Mniej się boję negocjacji budżetowych w Brukseli niż Platformy Obywatelskiej, która domaga się zamrożenia środków dla Polski
— mówi minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Jan Krzysztof Ardanowski nowym ministrem rolnictwa. Prezydent Duda: „Wierzę w to, że ta praca, ta służba, zakończy się sukcesem”
wPolityce.pl: Panie ministrze, jaka będzie strategia ministerstwa rolnictwa w negocjacjach nowej perspektywie budżetowej Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej? Środki na rolnictwo dla Polski i dla innych państw członkowskich będą mniejsze.
Minister Jan Krzysztof Ardanowski: Unia Europejska proponując budżet na Wspólną Politykę Rolną chce oszukać wszystkich. Oczekuje wielkich efektów od obszarów wiejskich a przeznacza na nie znacznie mniej pieniędzy. Kwestionujemy przeznaczony na to budżet. Unia pragnie mieć nowoczesne, sprawne, proekologiczne, prośrodowiskowe i zrównoważone rolnictwo. Ale tego nie da się za darmo osiągnąć, potrzeba pieniędzy. Nie ma znaczenia, że ta propozycja nie dotyczy tylko naszego kraju. Twierdzenie, że to kara dla Polski jest głupotą. Zmniejszono środki na finansowanie polityki rolnej w wielu państwach członkowskich.
O 27 proc.
Zmniejszono również środki przeznaczone na politykę spójności. Zobaczymy jak się te środki ostatecznie ukształtują. Piłka jest w grze. Polska nie godzi się na tego typu propozycje ze strony Komisji Europejskiej. Będą żmudne negocjacje. Przyjęcie ostatecznej wersji budżetu będzie trwało około 2 lata. Mniej się boję negocjacji budżetowych w Brukseli niż Platformy Obywatelskiej, która domaga się zamrożenia środków dla Polski. Będzie to zamrożenie również środków dla polskich rolników.
Zmniejszenie środków na Wspólną Politykę Rolną nie zagrozi bezpieczeństwu polityki żywnościowej UE? Problem nie dotyczy tylko polskiego rolnictwa.
Rolnictwo europejskie ma zapewnić szereg skomplikowanych celów związanych z żywnością. Ma zadbać o suwerenność żywnościową i bezpieczeństwo żywnościowe Europy, ma zapewnić produkcję nieżywnościową w rolnictwie, ma dbać o przyrodę, ma realizować usługi publiczne na rzecz społeczeństwa, ma zagospodarować teren, ma również dbać o żywotność miejscowości. Wymienione zadania są ważne, ale są realizowanie nie tylko w interesie rolników, ale w ogólnym interesie społeczeństwa europejskiego. Na realizację tych ważnych celów należy przeznaczyć odpowiednie środki. Bogata Europa zachodnia, która przez lata finansowała swoje rolnictwo ogromnymi środkami teraz chciałaby zmniejszyć środki dla biedniejszych krajów z naszej części Europy. Jest to zagrożenie nie tylko dla nas, także dla Europy. Te argumenty rząd polski będzie bardzo mocno podkreślał w negocjacjach.
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że przedstawi pan wkrótce specjalny pakiet dla rolnictwa. Co będzie zawierał?
Umówiłem się z panem premierem, że to przedstawię bardzo szczegółowo za kilkanaście dni. Dzisiaj za wcześnie, żeby o tym mówić. Specjalny pakiet dla rolnictwa będzie dotyczył nie tylko kwestii bieżącej pomocy w przypadku klęsk żywiołowych. Będzie wiązał się również z nowymi kierunkami wykorzystania surowców rolniczych, z nowymi rozwiązaniami prawnymi, które będą pomagały rolnikom. Działalność ministerstwa nie może być wyłącznie gaszeniem kolejnych pożarów w rolnictwie. Nie może być jedynie ciągłym załatwianiem problemów, które polegają na tym, że raz wyschło, innym razem wymarzło albo wygniło. Należy opracować strategiczne wykorzystanie ogromnego potencjału rolnego polskiej wsi. Nasza wieś nie jest, jak niektórzy twierdzą obszarem problemowym, który trzeba zlikwidować. Wieś może być ogromnym rezerwuarem zasobów i elementem rozwoju gospodarczego Polski. Chcę skupić się na tym.
Ale przed pomocą bieżących w klęskach żywiołowych nie da się uciec.
Oczywiście, pomoc bieżąca jest niezbędna. Rolnicy nie zostaną pozostawieni sami sobie. Jeżeli nie z ich winy następują istotne ubytki plonów, tak jak w tej chwili na skutek suszy, obowiązkiem państwa jest pomóc rolnikom. W środę na Radzie Ministrów referowałem członkom rządu i panu premierowi stan suszy.
Sprawa jest poważna?
Tak. Instytut Uprawy, Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach, który prowadzi monitoring określa, że susza może wystąpić na obszarze około 4 milionów hektarów. To znacząca powierzchnia Polski. Ale żeby precyzyjnie określić jaki jest stopień występowania suszy, jak wpływa na plony i jak dopasować instrumentarium pomocy potrzebne jest oszacowanie skutków tej klęski żywiołowej w terenie.
Jak skutecznie to zrobić?
W każdej gminie muszą być powołane komisje, które oszacują straty i na tej podstawie rząd przygotuje pakiet różnych form pomocy.
Zgoda, tylko czy powinny to robić samorządy czy może lepiej, żeby zajęły się tym np. ośrodki doradztwa rolniczego?
Szacowanie musi się odbywać na każdym polu. Trzeba na miejscu zobaczyć jakie susza poczyniła szkody w uprawach. To kto szacuje jest sprawą ważną, ale drugorzędną. Ważne, aby szacowanie było kompetentne. Chociaż jeden przedstawiciel komisji powinien mieć wykształcenie rolnicze, aby był w stanie określić stan roślin. Powinien odpowiedzieć na pytanie, czy jej stan jest wynikiem suszy, błędów agrotechnicznych czy też braku odpowiedniego nawożenia. Skład komisji pozostaje w gestii wójtów, którzy proponują komisje do akceptacji wojewodów. Słyszymy głosy rolników o masowym charakterze suszy, ale niewiele powstaje komisji do zbadania jej skutków. Samorządowcy mówią, że rząd powinien pomóc, ale sami nie powołują komisji.
Kolejny problem po suszy, z którym musi zmierzyć się pan jako nowy minister rolnictwa to afrykański pomór świń (ASF). Może to być poważniejszy i bardziej długotrwały problem niż susza. Czy jest sens budować mur na wschodniej granicy? Jego budowa wiąże się z ogromnymi kosztami.
Są wątpliwości czy płot bądź zapora są potrzebne. Wydaje się, że był bardziej potrzebny kiedy pojawiły się pierwsze przypadki ASF we wschodniej Polsce przy granicy białoruskiej. Teraz budowa płotu będzie wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Czekamy jaką decyzję w sprawie skuteczności budowy płotu podejmie Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).
Rozumiem, ale co pan sądzie o budowie płotu? Jest sens go budować?
Mam wątpliwości, ponieważ budowa płotu będzie kosztowna. Płot będzie przebiegał przez rzekę Bug, przez bagna, przez Puszczę Białowieską. Uniemożliwi tradycyjne wędrówki zwierząt innych niż dziki, np. łosi, jeleni. Mogą protestować przeciwko temu ekolodzy. Lepiej kilkaset milionów złotych zamiast na budowę płotu przeznaczyć dla rolników, na wzmocnienie ochrony gospodarstw przed ASF i wsparciem dla myśliwych, żeby skuteczniej i chętniej wybijali dziki, które z zagranicy będą przychodziły na oczyszczony z choroby teren. Nie chciałbym w 100 proc. przesądzać sprawy płotu, bo są i jego zwolennicy, ale na tym etapie uważam, że kiedy chore dziki są również w głębi Polski to płot niewiele jest w stanie pomóc w ich zwalczaniu.
Co jest najistotniejsze w zwalczaniu ASF?
Ścisła współpraca wszystkich zainteresowanych. Państwo powinno interweniować poprzez służby weterynaryjne. Natomiast depopulacji dzików mogą dokonać tylko myśliwi. Pojawiają się absurdalne pomysły, że wojsko ze śmigłowców powinno je zabijać. Ktoś się chyba za dużo „Czasu Apokalipsy” Coppoli naoglądał… Rolnicy, którzy hodują trzodę chlewną powinni zabezpieczać swoje gospodarstwa przed wirusem. Sposobów na to jest wiele – uniemożliwianie dostępu innych zwierząt, tępienie gryzoni, dbałość o to, żeby nie przenosić bakterii na butach czy odzieży. Należy dezynfekować pojazdy wjeżdżające do gospodarstw. Może warto również, żeby rolnicy produkujący kilka sztuk trzody chlewnej w ciągu roku na potrzeby żywnościowe swojej rodziny na jakiś czas zaprzestali hodowli? Nie poniosą wówczas kosztów zabezpieczenia gospodarstw.
ASF jest dużym problemem, ale jak dotrze do Wielkopolski i Kujawsko-Pomorskiego, czyli regionów, gdzie uprawia się najwięcej trzody chlewnej w Polsce, problem będzie kolosalny.
Nawet nie chcę myśleć, co będzie się działo, kiedy ASF dotrze do Wielkopolski i Kujawsko-Pomorskiego. Przeniesienie ASF do stad hodowlanych w tych dwóch wojewódzkich spowoduje ogromne skutki ekonomiczne. Należy zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić. Choć nie można takiej sytuacji wykluczyć. Nie można łudzić się, że łatwo pokonamy ASF. Hiszpania walczy z ASF 30 lat. Na południu Włoch poddali się i choroba jest w stanie endemicznym. Czesi również nie są w stanie poradzić sobie z ASF. Może musimy się nauczyć z nią żyć? Musimy chronić gospodarstwa, żeby nie rezygnować z produkcji trzody chlewnej i z możliwości eksportu, bo to jest nasz główny cel.
Ceny owoców miękkich w tym sezonie są bardzo niskie. Czy ministerstwo ma jakiś pomysł na rozwiązanie tej sytuacji?
Rząd nie ma żadnych możliwości interweniowania na rynku poprzez narzucanie poziomu cen. Należy sprawdzać czy nie ma zmowy cenowej. W poprzednich latach było to robione. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nigdy tej zmowy nie znalazł. Obserwując rynki rolne w krajach Europy zachodniej zwróciłem uwagę, że owoce miękkie i warzywa są tym rodzajem produktów rolnych, które szybko się psują i wymagają krótkich łańcuchów dostaw. Oddano zarządzanie tymi rynkami rolnikom, grupom rolników i stowarzyszeniom grup. Rolnicy określają podaż, stwierdzając ile danego produktu rynek jest w stanie wchłonąć. We Francji też rząd nie stosuje żadnych interwencji na rynku, bo Unia by na to nie pozwoliła.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400539-nasz-wywiad-minister-ardanowski-rolnicy-nie-beda-sami