Doradca polskiego premiera dla "Haaretz": "Polska jest bezpieczną przystanią dla społeczności żydowskiej"

Żydzi powinni okazywać większą wrażliwość, odnosząc się do trudnego dla Polski okresu drugiej wojny światowej - napisał na łamach izraelskiego dziennika „Haarec” (środowe wydanie online) Andrzej Pawluszek, doradca premiera Mateusza Morawieckiego.

Według Pawluszka „radykałowie po obu stronach, karmiąc się złymi emocjami, nie chcą, by Żydzi i Polacy uznali 1000 lat religijnej tolerancji poprzedzającej Holokaust w Polsce - i tego, jak Polska jest znów bezpieczną przystanią dla Żydów”.

Pawluszek pisze, że Polska jest bezpiecznym krajem dla Żydów, że kwitnie tu żydowska kultura, stale rośnie liczba odwiedzających nasz kraj izraelskich turystów. Podkreśla, że w Polsce nie ma miejsca na antysemickie ataki. „Nikt nie jest atakowany za noszenie jarmułki, nie płoną żadne synagogi ani żydowskie sklepy” - wskazuje, dodając, że mężczyzna, który spalił kukłę Żyda podczas demonstracji w 2015 roku został ostatnio skazany na trzy miesiące więzienia.

To w krajach Europy Zachodniej synagogi potrzebują uzbrojonych ochroniarzy, a żydzi są atakowani za noszenie jarmułek. Natomiast Polska jest bezpieczną przystanią dla społeczności żydowskiej

— akcentuje Pawluszek.

Podkreśla, że poziom antysemityzmu w Polsce jest znacznie niższy niż we Francji, Belgii, Niemczech czy Wielkiej Brytanii i przytacza potwierdzające to dane Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej dotyczące antysemickich incydentów. Dane te pokazują m.in., że w 2016 roku liczba takich incydentów w Polsce spadła o prawie 40 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim.

Pawluszek pisze następnie o napięciach między Polską a Izraelem, spowodowanych wprowadzeniem w naszym kraju penalizacji używania pojęcia „polski obóz śmierci”.

Dla tych, którzy znają historię jest oczywiste - Polacy nie uczestniczyli w planowaniu Holokaustu

— podkreśla, odnotowując następnie, że „część izraelskiej opinii publicznej uważa jednak, że byliśmy współodpowiedzialni za eksterminację Żydów”. Dodaje, że wywołuje to duże emocje w Polsce, „która przez wieki słynęła ze swej tolerancji religijnej”.

Podkreśla, że w Polsce nie było rządu kolaborującego z nazistami, natomiast było silne Państwo Podziemne, które wykonywało wyroki śmierci na Polakach denuncjujących Żydów. Przyznaje, że niestety zdarzały się takie przypadki, że były bandy szmalcowników, a także pogromy. Zwraca uwagę, że skala tych wydarzeń jest wciąż przedmiotem badań, prowadzonych także przez polskich historyków.

Być może ich konkluzje okażą się dla nas bolesne, ale z pewnością nie możemy powiedzieć, że Polska ponosi odpowiedzialność za Holokaust

— akcentuje.

Zdaniem Pawluszka Żydzi powinni okazywać większą wrażliwość nawiązując do trudnego okresu drugiej wojny światowej na terytorium Polski. „Niemcy wymordowali podczas wojny sześć milionów Polaków, i oskarżenia o współodpowiedzialność za Holokaust są dla nas szczególnie bolesne” - podkreśla doradca premiera.

Wskazuje zarazem, że nie oznacza to, iż przymykamy oczy na haniebne postawy, podkreśla, że dążymy do wnikliwego zbadania tamtych czasów. Wskazuje, że wbrew temu, co rozpowszechniają „niektóre społeczności”, swoboda tych badań w ogóle nie jest w Polsce zagrożona.

Pawluszek podkreśla, że nie można z góry zakładać, iż jest prawda polska i prawda żydowska. Prawda jest tylko jedna i oba narody są odpowiedzialne za jej lepsze poznanie. „Nie zapominając o przeszłości, powinniśmy nie tylko pielęgnować to, co nas łączy, ale także myśleć o przyszłości. Nie ma nic lepszego od inwestowania w przyszłe pokolenia” - akcentuje.

Na zakończenie Pawluszek pisze o różnych formach kontaktów polsko-izraelskich, jakie przychodzą mu na myśl, w tym o programach wymiany służących przełamywaniu wzajemnych uprzedzeń, o współpracy między szkołami i organizacjami pozarządowymi.

Wyraża opinię, że ta idea z pewnością nie spodoba się radykałom po obu stronach.

Oni karmią się złymi emocjami. Ale nie możemy być zakładnikami zła. Łączy nas zbyt wiele dobrych rzeczy

— podkreśla i wyraża opinię, że „paradoksalnie, obecny kryzys może być przydatny dla czegoś dobrego”.

mly/PAP