„Gazeta Wyborcza” przypuściła atak na PiS po wczorajszym przyjęciu noweli ustawy o IPN. Stara się przekonać czytelników, że „rząd przestraszył się reakcji Stanów Zjednoczonych”.

Według informacji „Wyborczej” kluczową rolę w błyskawicznym odwrocie PiS odegrała rozpoczynająca się w Senacie USA debata o finansowaniu i zasadach pobytu amerykańskiej brygady w Polsce

—pisze gazeta.

I dodaje:

Według nieoficjalnych informacji po uchyleniu ustawy o IPN nastroje wobec Polski wśród amerykańskich senatorów i kongresmenów były tak złe, że mogły zagrozić polsko- amerykańskiej współpracy wojskowej

—czytamy.

Według redakcji z Czerskiej w amerykańskich i światowych mediach ustawa o IPN nazywana była „prawem negującym Holocaust” i przedstawiana jako „próba ograniczenia za pomocą prawa karnego dyskusji na temat historii II wojny światowej”.

Ustawa o IPN psuła stosunki z USA, więc rząd PiS próbuje je teraz szybko naprawić

—stara się przekonywać „GW”.

Ustawa o IPN to jednak tylko pretekst dla redakcji z Czerskiej do bicia w rząd. Na swoich łamach pisze, że „był on przekonany, że można ignorować zagraniczną krytykę demontażu instytucji demokratycznych”. I do jednego worka wrzuca wspomnianą ustawę oraz spór Polski z KE w sprawie praworządności… Oczywiście popierając Timmermansa.

Ta buta odbija się teraz czkawką. Nie ma nas w dyskusjach o przyszłości Europy, nie ma nas w grupie państw UE, które zacieśniają współpracę obronną, nie było nas nawet na szczycie poświęconym migracji, najbardziej palącemu problemowi UE

—żali się „Wyborcza”.

„Wyborcza” już nie pamięta, jak sama rozpętała na swoich łamach nagonkę na rząd, która miała doprowadzić do tego, żeby strona polska nie znalazła kompromisu z KE? Skąd więc ta fałszywa troska o sprawy krajowe przy okazji ustawy o IPN?

pc /’GW”