Od chwili sylwestrowego wyskoku do Portugalii nic w życiu Ryszarda Petru nie idzie po jego myśli. A przecież na początku było tak pięknie.
Partia, która, kto jeszcze o tym pamięta, cieszyła się 20 procentowym poparciem, zaczęła lecieć w sondażach na łeb na szyję. Antidotum za ten trend miało być pozbawienie Ryszarda Petru fotela przewodniczącego Nowoczesnej, choć, przyznajmy to, sam tę partię stworzył. Niestety (lub stety – punkt widzenia zależy od punktu siedzenia) trendu tego nie udało się zatrzymać i Nowoczesna z nową liderką poszybowała pod próg wyborczy, a sam Petru katapultował się z Nowoczesnej, by móc bezpiecznie, z pozycji widza, oglądać katastrofę partii Katarzyny Lubnauer. Jednak decyzja o opuszczenia szeregów tej partii może nie być dla naszego wybitnego ekonomisty końcem życiowych zmian, a co za tym idzie końcem niepowodzeń.
Jak informuje portal parkiet.com:
zwołane na 27 czerwca walne zgromadzenie akcjonariuszy Vistuli może być ciekawe. Wygląda na to, że z rady nadzorczej odejdzie Ryszard Petru, ekonomista, obecnie zaangażowany politycznie b. szef ugrupowania Nowoczesna
-czytamy.
Okazuje się też, że Ryszarda Petru z rady Vistuli próbowano już odwołać, ale to się nie powiodło. Katarzyna Lubnauer okazała się więc sprytniejsza niż biznesmeni. Jej sekret polegał na tym, że policzyła delegatów.
Ryszard Petru wielokrotnie chwalił się tym, że przeciwieństwie do większości posłów nie jest posłem zawodowym i nie pobiera wynagrodzenia za pracę w Sejmie. No ale jak źródełko w firmie odzieżowej wyschnie, to może trzeba będzie przejść na polityczne zawodowstwo i przejść na utrzymanie wyborców. No i wtedy będziemy mogli mówić: „Ryszard Zawodowiec”. Na razie były lider Nowoczesnej wciąż jest teoretycznie politycznym amatorem, co niestety widać, słychać i czuć.
Ale przecież całe życie amatorem być nie można. Jak więc już poseł Petru zbuduje Nowoczesną bis, to się tak łatwo ze stołka wysiudać nie da. Ale to na razie pieśń przyszłości.
Pozostaje mieć nadzieję, że były lider Nowoczesnej nie zostanie nagle beż środków do życia. Niby zawsze polityczni przyjaciele mogliby zorganizować dla niego jakąś zrzutkę, jak dla Mateusza Kijowskiego, no ale co jeśli się okaże, że i tym razem przyjaciele byli źle policzeni?
Prawda jest taka, że gdyby bieda zmusiła Ryszarda Petru do odejścia z polityki bardzo byśmy za nim tęsknili. I za sześcioma królami też.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401122-nic-ostatnio-nie-idzie-po-mysli-ryszarda-petru