Rzekome represje PiS? Żerko: Po każdej krytyce wobec rządu PO miałem albo dyscyplinarkę, albo wściekłe telefony dygnitarzy

Wśród wszechobecnej i histerycznej narracji o rzekomej cenzurze i dławieniu wolności słowa przez rząd PiS, głos krytyczny nt. owej swobody wypowiedzi za czasów Platformy Obywatelskiej staje się w oczach jej zwolenników (i polityków) czymś na miarę herezji. Przekonał się o tym prof. Stanisław Żerko.

Wszystko zaczęło się od wpisu:

Przyznaję: niezależność sądów to mój prywatny interes. Gdybym został zwolniony z pracy za krytykowanie polityki rządu (a to akurat zdarza mi się od wielu lat), chciałbym mieć możliwość odwołania się do niezależnego sądu.

— napisał w piątek prof. Stanisław Żerko.

Na wpis odpowiedział m.in. Tomasz Lis, który jednak skasował swojego tweeta.

Żerko postanowił wyjaśnić swoje poprzednie słowa. Sympatykom opozycji najwyraźniej się one nie spodobały. Historyk przypomniał bowiem, jak za rządów PO-PSL został ukarany za krytykę ówczesnej polityki zagranicznej.

Od pewnego czasu krytykuję obecny rząd. Ani razu nie spotkalem się z jakimikolwiek represjami, Za rządów PO po każdym moim krytycznym wobec rządu artykule w @rzeczpospolita miałem albo dyscyplinarkę, albo wściekłe telefony dygnitarzy do moich przełożonych

— opowiedział.

To rzeczywiście ciekawe, kto Pana prześladował. Teraz może Pan to opisać, bez obawy o konsekwencje, prawda? Z pewnością też są jakieś dokumenty, które może Pan ujawnić. Proszę to zrobić

— odpowiadał nerwowo Paweł Zalewski z PO.

Prof. Żerko wskazał więc na sytuację, gdy ukarany po artykule, w którym skrytykował instrumentalne wykorzystywanie polityki zagranicznej na potrzeby kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej.

Do dyskusji dołączył m.in. Wojciech Mucha z „Gazety Polskiej Codziennie”.

Wielokrotnie w rzekomo rządowej @GPCodziennie kryrtkowalem ministrów, posłów i polityków @pisorgpl. Nigdy nie wstrzymano mi tekstu ani nawet mnie nie napomniano. Nigdy nie spotkało to nikogo z zespołu

— napisał dziennikarz.

W twitterowej dyskusji Żerko wielokrotnie musiał odpowiadać na różne zaczepki.

kpc/Twitter