Trzeba powiedzieć wprost: rząd zrobił niezłą niespodziankę z ustawą o IPN. Jestem przekonany, że zaskoczył nie tylko takich ignorantów politycznych jak ja, ale także wielu wytrawnych znawców tajemnic polityki. Nie wspominając o setkach posłów z własnych szeregów.
Bo że cała opozycja parlamentarna dowiedziała się rano w Sejmie z ust marszałka Marka Kuchcińskiego, chwilę po otwarciu nadzwyczajnego posiedzenia, wynikało jednoznacznie z ich szeroko otwartych ust i oczu, wyrażających zdziwienie, czego nie próbowali nawet ukryć. Odwrotnie. Szybko zaczęli grzmieć, że wzięto ich podstępem, bo przecież nikt ich o takim politycznym piruecie nie uprzedził. Mówiono im, że uregulowanie zasad „gospodarowania” śmieciami wymaga nadzwyczajnie szybkiej reakcji ustawodawcy, czyli Sejmu.
Część opinii publicznej, a pewnie i posłów czekała aż ustawą o IPN zajmie się Trybunał Konstytucyjny. Wskaże kierunek jej naprawy, czy tylko korekty, a może nawet zasugeruje konkretne rozwiązania. Czy wcześniej skonsultowane, bo nie chcę używać twardego słowa „uzgodnione” z kierownictwem PiS, czy nawet z przedstawicielem rządu, tego nie wiem. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby tak było.
A tu taka bomba! Zasadnicza zmiana ustawy, ale dokonana przez sam rząd. Bez czekania na TK. Nie łudźmy się, że bez uprzedzenia TK o swoim zamierzeniu.
Wiadomo już, do czego sprowadza się ta zmiana. Zostało wymienione prawne narzędzie do ochrony dobrego imienia naszego państwa i narodu polskiego. Zamiast wzbudzającej sprzeciw automatycznej sankcji w postaci kary więzienia, będzie przepis o możliwości wszczęcia procesu na drodze cywilno- prawnej. Co niezwykle ważne - możliwość, a nie oblig.
Opozycja podniosła krzyk, że ustawa poczyniła tak ogromne szkody dla Polski, w takim ogromnym stopniu zniszczyła nasze relacje z Izraelem, ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki, że wszyscy, którzy dołożyli palec do jej powstania , uchwalenia w poprzednim kształcie, a później w jej obronie, powinni zniknąć z życia politycznego, bo nie da się tego naprawić w ciągu najbliższych kilku wieków. Bezpośredni twórcy ustawy powinni natychmiast wyjść z Sejmu, udać się do swoich ministerialnych gabinetów i napisać prośbę o podaniu się do dymisji.
Część opozycji domagała się, żeby propozycję zmiany ustawy procedować przez dwa tygodnie (jedynie z krótki przerwami na posiłki i na sen), a nie tak jak zrobiono to w tym przypadku – uwinięto się z całym procesem legislacji , poprzez Sejm, Senat, podpis prezydenta) w ciągu dnia. I to przed zachodem słońca.
Nie jestem zwolennikiem nadmiernego pośpiechu. Rozumiem opozycję, która liczy się z własnym interesem politycznym i musi walczyć o swój byt. Tym razem raban, połączony z ujadaniem – czego namiastkę mieliśmy w krótkich wystąpieniach posłów opozycji, w miniaturowym wymiarze – trwający wiele dni, zaognił by na nowo napięcia i spory z Izraelem i Stanami Zjednoczonymi, które jeśli nie wygasły do końca, to z pewnością znacznie się zmniejszyły i uspokoiły. Akurat tu szybkość uchwalenia była ważną korzyścią dla państwa, która dla opozycji, niestety, często jest mniej ważna od zysku politycznego dla niej samej.
Nie mniej jednak jeszcze wiele niewiadomych przed nami. Brak trafnych prognoz wynika po trosze z naszej niewiedzy. Nie wiemy przecież, czy skorygowana ustawa była konsultowana z zainteresowanymi, wymienionymi wcześniej państwami. Z premierem Netanjahu, z diasporą żydowską w Ameryce. Czy oni może są też zaskoczeni, tak nagłym zwrotem. Można liczyć, że spostrzegą – i docenią – że polski obóz rządzący sam zobaczył swój błąd. Bo to, że ustawa w pierwotnym kształcie była błędem, nie przesłonią żadne magiczne zabiegi ani zamydlające oczy słowa o korzyściach, jakie przyniosła ustawa. Dziś dla ważnych partnerów Polski, naszych sojuszników, a często bliskich nam współrodaków, żyjących w tamtych państwach, istotne jest, że zrozumieliśmy swoją pomyłkę. I że próbujemy ją naprawić.
To na pewno krok w dobrą stronę. Czy zaspokoi naszych partnerów? O tym dowiemy się dopiero za dni kilka. Czy pozwoli wrócić do stanu i relacji, jakie były sprzed ogłoszeniem ustawy w dniu 1 marca tego roku? Jeśli ku temu zacznie zmierzać, to i tak musi dłużej potrwać.
gah/PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401582-zeby-poznac-rezultaty-musimy-poczekac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.