Obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości, celebrujemy bohaterów i usiłujemy zastanawiać się nad wartością suwerenności, ale nie zdajemy sobie sprawy, jakim cudem było jej odrodzenie i państwo, które nasi przodkowie odbudowali w sposób nieprawdopodobny.
Słyszymy opinie, że wrześniowa klęska podważa jego jakość. Są absurdalne. Potędze niemieckiej nie był w stanie przeciwstawić się w Europie wówczas żaden kraj poza Wielką Brytanią, w której wypadku decydujące było jej wyspiarskie położenie. A Polska zaatakowana została dodatkowo przez Związek Sowiecki. Mimo to broniła się wyjątkowo długo w porównaniu z innymi najechanymi przez III Rzeszę narodami. Polska międzywojenna skonstruowała instytucje, które z trudem odtwarzamy dopiero dziś, zbudowała sprawnie działające państwo i ugruntowała u obywateli narodowy etos. Przetrwał on koszmar wojny oraz komunistycznego totalitaryzmu i żywimy się nim po dziś dzień. I to wszystko w ciągu 20 lat. Nasza nowa niepodległość trwa już prawie 30 lat. Porównajmy osiągnięcia jej i poprzedniczki.
Wiek temu Polacy musieli skleić trzy fragmenty kraju, które przez prawie 130 lat wcześniej funkcjonowały w zupełnie odmiennych państwach, o różnych strukturach cywilizacyjnych i politycznych. W czasie I wojny światowej ziemie polskie były terenem gwałtownych zmagań i przeprowadzanej na gigantyczną skalę grabieży. W efekcie tereny, na których wskrzeszona została Rzeczpospolita, były wyjątkowo zdewastowane. I to w skali całego kontynentu. Zginęło prawie milion ich mieszkańców. Bezpośrednio po wojnie Polska została zaatakowana przez Rosję sowiecką, której wojska zajęły ponad połowę kraju. Dekadę później przetoczył się nad krajem wielki kryzys gospodarczy, który wstrząsnął ówczesnym światem bez porównania gwałtowniej niż ten, który doświadczył nas 10 lat temu. W tym stanie rzeczy w pełni zasadne jest pytanie: jakim cudem naszym nieodległym przodkom udało się tak wiele?
Odpowiada na nie niezwykły dokument Anny Ferens „Rzeczpospolita. Reaktywacja”. Autorka przyzwyczaiła nas, że głęboko drąży podejmowane przez siebie zagadnienia. Taki był jej poprzedni obraz „Zobaczyłem zjednoczony naród”. To świadectwo czasu bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej, oglądanego oczami zagranicznych korespondentów. Zdumienie i podziw dla reakcji Polaków na wielkie nieszczęście ze strony odmiennych kulturowo osób dużo mówi o wymiarze tego zjawiska i o odpowiedzialności tych, którzy bezpośrednio później podjęli kampanię przeciw tamtej solidarności.
Wcześniejszy film Ferens „Co mogą martwi jeńcy” odsłaniał sprawę wymordowanych jakoby przez Polaków Rosjan, którzy wpadli w nasze ręce po wojnie 1919–1921. Autorka przeanalizowała dokumenty z tego czasu, pierwsza wydobyła na światło dzienne archiwa Czerwonego Krzyża, dała głos wszystkim stronom sporu i specjalistom zajmującym się tymi wydarzeniami. Efekt był jednoznaczny: cała sprawa była zainicjowaną przez Gorbaczowa mistyfikacją, która miała przesłonić mord katyński.
Patronat nad filmem objęło Biuro Bezpieczeństwa Narodowego za czasów prezydenta Kaczyńskiego, a Instytut Adama Mickiewicza i IPN miały go do dofinansować. Po katastrofie smoleńskiej BBN wycofało się z patronatu, Instytut Adama Mickiewicza z dofinansowania, a IPN nie sfinalizował swojej umowy z twórcami filmu. Obraz, który powinien zostać maksymalnie nagłośniony, wyemitowano o godz. 0:50 w TVP1 i przemilczano. Czas, żeby do niego wrócić. Zdjęcia do dokumentu „Rzeczpospolita. Reaktywacja” rozpoczęły się w 2014 r., kiedy Ferens wraz z Robertem Kaczmarkiem, stale współpracującym z nią producentem (i reżyserem), który ma wielkie zasługi w odsłanianiu fragmentów naszej „zakazanej” historii, uznali, że w stulecie odzyskania niepodległości należy pokazać tamten czas.
Obserwując ilość pracy włożonej w ten dokument, realizowany w dużej części w nie sprzyjających okolicznościach, widz nie będzie zaskoczony, że ukończony został on dopiero teraz. Opowiada on głównie o odbudowie cywilizacji materialnej w Polsce. O niezwykłej eksplozji talentów, energii i zaangażowania, które spowodowały, że w nauce i technice nasz kraj znalazł się między tymi, które liczyły się wówczas na świecie. Nie sposób wymienić choćby najważniejszych nazwisk, które pojawiają się na ekranie. Miejmy nadzieję, że autorce, która już jako szefowa dokumentu TVP zainicjowała projekt poświęconych im filmów, uda znaleźć się na to niezbędne fundusze.
Felieton ukazał się w 25 numerze tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/401013-wildstein-cud-niepodleglosci
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.