Pewne osoby nawet bez porozumiewania się, wiedziały jakie podjąć działania w interesie swojej grupy i gen. Jaruzelskiego. Można domniemywać, że łączy ich zachowanie pozytywnej pamięci o gen. Jaruzelskim w przestrzeni publicznej. Z logiki tej grupy wynika, że dobra pamięć o nim ma obowiązywać również po jego śmierci
— mówi historyk i senator PiS prof. Jan Żaryn w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Dr Gontarczyk o odkryciu WBH: Skala patologii jest ogromna. W archiwach wojskowych masowo kradziono i niszczono dokumenty
wPolityce.pl: Dyrektor Wojskowego Biura Historycznego prof. Sławomir Cenckiewicz poinformował, że jeszcze w 2009 r. w archiwach wojskowych niszczono dokumenty archiwalne. Minister Bogdan Klich, który w czasach rządów był szefem MON i któremu podlegały archiwa wojskowe twierdzi, że twierdzi, że nic nie wiedział o niszczeniu dokumentów. Jak pan to skomentuje?
Prof. Jan Żaryn: Każda informacja dotycząca poprzedniej ekipy rządzącej jest dramatyczna albo sensacyjna. Strach pomyśleć co by się działo, gdyby ona wróciła do władzy. Dziwi niefrasobliwość kierownictwa ministerstwa obrony narodowej, bo to oni są właśnie za to odpowiedzialni. Niefrasobliwość wobec faktów ujawnionych zarówno przez prof. Cenckiewicza jak i przez doktora Gontarczyka mówiących o tym, że akta wytworzone w okresie PRL były niszczone. Te akta miały dużą wartość źródłową jeżeli chodzi o rozpoznanie konstrukcji PRL i jego zależności od Moskwy, w tym od struktur wojskowych i wywiadowczych. Zniszczenie tych akt stanowi zaniedbanie i przestępstwo. Niewiedza ministrów jest nie tylko również świadectwo nie tylko niefrasobliwości, ale także braku zainteresowania interesem państwa polskiego przez ekipę niegdyś nami rządzącą. Ta niefrasobliwość przejawiała się w bylejakościowym traktowaniu urzędu państwowego. Istotne jest również to, że historycy zostali pozbawieni prawdopodobnie ważnych źródeł. Wszystko to jest bardzo smutne, dlatego, że dokumenty dotyczące PRL są bardzo ważne z perspektywy budowania jakości demokracji w Polsce. Budowanie demokracji poprzez rozpoznanie rzeczywistości PRLowskiej i wydobywanie się z niej jest jednym z warunków sine qua non, żebyśmy byli dojrzałym i świadomym narodem i budowali nowe elity społeczne, polityczne i naukowe.
Panie profesorze z czego wynikała lojalność wobec Jaruzelskiego osób, które niszczyły dokumenty?
Mam obawy, że kolejne ekipy rządzące w III RP nie do końca miały władzę nad przestrzenią publiczną za którą brali odpowiedzialność. Chodzi m.in. o ministerstwo obrony narodowej. Podlegające mu struktury wojskowe rządziły się własną logiką w podejmowaniu decyzji oraz własną logiką w zobowiązaniach sięgających układów, struktur, awansów, które były dziełem ekipy gen. Jaruzelskiego. Mieliśmy też do czynienia z ludźmi, którzy jemu wprost zawdzięczali awanse, a później działali z powodzeniem w strukturach III RP.
Nasuwa się porównanie do Polski sprzed II wojny światowej. W polskim systemie demokratycznym w latach 1918-26 funkcjonowały bardzo silne struktury wychodzące poza oficjalny system demokratyczny. Mam na myśli struktury masonerii, tajnych organizacji politycznych Ligii Narodowej, Konwentu A i Konwentu B, które mocniej zarządzały rzeczywistością polityczną niż oficjalne struktury państwowe. W końcu w 1926 r. doszło do zamachu majowego. We współczesnej Polsce na szczęście nie odbyło się to na drodze zamachu, tylko władze w wolnych i demokratycznych wyborach w 2015 r. objął rząd, który zapowiadał, że takich mafijnych struktur w systemie państwa ma nie być. Rząd zapowiadał, że transparentność ma być wiodącym przekazem dla społeczeństwa.
Ujawnianie niefrasobliwości i nieprawidłowości poprzedniej ekipy jest potrzebne?
Bardzo słusznie, że pan prof. Cenckiewicz poinformował o nieprawidłowościach, za które odpowiada poprzednia władza. Daje nam możliwość, żeby drugi raz taki proceder się nie powtórzył. Wiem na przykładzie IPN, ale w innych strukturach państwa polskiego też tak zapewne było, że odchodzące ekipy świadomie bądź nieświadomie zostawiały różne „gorące kartofle” następcom. Chodziło o przeniesienie odpowiedzialności na następców.
Ma pan na myśli jakiś konkretny przykład?
Ekipa prof. Leona Kieresa odchodząc z IPN przerzuciła na prezesa Janusza Kurtykę odpowiedzialność poinformowania, że Lech Wałęsa zgodnie z obowiązującym prawem nie był Tajnym Współpracownikiem SB.
Można stwierdzić, że za niszczenie akt dotyczących Jaruzelskiego w archiwach wojskowych odpowiada jakaś nieformalna grupa?
Nie wiem kto personalnie za to odpowiada. Wszystko wskazuje na to, że podobnie jak w innych obszarach naszego życia publicznego tak samo jak i tutaj działał jakiś układ zamknięty.
Jak on funkcjonował?
Pewne osoby nawet bez porozumiewania się, wiedziały jakie podjąć działania w interesie swojej grupy i gen. Jaruzelskiego. Można domniemywać, że łączy ich zachowanie pozytywnej pamięci o gen. Jaruzelskim w przestrzeni publicznej. Z logiki tej grupy wynika, że dobra pamięć o nim ma obowiązywać również po jego śmierci.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401102-nasz-wywiad-prof-zaryn-o-odkryciu-wbh