Porozumienie z Izraelem jest wydarzeniem historycznym, ale ma też sferę cienia.
Gdy już opadł pył obowiązujących wersji medialnych zarówno rządu, jak i opozycji, dotyczących zmiany ustawy o IPN, można pokusić się o ocenienie na zimno dosyć niespodziewanie zawartego paktu.
Straty:
1. Nastąpiło nieuprawnione zrównanie antypolonizmu z antysemityzmem.
Jako sukces porozumienia z rządem Izraela podkreśla się, że antypolonizm będzie traktowany i ścigany na równi z antysemityzmem.
Tylko, że tutaj mamy podwójne przekłamanie. Antypolonizm, z którym się spotykaliśmy przez ostatnie pół roku, był oparty na pomówieniu nas o współudział w Holocauście. Wycofując się z niego środowiska żydowskie zwyczajnie zaprzestają przeinaczać rzeczywistość i obarczać tendencyjnie naród, który będąc samemu ofiarą hitlerowskich Niemiec, ratował Żydów. Przy całej złożoności realiów II Wojny Światowej przypadki ratowania Żydów przez Polaków są niezaprzeczalne. I oskarżenia zamiast wdzięczności są trudne do zaakceptowania.
Przyjmując taką umowę jak ta z 27 czerwca zgadzamy się, że u nas jest antysemityzm, który należy wyeliminować. To jest zupełnie niezgodne z prawdą. Nawet w ciągu tego ostatniego trudnego półrocza, trudno mówić o nasileniu się nastrojów antyżydowskich. Trudno nazwać dyskusję na tematy polsko-żydowskie, która stała się ostatnio bardziej otwarta i dotykająca także kwestii niewygodnych dla strony żydowskiej, za coś niewłaściwego.
2. Ustawę zmienialiśmy pod wpływem obcych państw.
Czy penalizacja była w tej ustawie fortunna czy nie, to jest jedna sprawa, ale ten zapis nie godził w nikogo, kto nie używał terminu „polskie obozy śmierci”. Wymuszanie na nas tej zmiany miało wyłączanie charakter nękający. I temu ulegliśmy.
3. Forma przepychania ustawy przez parlament i podpis prezydenta w trybie ekstraordynaryjnym, zresztą przy aprobacie opozycji, bo o 18:00 czeka premier innego państwa i musimy zdążyć, nie wyglądała budująco. Nawet jeśli było to potrzebą chwili.
4. W atmosferze euforii z porozumienia trudno będzie zweryfikować nadmierne finansowanie przez nasz budżet instytucji żydowskich. A należałoby ukrócić milionowe granty, które idą niby na badania naukowe, a - de facto - służą szkalowaniu nas we własnym kraju przez różne osoby z tytułami naukowymi. Czy da się w tej sytuacji zastanowić nad wielkością dotacji dla Muzeum Polin? Czy da wymienić dyrektora Muzeum w Auschwitz? Oddala się też wyjaśnienie mordu w Jedwabnem.
5. I wreszcie sprawa najważniejsza. Brak stuprocentowej pewności w sporej części społeczeństwa, w tym pośród wyborców PiS, czy to porozumienie nie jest w żaden sposób powiązane z roszczeniami majątkowymi organizacji żydowskich.
Zyski:
1. Takie porozumienie na oczach świata, kiedy to sam premier Izraela Benjamin Netanjahu daje wszem i wobec sygnał, że kończy się propagandowa wojna z Polską i otwieramy nowy etap, jest z pewnością sukcesem.
2. Każda zgoda jest cenna. Tym bardziej z państwem mającym ogromne wpływy w Stanach Zjednoczonych. W sytuacji, kiedy nasza pozycja w Europie jest bardzo niepewna, nie możemy sobie pozwolić na oziębienie stosunków z USA. Niezależnie czy racja jest po naszej stronie czy też nie, liczą się wyłącznie fakty medialne. A te były dla nas niekorzystne i teraz jest szansa zakończenia niedomówień na linii polsko-amerykańskiej.
3. Ma rację premier Mateusz Morawiecki mówiąc o „wielkim polskim zwycięstwie”. Natomiast to jest dopiero początek. To od nas zależy czy przekażemy wreszcie opinii światowej prawdę o naszej historii zakłamywaną od dziesięcioleci. Potrzeba trochę bardziej spektakularnych działań niż te, które do tej pory podejmowała Polska Fundacja Narodowa.
4. Dzięki temu, co się działo od stycznia wokół ustawy o IPN, mogliśmy się przekonać o prawdziwym stanie stosunków polsko-izraelskich czy szerzej polsko-żydowskich. A nie był to obraz budujący. Okazało się, że w tych stosunkach nie ma symetrii i strona żydowska traktuje nas podmiotowo. Co więcej, my się dawaliśmy tak traktować. Choćby przyznawanie obywatelstwa polskiego w konsulacie RP w Tel Awiwie każdemu, kto się zgłosi, nawet jak nie zna polskiego języka, to chyba zbyt dalece posunięta uprzejmość.
Przed styczniem była to sfera cienia. Teraz łatwiej jest o takich sprawach rozmawiać. I miejmy nadzieję, że nasz rząd doprowadzi do tego, aby stosunki polsko–izraelskie były autentycznie partnerskie.
5. Dostajemy coś niezwykle cennego, czyli czas. Sytuacja międzynarodowa, nazwijmy to eufemistycznie, jest niezwykle dynamiczna. Wyciszenie tak ważnego konfliktu pozwala rządowi zająć się innymi sprawami. A nie brakuje zagrożeń zewnętrznych, jak i wewnętrznych.
Najważniejszym wnioskiem jest to, aby nie zaniedbywać stosunków polsko–izraelskich przez zamilczenie. Przez lata u nas było bardzo źle widziane poruszanie tych spraw. Zrobiono z nich tabu.
My nie musimy bać się prawdy i nie możemy sobie pozwolić, żeby poziom dysputy był nam wyznaczany we własnym kraju przez choćby „dziwaczne” debaty w Muzeum Polin. To niezwykle szkodzi wzajemnym stosunkom.
Obchodzimy w tym roku 100-lecie odzyskania Niepodległości i dobrze by było, żebyśmy mieli poczucie, że ta nasza obecna Niepodległość nie podlega żadnym tajemnym zobowiązaniom, niekoniecznie zgodnym z naszym interesem narodowym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402086-bilans-zyskow-i-strat-uchwalania-na-raty-ustawy-o-ipn
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.