Jak trzeba być zdesperowanym, żeby pełniąc najwyższy urząd w państwie posługiwać się gołym kłamstwem, jak to wydarzyło się kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. Nie tylko szefowej rządu najpotężniejszego państwa europejskiego, ale największemu autorytetowi wśród 28 krajów Unii Europejskiej.
Angela Merkel napisała list do swoich koalicjantów, w którym poinformowała, że 14 państw UE zgodziło się przyjmować z Niemiec z powrotem emigrantów, którzy wcześniej zarejestrowali się na ich terenie. Takie porozumienie miały zawrzeć z RFN między innymi Węgry, Czechy i Polska. Kraje grupy V4, które na szczycie UE nie zgodziły się na postulowane przez przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska kwotowe rozdzielanie imigrantów między kraje Unii. Ten fake news czyli celowe wprowadzanie w błąd opinii publicznej w wykonaniu kanclerz Niemiec został natychmiast zdementowany zarówno przez rządy Węgier, Czech jak i Polski. Jeśli przyjąć za prawdę choć część tej „rewelacji”, na przyjmowanie z Niemiec emigrantów spośród tych 14 państw zgodziły się Litwa i Łotwa oraz państwa tzw. Starej Europy. Ze strony polskiej na list Angeli Merkel zareagował rzecznik MSZ Artur Lompart stwierdzając, że nie m żadnych nowych porozumień, dotyczących przyjmowania osób ubiegających się o azyl z krajów UE.. Na ten desperacki list ostro zareagował premier Bułgarii Bojko Borisow, który oświadczył, że nikt nie może zmusić jego rządu do przyjmowania z powrotem emigrantów. Bułgaria nie jest winna, że znajduje się na zewnętrznej granicy UE.
Kierując ten fałszywy list do współrządzących partnerów z bawarskiej siostrzanej partii CSU i socjaldemokratycznej SPD Merkel próbuje ratować własną skórę, w strachu, że Unia Chrześcijańsko - Społeczna pod przewodnictwem szefa MSW Horsta Seehofera wystąpi z koalicji, jeśli nie zostanie spełnione jego żądanie odsyłania imigrantów od niemieckiej granicy. Na to nie chce zgodzić się Merkel, ryzykując upadek z trudem skleconego rządu.
List Merkel widzieli dziennikarze agencji Reutera, a redakcja francuskiej agencji prasowej AFP poinformowała, że 14 państw dało „zielone światło” na przyjęcie z powrotem emigrantów, którzy wcześniej znaleźli się na ich terytorium. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że już nie tylko zachodnie media, zwłaszcza wrogie polskiemu rządowi i polskie usługujące „totalnej opozycji” uciekają się do publikowania fake newsów, że teraz posługują się nimi czołowi politycy europejscy, uważani dotąd za osoby odpowiedzialne i godne zaufania. Ten list Merkel dowodzi niezbicie upadku politycznego morale w świecie zachodnim, co wynika z notorycznego łamania reguł demokracji, na których opiera się ład w cywilizowanym świecie. Szczyt brukselski nie przyniósł rozwiązania ani nawet zażegnania kryzysu imigracyjnego, zaledwie zarysował możliwości lokowania uchodźców w krajach Afryki Północnej w specjalnie dla nich utworzonych obozach, ale nie zawarto żadnych wiążących porozumień. Prezydent Francji, Macron z charakterystyczną dla siebie dezynwolturą zauważył, że napływ imigrantów będzie trwał i że trzeba się do tego przyzwyczaić. Na dziesięciolecia.
Nieszczęście, jakie dotknęło Europę, a jest nim niekontrolowany napływ obcych cywilizacyjnie obywateli krajów Bliskiego Wschodu i Afryki zostało sprokurowane osobiście przez kanclerz Niemiec, Angelę Merkel, chętnie nazywaną „żelazną kanclerz”, a w rzeczywistości chorą z ambicji i wielkomocarstwowej teutońskiej pychy kobietę, która dla obrony własnej skóry gotowa jest rozwalić Unię Europejską, której zawdzięcza swoją pozycję. I zmusić kraje członkowskie do uległości wobec jej chorych fantazji politycznych. Lecz okazuje się, że niemiecki strach ma wielkie oczy i skończy się tak jak w „Misiu” Barei: Angelo Merkel, nie mamy Pani płaszcza i co nam Pani zrobi?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401996-angelo-merkel-nie-mamy-pani-plaszcza-i-co-nam-pani-zrobi