Monika Olejnik i „Gazeta Wyborcza” to połączenie dające często groteskową i absurdalną mieszankę. Nie inaczej było i tym razem. Punktem wypadowym do jej dziwnych przemyśleń stał się program „Dobry start” i zdjęcie premiera Mateusza Morawieckiego na ulotkach.
Ależ to musiało ją zaboleć! Dlatego też wymyśliła, że premier Morawiecki jest na nich podobny do… Włodzimierza Lenina - przywódcy ZSRR i teoretyka komunizmu odpowiedzialnego za śmierć milionów ludzi.
Skąd takie porównanie? Czyżby Olejnik nie wiedziała, kim był Lenin? Nie słyszała o jego wątpliwych zasługach?
Dziennikarka zaatakowała premiera Morawieckiego, twierdząc, że szef rządu za pomocą wystąpień oraz szkolnych ulotek ze swoim zdjęciem dąży do zostania „delfinem”, czyli następcą Jarosława Kaczyńskiego.
Kiedyś dobra pani Beata Szydło dała 500 zł, a teraz dobry pan Mateusz Morawiecki dokłada 300, żeby się utrwalić w pamięci rodziców i ich pociech
— ironizowała Olejnik.
Stwierdziła, że premier Morawiecki wykorzystuje całą sprawę, aby agitować na terenie szkół, co jest niezgodne z prawem.
Rodzice mają wiedzieć, na kogo głosować w wyborach samorządowych, a taką sumkę każdy chętnie przytuli
— kpiła.
W drodze zapewne nieprzewidzianych zbiegów okoliczności, Olejnik szybko z jednego tematu przeskoczyła na drugi. Ważniejsza bowiem od Lenina wydała jej się tematyka międzynarodowa. Stwierdza, że to Polska odpowiada za napiętą sytuację ze Stanami Zjednoczonymi - poprzez ustawę o IPN - oraz Unią Europejską - przez „demolkę sądownictwa”.
wkt/Gazeta Wyborcza
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400767-olejnik-morawiecki-niczym-lenin