Wygląda na to, że totalna opozycja dysponuje ogromną ilością wolnego czasu. W przerwie między pisaniem donosów na Polskę do Brukseli, skrzyknęli się na happening przed Sądem Najwyższym. Wśród całej plejady gwiazd gotowych protestować o każdej porze dnia i nocy w obronie czegokolwiek, nie zabrakło Adama Mazguły, który przemówił do ucieszonej gawiedzi.
4 lipca wchodzi w życie ustawa, która przewiduje, że w stan spoczynku przechodzą sędziowie, którzy ukończyli 65 lat. „Obrońcy demokracji” postanowili w związku z tym toczyć bój o posadę I prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf.
Dlatego też pojawili się w niedzielny wieczór przed budynkiem Sądy Najwyższego, aby pokrzyczeć sobie o tym, jak to zły i niedobry jest PiS, który odpowiada za zło całego świata.
Wśród okrzyków „skandal”, „hańba”, „demokracja” i „konstytucja”, przebił się Adam Mazguła, który każdą nową myśl swojego monologu zaczynał od stwierdzenia, że nie „przyszedł się skarżyć”. Okazuje się jednak, że każde jego zdanie było skarżeniem się na to, jak mu źle.
Stoję tutaj przed państwem jako zwykły człowiek, jako jeden z was. Jako ten, który będzie miał sprawę w sądzie za to, że pokojowo usiadł przed marszem faszystów. Takich ludzi jest tutaj wielu, ale stoję tutaj również dlatego, że nawet jak się przedstawiałem, że jestem rezerwistą i pułkownikiem w rezerwie, to widziałem dziką radość policjantów, którzy wyprowadzali mnie bez powodu z grupy ludzi po to, żeby mnie spisać
— żalił się Mazguła.
Potem nastąpiła cała tyrada w kierunku policji, Nie zabrakło również podkreślania, że on sam jest żołnierzem i przysięgał stać na straży konstytucji.
Dlatego też, na proteście w obronie Sądu Najwyższego, Mazguła mówił o tym, że armia nie ma uzbrojenia, nie ma czołgów i nie ma mundurów. A pieniądze zamiast na zbrojenia idą na samoloty dla VIP-ów. Co to ma wspólnego z Sądem Najwyższym? To może wiedzieć tylko Mazguła i grupka jego fanów.
Po kolejnym zapewnieniu, że nie przyszedł się skarżyć, zorientował się, że to jednak chodzi o SN a nie o wojsko.
Przyszedłem, żeby zaapelować do wszystkich, którzy rozumieją co dzieje się w Polsce. A dzieje się tak, że za dwa, trzy dni możemy mieć już pełną dyktaturę w Polsce. Nie będzie trzeciej władzy, a praktycznie również i czwartej, bo wszystkie media są mediami zależnymi, albo prawie zależnymi od władzy. Dzisiaj nie ma Sejmu. Dziś w sposób wojenny uchwala się ustawy. A właściwie zatwierdza dekrety prezesa. Nie ma Senatu. Nie ma prezydenta, bo on jest po to, żeby szybko podpisał. To wojenny system dowodzenia i kierowania państwem. To nie ma nic wspólnego z tym, jak powinna odbywać się dyskusja
— grzmiał Mazguła.
I kiedy znów zapewnił, że nie przyszedł się skarżyć, stwierdził, że każdy „przyzwoity i mądry człowiek” powinien stanąć z nimi.
A jeśli ich nie ma, to może trzeba po nich iść. Inaczej będziemy musieli znów przelewać krew za ojczyznę i za swoją wolność
— dramatyzował Mazguła.
Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, która weszła w życie 3 kwietnia, w trzy miesiące od tego terminu, czyli 3 lipca, w stan spoczynku mają przejść sędziowie SN, którzy ukończyli 65. rok życia. Mogą oni dalej pełnić swoją funkcję, jeśli w ciągu miesiąca od wejścia w życie nowej ustawy, czyli do 2 maja, złożyli stosowne oświadczenie i przedstawili odpowiednie zaświadczenia lekarskie, a prezydent wyrazi zgodę na dalsze zajmowanie stanowiska sędziego SN. W Sądzie Najwyższym orzeka obecnie 74 sędziów, spośród których 27 osiągnęło ten wiek.
wkt
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402127-mazgula-w-amoku-znow-bedziemy-musieli-przelewac-krew