A tak się pięknie zapowiadało. Zaczęło się w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku od „dzieci kwiatów” i europejskich studentów, stopniowo przejmujących władzę w krajach zachodnich, aż doszło do panowania cywilizacji porównywanej przez trzeźwo myślącą część Europy oraz Ameryki do „Folwarku Zwierzęcego” z powieści George’ a Orwella, w której dyktator Napoleon doprowadził do chaosu, stanu, w którym nie można było odróżnić człowieka od świni.
Orwell napisał swoją książkę w roku 1943 i była ona oskarżeniem stalinizmu i jednocześnie głośnym ostrzeżeniem przed totalitaryzmem. Ta powieść zrobiła niezwykłą karierę, bo nie tylko opisała zjawisko zniewalania ideologicznego mas ludzkich, ale stała się ostrzeżeniem dla współczesnego człowieka, ostrzeżeniem przed terrorem nikczemnych ideologów tzw. „poprawności politycznej”, krzewicieli genderyzmu i „otwartego społeczeństwa”, w którym bawią się razem ludzie i świnie, a ludzie już nie są w stanie odróżnić dobra od zła.
I tak dotarliśmy do roku 2018, który przyniósł folwarkowi zwierzęcemu same klęski. Wszystko poszło źle - przyznał George Soros, orędownik „społeczeństwa otwartego”, w którym wymieszają się ludzie wszelkich ras i narodowości, poglądów oraz wierzeń, tworząc zlepek ideowych inwalidów, ćwierć inteligentów wykształconych na uczelniach specjalnie dla nich wyprofilowanych, pozbawiających wyobraźni i zdolności do samodzielnego myślenia. Soros to dobroczyńca ludzkości, bo ufundował na świecie tysiące organizacji pracujących na rzecz ogłupiania milionów za pomocą haseł - wytrychów i odpadków ze stołu miliarderów i ich korporacji. Tak dobrze szło i co się stało, że w krótkim czasie kolejne państwa i narody, zdawałoby się ujarzmione przez lewackich liberałów, odwróciły się od postmarksistowskiego populizmu, przypominając sobie, że są chrześcijanami, demokratami, obywatelami i ludźmi, a nie świniami. A miało być tak jak w hasełku naszego wykształciucha Jerzego Owsiaka, czyli „do końca świata i jeden dzień dłużej”. Pewni swojego oddziaływania na ludzkość powtórzyli i powtarzają z uporem maniaka, że tylko system lewacko - liberalny uszczęśliwi konsumenta tandety materialnej i intelektualnej, czemu się nie można dziwić, bo sami są jej konsumentami. W biednych zjadaczach płatków śniadaniowych budzą zazdrość, bo tandeta, którą konsumują jest markowa, droga i błyszcząca.
Historia się powtarza, postkomuniści wszystkich krajów połączyli się w walce o rząd dusz. I przegrywają. Niepomni historycznych doświadczeń.. Związek Sowiecki istniał zaledwie 74 lata. NRD, jak zapewniał Honecker będzie trwać tysiąc lat, a padło po 45 latach. Przykłady można mnożyć, zaczęło się od TyWsiącletniej Rzeszy narodowego socjalizmu, a jak się skończyło, wiemy wszyscy. Ni ulega kwestii, że wszystkie te reżimy kierowały swoje ideologie do ludzi prostych i naiwnych, spodziewających się od przedstawicieli „mas pracujących miast i wsi” poprawy swego bytu w zamian za rezygnację z zasad i obyczajów przodków, czyli dobrych obyczajów. Okazuje się jednak, że cywilizacja techniczna, która miała zastąpić ludziom myślenie, obróciła się przeciwko jej dysponentom. Zapanowała wolność informacji i kontaktów międzyludzkich, internet zaczął głosić prawdę, skrzętnie ukrywaną przez establishment przed obywatelami, albo reglamentowaną w charakterze półprawd i hipokryzji. Nie da się walczyć z rzeczywistością , pokazywaną przez internet ani tym bardziej z jej masowymi użytkownikami, z pokoleniem, któremu odebrano poczucie wartości własnej, szacunek dla zasad, które zastąpiła odrażająca w swoich skutkach edukacja bezmyślnych naśladowców „postępowych” elit. W rzeczywistości wykształciuchów z małomiasteczkowych środowisk, które znane są z wielkich ambicji dorównania wielkomiejskim celebrytom. Te środowiska, nie oglądając się na wartości wyższe prą do sukcesu, gotowe są kłamać, oszukiwać i korumpować się, jeśli nadarzy się taka okazja.
Rezultat? Ludzie mają już dość rządów pseudo elit, w tym ludzi tępych i bez wyobraźni, usadowionych na najwyższych szczeblach władzy. W Berlinie, Brukseli czy Paryżu. Mają dość przybyszów z krajów muzułmańskich, niosących ze sobą nienawiść do „niewiernych” i przemoc. I ten właśnie element tzw. „społeczeństwa otwartego” zaważył na dążeniu do dobrej zmiany w krajach Unii Europejskiej. Zdecydował nie tylko strach przed obcymi, ale również bezwzględność elit rządzących, nie liczących się z opinią publiczną. Największy cios zadali Brukseli Włosi, doprowadzeni do rozpaczy bezrobociem młodych ludzi i zapaścią finansową państwa. Wydawało się, że zostali wytresowani przez poprawność polityczną i gotowi iść na sznurku Niemiec i Francji. I będą pokornie przyjmować kolejne tysiące „uchodźców” z Afryki i Bliskiego Wschodu. W proteście wybrali partie antysystemowe i antyimigracyjne, a także eurosceptyczne, Chwieje się pozycja Angeli Merkel, prezydent Francji Macron w panice zaproponował utworzenie oddzielnego budżetu strefy euro, czyli podział UE na Europę dwóch prędkości. W Brukseli odbędzie się w niedzielę nieformalny szczyt państw dotkniętych najazdem imigrantów, ale nie weźmie w nim udziału premier Włoch i przywódcy państw V4. Będzie to spotkanie w gronie wzajemnej adoracji, które ma urodzić deklarację , według której imigrant ma pozostać w kraju kompetentnym do rozpatrzenia wniosku o azyl. Tymczasem rząd włoski zamierza wydalić pół miliona nielegalnych imigrantów i nie przyjmować statków przemycających ich do włoskich portów. Premier Włoch, Giuseppe Conte zaproponował, aby zawijały one do portów w Holandii.
Unia Europejska obchodziła niedawno swoje 60 - lecie, wątpię, żeby w wyniku dobrej zmiany, dotrwała do 65 - lecia. Nie da się już działać chałupniczo, przy pomocy tępego bełkotu ideologów nowoczesnego postkomunizmu, świat się rozpędził, a ludzie mają swój rozum, którego zabrakło politycznym celebrytom i ich finansowym protektorom. Potwierdziła się stara prawda, że pieniądze to nie wszystko, najważniejsza jest wolność sumienia, która jest gwarantem wewnętrznego pokoju i radości życia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400694-a-tak-sie-pieknie-zapowiadalo