Felieton ukazał się w ostatnim wydaniu tygodnika „Sieci” [Nr 26 (291) 2018 25 czerwca–1 lipca]
Spółki skarbu państwa stały się dojnymi krowami, które co sezon obsiada gromada politycznie protegowanych urzędników. Czasem od tej reguły zdarzają się dobre wyjątki, ale rzadko. Takim wyjątkiem wydaje się Daniel Obajtek, obecny prezes PKN Orlen. W mig pojął, że na tym rynku liczą się tylko potentaci, i zadecydował, że Orlen zainwestuje we własny przemysł petrochemiczny i jednocześnie będzie dążył do fuzji z Lotosem i do stworzenia największego paliwowego potentata w Europie Środkowej. Obajtkowi można zatem przyklasnąć i chuchać, aby wszystko mu się udało.
W innych państwowych gigantach nie jest już tak różowo. Mieliśmy kiedyś Dyrekcję Eksploatacji Cystern, państwowe przedsiębiorstwo dysponujące cysternami do przewozu towarów płynnych. W 2001 r. ktoś doszedł do wniosku (czy aby platonicznie?), że cysterny należy sprywatyzować i tak zniknęła DEC, a jej miejsce zajęła amerykańska firma GATX Rail. Od tej pory, gdy Lotos czy Orlen chcą coś przewieźć, muszą płacić Amerykanom. Kura znosi złote jaja wPolsce, ale już nie dla Polski, sytuacja tak typowa, że aż boli.
Kiedy nastały rządy PiS, jasne się stało, że dotychczasowe metody kradzieży i korupcji już nie będą tolerowane. PiS stara się wyłapać złodziejskie grupy, oskubujące państwowe firmy, tropi ich spółki córki (przeważnie potworzone za czasów PO i PSL). Ludzie dobrej zmiany nie przewidzieli jednak, że złodzieje wymyślą nowy sposób – zaczęli tworzyć spółki wnuczki, które są dziećmi spółek córek. Można powiedzieć zatem, że w naszej gospodarce szerzy się obecnie nowa metoda kradzieży – „na wnuczka”. Nad tym już coraz trudniej jest zapanować.
Postępuje także erozja moralnego gorsetu wielu ludzi delegowanych przez nowe władze do zarządzania naszym wspólnym mieniem. Sytuacja jest niestety psychologicznie bardzo prosta itypowa. Nowe władze wysyłają do firm albo tych, którzy wmówili im, że są „fachowcami”, a tak naprawdę powiązani są z PO, SLD lub PSL, albo też przychodzą do spółek skarbu państwa ludzie z posad, na których zarabiali po 3 tys. zł miesięcznie. Teraz taki delikwent zarabia co prawda już koło 20 tys., ale przecież obraca się w towarzystwie takich co zarabiają po 50 tys. i więcej… i powoli budzi się wnim robak mówiący, że on też by tak chciał. Do spółek państwowych poszli wyposzczeni, trzymani dotąd na krótkiej smyczy – czy oprą się urokom dostatniego życia na koszt publiczny? Wwielu wypadkach widzę, jak zasady pękają pod wpływem rozkosznej woni kawioru.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/402061-wnuczek-chce-kawioru