Stanowisko Polaków jest jasne – jesteśmy gotowi pomagać na miejscu, nie jesteśmy gotowi przyjmować masowo imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu, z Maghrebu, z Afganistanu. Rząd nie może działać wbrew woli ogromnej części społeczeństwa. Próbuje się używać różnych metod, żeby złamać opór przeciwko przyjmowaniu imigrantów
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Zdzisław Krasnodębski, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.
wPolityce.pl: Zakończył się nieformalny szczyt Unii Europejskiej poświęcony imigracji. Nie podjęto żadnych konkluzji. Jak pan ocenia ten szczyt?
Prof. Zdzisław Krasnodębski: Szczyt zakończył się niczym. Miał nieformalny charakter. Nie wiadomo według jakich procedur go zwołano, ponieważ „miłująca” procedury i praworządność Komisja Europejska nie do końca trzyma się reguł i traktatów. Zakończył się fiaskiem, bo okazało się, że nawet w ten sposób, łamiąc zasady, nie da się nic utargować ze względu na zasadnicze różnice interesów. Od dawna toczą się rozmowy na poziomie Rady Europejskiej dotyczące rewizji konwencji dublińskiej. Rewizja zobowiązywałby nas do przyjmowania uchodźców. Na szczęście nie ma na nią zgody. Jednak jak często bywa w Unii Europejskiej, jeżeli nie da się czegoś przeprowadzić zgodnie z zasadami usiłuje się przeprowadzić innymi sposobami.
Miało to być spotkanie, które uratuje kanclerz Angelę Merkel.
Tę akcję ratunkowa trudno uznać za skuteczną. Nie uzgodniono żadnej deklaracji końcowej. Nie wypracowano żadnego wspólnego stanowiska. Merkel powiedziała na zakończenie szczytu, że będzie teraz prowadziła dwu-lub trójstronne rozmowy z państwami członkowskimi, co w praktyce oznacza, że będzie wywierała nacisk na swoich europejskich partnerów i próbowała się dogadywać indywidualnie. W szczycie nie wzięły państwa Europy Środkowej ani Wielka Brytania.
Jakie można wyciągnąć wnioski po niedzielnym szczycie?
Szczyt pokazał, jak naprawdę działa Unia – jak się nie ma zgody lub większości w Radzie, to się wymyśla jakiś nowy „format”, układa w mniejszym gronie. To nie jest jedyny przykład. Przypomnę, że na dwustronnym spotkaniu francusko-niemieckim sformułowano daleko idące propozycje dotyczące całej Unii. Nie uzgadniano ich z państwami członkowskimi. Ale ta metoda coraz bardziej zawodzi.
Czekamy teraz na formalny szczyt Unii Europejskiej. W jakiej kondycji jest teraz Unia?
W Unii nasilają się napięcia i konflikty. Są dwie osie, rzymsko-wiedeńsko-berlińska i berlińsko-francusko-madrycka. Berlin jest rozdarty między dwie polityki imigracyjne. Między politykę Angeli Merkel i propozycje CSU. Narasta również werbalny konflikt między Francją a nowym rządem włoskim. Powoli dochodzimy do sytuacji, w których spadają maski.
Co ma pan na myśli?
Prezydent Francji mówi o konieczności wprowadzenia rozwiązania problemu imigracji na poziomie europejskim. Proponuje, żeby obozy dla uchodźców powstawały na terenie Włoch. Dlaczego nie we Francji? Granica między Włochami a Francją jest przez Francję silnie strzeżona. Odesłano do Włoch 80 tysięcy nielegalnych imigrantów, którzy usiłowali ją przekroczyć. Włosi po latach bycia główną przystanią imigrantów i uchodźców, zaczęły się wreszcie bronić.
Niedawna historia imigrantów ze statku „Aquarius” z imigrantami, którego nie chciały przyjąć Włochy ani Malta trochę przypomina fabułę proroczej powieści „Obóz Świętych”. Książka Jeana Raspaila ukazała się po raz pierwszy w 1973 r.
To prawda, ale tam wszystko rozgrywało się jeszcze bardziej dramatyczne. Ale poczucie fatalnej niemocy i zagrożenia zaczynają przeważać nad humanitarnymi odruchami. Dzisiaj wszyscy mówią o zahamowaniu napływu uchodźców. „Kultura gościnności” gdzieś wyparowała. Rozwiązanie miałoby polegać na ścisłej ochronie granic zewnętrznych i o podzieleniu się uchodźcami, najchętniej z Europą Wschodnią. Zwolennicy otwartych granic i humanitarnego obchodzenia się z problemem imigracji nadal są jednak bardzo aktywni. Dziwię się tylko, że niemieckie organizacje pozarządowe, które ratują uchodźców na Morzu Śródziemnych, nie przewożą ich od razu do niemieckich portów. Dlaczego Niemcy nie kontynuują polityki, która była tak wspierana przez większość niemieckiego społeczeństwa, ich media i elity? To była ich suwerenna i z nikim, na pewno zaś nie z nami, nie uzgadniania polityka. Czyżby te wszystkie argumenty i piękne słowa, które uzasadniały politykę gościnności z 2015 r. były niesłuszne?
Ta polityka się nie sprawdziła.
Chyba nie, skoro teraz zamiast dalszego rozwijania swej „kultury gościnności” jest dążenie do mniej lub bardziej przymusowego przekazania części „gości” innym krajom. Opór przeciw dotychczasowej polityce jest coraz silniejszy. Przejawem tego jest chociażby twarde stanowisko Włoch w sprawie imigracji. Francja jest przykładem daleko idącej hipokryzji – ponieważ Francja głosząc konieczność solidarności europejskiej, jednocześnie ściśle kontroluje swoje granice.
Polska powinna być konsekwentna w prezentowanej polityce imigracyjnej? Czy może powinna zliberalizować swoje stanowisko?
Stanowisko Polaków jest jasne – jesteśmy gotowi pomagać na miejscu, nie jesteśmy gotowi przyjmować masowo imigrantów z krajów Bliskiego Wschodu, z Maghrebu, z Afganistanu. Rząd nie może działać wbrew woli ogromnej części społeczeństwa. Próbuje się używać różnych metod, żeby złamać opór przeciwko przyjmowaniu imigrantów. Po części służą temu również oskarżenia o łamanie praworządności. W poniedziałek w komisji LIBE Parlamentu Europejskiego odbędzie się głosowanie nad wszczęciem procedury z art. 7 przeciwko Węgrom. W czwartek podczas tej samej komisji Timmermans będzie dzielił się swoimi przemyśleniami po posiedzeniu Rady Europejskiej. Ale ta polityka prowadzi donikąd.
We wtorek Polska, na wniosek Komisji Europejskiej ma zostać wysłuchana w ramach procedury z art 7. Czego możemy się spodziewać po tym wysłuchaniu? Jaka powinna być polska linia obrony?
Polska – w osobie ministra Konrada Szymańskiego – jeszcze raz będzie tłumaczyła motywy i cele reformy sądownictwa. I pokaże, jak wiele zastrzeżeń Komisji uwzględniła. Nie będzie to zapewne ostatnie takie wysłuchanie. I nie argumenty tutaj chodzi. Sprawa zostanie rozstrzygnięta politycznie. Jeśli naszym przeciwnikom nie uda się zbudować teraz odpowiedniej większości, będą sprawę przeciągać aż do wyborów w przyszłym roku, by nas nękać i osłabi.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401230-krasnodebski-o-sytuacji-w-unii-europejskiej