Jaka jest różnica pomiędzy aferą Amber Gold, a GetBack? W drugim przypadku zadziałało państwo. W pierwszym pewnie wystarczyłby telefon do premiera.
Zatrzymany już Konrad K., były szef Get Back od marca próbował się ratować. I tak jak wskazują salonowe media, w tym tygodniu np. Newsweek, ale już wtórowało mu radio TOK FM, istotnie szukał pieniędzy w PKO BP i Polskim Funduszu Rozwoju. Nie dostał ich. I to Paweł Borys zawiadomił prokuraturę o jego podejrzanych działaniach.
K. na spotkaniach z ludźmi władzy miał zapewniać, że dzięki swoim kontaktom w Izraelu pomoże Polskiemu Funduszowi Rozwoju i polskiej Giełdzie Papierów Wartościowych w planowanej inwestycji w giełdę w Tel Awiwie. Rozmowy były, konkretów zabrakło. Na kolejnych spotkaniach prezes GetBack miał już przyznawać, że jego spółka ma kłopoty. Zuchwale prosił o gigantyczne wsparcie, bo o 250 milionów pożyczki z PFR. Pieniędzy szukał także w PKO BP
W międzyczasie miał także straszyć najważniejszych ludzi w państwie, że jeśli jego firma zbankrutuje, kłopoty będzie miał PiS. Pojawia się także wątek listów, które miały docierać, wedle relacji salonowych mediów, w pierwszej wersji do premiera, a w drugiej do prezesa Kaczyńskiego.
Do całej afery próbuje się także przykleić ojca premiera, Kornela Morawieckiego. Również nieskutecznie, bo znowuż brakuje dowodów, by udało się poprzeć tezę, że politycy PiS wspomagali biznes Konrada K.
Kiedy tylko były szef GetBacku upublicznia informację, że rozmawia z PKO BO i PFR, bo w ten sposób chce uspokoić zaalarmowanych drastycznymi spadkami wartości obligacji (20 proc.) na giełdzie inwestorów, zarówno w banku, jak i funduszu, zapala się czerwone światło. Prezes PFR oficjalnie zaprzecza jakoby miał pożyczać K. pieniądze. I natychmiast zawiadamia prokuraturę.
W całej sprawie należy przyznać, że GetBack długo cieszył się zaufaniem i inwestorów, i poważnych właścicieli firm. Sam prezes firmy także cieszył się wizerunkiem profesjonalisty w świecie biznesu. I wśród ludzi tegoż biznesu, i wśród polityków.
Całą jednak winą PiS-u jest, jak wskazują fakty to, że tonący K. szukał wsparcia u władzy. I z kilkoma osobami najprawdopodobniej udało mu się porozmawiać. Niewiele poza tym. W całej dramaturgii sytuacji popełnił jednak zbyt wiele błędów i jego zachowanie budziło podejrzenia władzy. Słuszne. I słusznie, że powiadomiono o tym od razu prokuraturę.
Prezes K. jest już w areszcie i usłyszał zarzuty. Właśnie wyłudzania pieniędzy i narażania na straty Polski Fundusz Rozwoju. Ile czasu minęło od alarmującego spadku wartości GetBack na giełdzie? To był marzec, dziś mamy czerwiec. A dopiero na przełomie kwietnia i maja było pewne, że GetBack upadnie.
Prokuraturze tym razem udało się zadziałać w dwa miesiące. W przypadku Amber Gold prokuratura nie działała przez lata. A śledztwo w sprawie nadal trwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401061-opozycja-i-salonowe-media-na-sile-robia-z-getback-afere-pis