Albo urzędnicy UE nie znają unijnego prawa, albo nie zdają sobie sprawy z konsekwencji jego stosowania.
26 czerwca 2018 r. dojdzie do wysłuchania Polski w ramach procedury wynikającej z uruchomienia artykuły 7 traktatu europejskiego (istnienie zagrożenia poważnego i trwałego naruszenia praworządności). W Unii Europejskiej zdarzy się to po raz pierwszy. I można by się tym przejmować, gdyby nie to, że zarówno Unia Europejska, jak i Komisja Europejska będą miały znacznie większy problem niż „sprawa polska” w kontekście artykułu 7. Nikt na ten problem na razie nie zwraca uwagi, co wynika zapewne ze słabej bądź wybiórczej znajomości traktatów europejskich, a tym bardziej załączonych do nich protokołów. A tam kryją się prawdziwe niespodzianki, o jakich eurokratom, a przede wszystkim autorom i pomocnikom wojny z Polską nawet się nie śniło. Co najważniejsze, te niespodzianki są wyjątkowo dla Polski korzystne i wielu, w tym opozycję w Polsce, mogą wprawić w wielkie zakłopotanie i zdumienie.
Na 28-29 czerwca 2018 r. zwołano Radę Europejską, m.in. w sprawie migracji. Zanim to nastąpi, 24 czerwca odbędzie się nieformalne spotkanie szefów państw i rządów „zainteresowanych znalezieniem rozwiązań europejskich” w kwestii migracji. W miniszczycie wezmą udział przywódcy Francji, Niemiec, Włoch, Hiszpanii, Grecji, Malty oraz Bułgarii i Austrii. Obecność sześciu państw „imigracyjnych” jest oczywista, obecność Bułgarii wynika ze sprawowania przewodnictwa w UE, podobnie jak Austrii, która obejmie je 1 lipca 2018 r. I miniszczyt, i Rada Europejska zajmą się kwestiami uchodźców oraz azylantów. Te sprawy są szczególnie istotne dla nowego rządu we Włoszech. I tu mamy pierwszą niespodziankę. Sprawa praworządności w Polsce oraz kwestia migrantów i azylantów ściśle się z sobą wiążą. Tyle że inaczej niż w informacjach i plotkach, jakoby procedura z artykułu 7 była zemstą Komisji Europejskiej za odmowę przyjmowania migrantów przez rząd w Warszawie. Te kwestie wiążą się bowiem z sobą systemowo.
Systemowym spoiwem jest dołączony do unijnych traktatów Protokół 24. Zgodnie z art. 51 Traktatu o Unii Europejskiej ów protokół stanowi część bazy traktatowej. Brzmi on: „Protokoły i załączniki załączone do Traktatów stanowią ich integralną część”. Dokument ma tytuł „Protokół w sprawie prawa azylu dla obywateli państw członkowskich”. Można odnieść wrażenie, że Komisja Europejska oraz Frans Timmermans nie mają świadomości, że taki protokół istnieje, a tym bardziej, jaka jest jego treść. A zgodnie z Protokołem 24, każde państwo członkowskie Unii Europejskiej jest uznawane za bezpieczne państwo pochodzenia. To oznacza, ze jego obywatele nie mogą uzyskać azylu w innym państwie członkowskim UE. I ten status „bezpieczeństwa” jest domniemany, zaś domniemanie nie obowiązuje wyłącznie w okolicznościach wskazanych w protokole. Takie okoliczności występują, gdy dochodzi do czasowego zawieszenia stosowania „Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności” (przyjętej w 1950 r. w Rzymie, zmienionej protokołami 3, 5 i 8 oraz uzupełnionej protokołem 2). I takie okoliczności występują, gdy wobec państwa członkowskiego UE została wszczęta procedura z art. 7 ustęp 1 TUE, albo kiedy Rada lub Rada Europejska podjęły na podstawie art. 7 TUE odpowiednie decyzje.
Stosowne fragmenty Protokołu 24 brzmią: „Z uwagi na poziom ochrony podstawowych praw i wolności przez Państwa Członkowskie Unii Europejskiej, Państwa Członkowskie należy uważać za bezpieczne państwa pochodzenia w ich wzajemnych stosunkach we wszystkich aspektach prawnych czy praktycznych związanych z kwestiami azylu. W związku z tym, wszelkie wnioski o przyznanie azylu składane przez obywateli Państw Członkowskich mogą być rozpatrywane lub uznane jako możliwe do rozpatrzenia przez inne Państwo Członkowskie jedynie w następujących przypadkach: (…) b) jeżeli procedura wymieniona w artykule 7 ustęp 1 Traktatu o Unii Europejskiej została wszczęta w odniesieniu do Państwa Członkowskiego, którego obywatelem jest wnioskodawca, oraz do momentu podjęcia decyzji w tej sprawie przez Radę lub, w stosownym przypadku, Radę Europejską; c) jeżeli Rada przyjęła decyzję zgodnie z artykułem 7 ustęp 1 Traktatu o Unii Europejskiej w odniesieniu do Państwa Członkowskiego, którego obywatelem jest wnioskodawca lub jeżeli Rada Europejska przyjęła decyzję zgodnie z artykułem 7 ustęp 2 tego Traktatu w odniesieniu do Państwa Członkowskiego, którego obywatelem jest wnioskodawca”. Oznacza to, że procedura z artykułu 7 znosi zasadę domniemania, że Polska jest państwem bezpiecznym.
Pierwszą konsekwencją obowiązywania zapisów Protokołu 24 jest to, że jeśli państwo członkowskie UE straci status państwa bezpiecznego, jego obywatele będą się mogli ubiegać o azyl na terytorium innych państw UE. Mogę sobie dość łatwo wyobrazić falę wniosków azylowych Polaków, szczególnie w tych państwach, gdzie azylantom oferuje się najwyższe wsparcie finansowe i najwszechstronniejszą pomoc. Władze tych państw miałyby sporą niespodziankę i nie bardzo wiedziałyby, co z tym zrobić. Jeszcze ciekawsze są konsekwencje wynikające pośrednio z Protokołu 24. Jeśli bowiem jakieś państwo nie jest bezpiecznym krajem pochodzenia, to tym bardziej nie jest „bezpiecznym państwem trzecim” w rozumieniu procedur konwencji dublińskiej z 1990 r. (weszła w życie 1 września 1997 r.) dotyczącej prawa azylu. Jeśli obywatele państwa członkowskiego, które nie jest bezpieczne mogą się ubiegać o azyl w innych krajach członkowskich UE, to tym bardziej nie można tam kierować uchodźców i azylantów już przybywających w UE oraz tych, którzy akurat napływają.
Wszczynając procedurę z art. 7 ust. 1 TUE, Komisja Europejska nie zrobi Polsce krzywdy, lecz przysługę. Wprawdzie celem art. 7 TUE są sankcje w postaci pozbawienia państwa członkowskiego praw wynikających z unijnych traktatów, choć przy zachowaniu wszelkich obowiązków. Po posiedzeniu Rady Europejskiej (28-29 czerwca 2018 r.) Polska będzie uczestniczyć w ustalaniu reguł dotyczących uchodźców, bo przysługuje jej takie prawo, ale nie będzie musiała przyjąć ani jednego uchodźcy, choćby miała taki obowiązek. Nie będzie mogła przyjmować uchodźców, nawet gdyby bardzo chciała. Z prostego powodu - nie będzie państwem bezpiecznym z punktu widzenia Protokołu 24, będącego integralną częścią unijnych traktatów. Może się więc okazać, że to nie polski rząd ma kłopot, lecz rządy Włoch, Grecji, Hiszpanii czy Francji. Włoski rząd jest tu jednak najważniejszy, gdyż może być najbardziej zainteresowany zatrzymaniem krucjaty Fransa Timmermansa przeciwko Polsce. To wszystko pokazuje nie tylko niekompetencję unijnych urzędników, ale i zapętlenie unijnego prawa. Chciano uderzyć w Polskę uruchamiając procedurę z artykułu 7, a okazuje się, że ofiarami będą zupełnie inne państwa. I Polska powinna tę sytuację bezwzględnie i cynicznie wykorzystać.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400759-sensacja-procedura-z-artykulu-7-moze-byc-dla-polski