Nocny szczyt Unii Europejskiej w Brukseli miał bardzo dramatyczny przebieg. Wydawało się, że nie dojdzie do porozumienia na temat polityki imigracyjnej. Jednak udało się je zawrzeć. Relokacje muszą być oparte na dobrowolnej decyzji państw członkowskich Unii.
W pewnym momencie wszyscy zaczęli pękać, wycofywać się. Przed północą Mateusz został niemal sam, oczywiście razem z Węgrami. Obiecywane pieniądze na drogi i mosty zrobiły swoje. Merkel grała na przeczekanie
— mówi portalowi wPolityce.pl jeden z członków polskiej delegacji.
Udało się jednak przeciągnąć na naszą stronę premiera Czech Babisza, i to powoli przełamało sprawę
— dodaje.
Wynik negocjacji jest wielkim sukcesem Polski. Po długich i burzliwych negocjacjach twarda postawa naszej delegacji wspieranej przez Grupę Wyszehradzką przyniosła efekty. Relokacje uchodźców mogą odbywać się tylko i wyłącznie na zasadzie dobrowolności. Przez ostatnie dwa miesiące straszono nas przymusowymi relokacjami.Teraz już Komisja Europejska nie będzie mogła wykorzystywać tego straszaka przeciwko Polsce.
W konkluzjach z Rady Europy w Brukseli udało się zawrzeć sformułowanie na którym Polsce najbardziej zależało - system „dubliński” musi się opierać na konsensusie. Co to oznacza? Po pierwsze, nikt nie będzie zmuszał nas do przyjmowania uchodźców. A po drugie, nikt nie może nas szantażować, że jeżeli nie przyjmiemy iluś uchodźców to nie otrzymamy funduszy albo środki dla Polski zostaną zmniejszone.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401781-tylko-u-nas-dramatyczne-kulisy-szczytu-w-ue