdzenia przez ministerstwa szły „z automatu”, bez cienia refleksji. Proszę wczytać się w ten raport, to momentami naprawdę dramatyczna lektura.
Poza oczywistymi kontekstami politycznymi, które opisywaliśmy już szeroko na łamach wPolityce.pl i „Sieci”, mamy też tło realnych, namacalnych strat finansowych dla budżetu państwa. Minister Naimski przekonywał na konferencji prasowej w KPRM, że chodziło o „ok. 1 mld złotych podarowanych Gazpromowi” przez rząd PO-PSL. Jeśli dodać do tego utratę ok. 1,5 mld złotych zysku z tranzytu (ograniczenie zysku do zaledwie 21 mln złotych), suma robi się naprawdę ogromna. Nawet jeśli wziąć pod uwagę możliwe publicystyczne „przestrzelenie” wyliczeń, to przecież kwota drastycznie się nie zmieni.
Po szczegóły fachowej, merytorycznej analizy tego raportu odsyłam do tekstu Wojciecha Jakóbika z serwisu biznesalert.pl. Tutaj krótko zacytuję fragment tego tekstu:
Najwyższa Izba Kontroli stwierdza, że negocjacje gazowe z 2010 roku przyniosłyby lepsze rezultaty, gdyby istniała alternatywa do dostaw gazu z Rosji, którą dopiero w 2015 roku zapewnił terminal LNG w Świnoujściu. To ciekawa informacja w kontekście wcześniejszych rewelacji tygodnika Sieci, który doniósł, że polski rząd zmienił instrukcję negocjacyjną z postulującej ograniczenie dostaw z Rosji do niezbędnego minimum pod względem wolumenu i okresu obowiązywania kontraktu, na taką, która nakazywałaby utrzymanie zależności.
Takich kwiatków jest więcej. Jeśli dodać do tego zadziwiającą postawę prezydenta Bronisława Komorowskiego, który odznaczył złotymi Krzyżami Zasługi architektów nowych kontraktów z Gazpromem, mamy pełny obraz tamtej sytuacji. Przykro to pisać, ale ówczesna głowa państwa, rząd, premier i wicepremier - wszyscy grali do bramki Gazpromu. Biorąc pod uwagę wiedzę, jaką mamy dziś o roli, jaką pełni ta firma przy agresywnym charakterze reżimu Władimira Putina, trudno nie zadać pytania o to, kto i jaką korzyść mógł mieć z takiego scenariusza rozmów… W prokuraturze toczy się śledztwo wobec Waldemara Pawlaka, ale to przecież nie wszystko. Być może przy okazji tej historii warto odkurzyć instytucję Trybunału Stanu - jeśli tutaj nie ma pola do działania, to gdzie ma być?
Donald Tusk - już jako przewodniczący Rady Europejskiej - lubi czasem rzucić barwny bon mot sugerujący dzisiejszemu rządowi w Polsce jakiś flirt z Rosją. Ostatnio przewodniczący Tusk stwierdził prowokująco, że Jarosław Kaczyński stoi na czele proputinowskiego obozu w Europie. Biorąc pod uwagę treść analizowanego raportu NIK nt. rozmów rządu Tuska z Gazpromem, śmiało można stwierdzić, gdzie wówczas biło serce proputinowskich polityków w naszej części Europy… Żeby być sprawiedliwym - w kolejnych latach, zwłaszcza w drugiej kadencji, nastawienie rządu Tuska w zakresie polityki energetycznej nie było już takie kapitulanckie. Ale straconych lat i pieniędzy nikt nam nie odda. Jeśli szukać gdzieś ewidentnych różnic między ekipą Platformy i dzisiejszą (zwłaszcza tę z lat 2008-2010), kierowaną przez PiS, to polityka energetyczna jest tego dobrym przykładem. Tutaj realna i wymierna jest dobra zmiana.
Warto przypomnieć tutaj dokumenty i opowieści z lat 2008-2010…
UJAWNIAMY pismo śp. Lecha Kaczyńskiego do Donalda Tuska z 2009 r. ws. bezpieczeństwa energetycznego
Przy całej sprawie należy też ponowić pytanie, które dzisiaj zadałem ministrowi Naimskiemu na konferencji prasowej - o ile polityków odpowiedzialnych za tamte negocjacje nie ma już w administracji państwowej, to przecież wielu dyrektorów i urzędników niższego szczebla było zaangażowanych w przygotowanie raportów i dokumentów, które były podstawą do takiej, a nie innej polityki. Naimski mówił mi dziś, że należy rozgraniczyć odpowiedzialność osób piastujących wówczas stanowiska i tych, którzy pracowali wtedy jako urzędnicy (często służby cywilnej). Ale jednak nie wszyscy byli bezwolnymi urzędnikami bez możliwości zabrania głosu, sprzeciwu, refleksji choćby…
Na koniec krótka anegdota z poniedziałkowej konferencji. Na końcu kolejki do zadawania pytań ustawił się dziennikarz rosyjskiej Ria Novosti, który łamaną polszczyzną zaczął domagać się od Naimskiego ujawnienia strategii PGNiG wobec Gazpromu względem wczorajszego wyroku Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie. Rzecz jasna - bez efektów. :-)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402153-ponad-2-mld-zl-prezentu-od-tuska-i-pawlaka-dla-gazpromu