Jest zagrożenie terrorystyczne i otworzenie się na niekontrolowane rzesze migrantów spowoduje, że Europa zostanie wymazana kulturowo, etnicznie i będziemy ludnością rdzenną żyjącą w rezerwatach. Natomiast to też nie chodzi o to, żeby całkowicie zamykać się przed migracjami, przecież w Polsce jest wielu Ukraińców czy Białorusinów
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Karol Karski, europoseł PiS.
wPolityce.pl: Jean-Claude Juncker zwołał na niedzielę nieformalne spotkanie szefów państw i rządów zainteresowanych znalezieniem rozwiązań europejskich dotyczących migracji. Nowy rząd Włoch, który nie przyjął ostatnio statku z migrantami pokazał jednak, że tego porozumienia nie ma. Czy tutaj można dojść jeszcze do jakiegoś konsensusu?
Prof. Karol Karski: Rzeczywiście polityka pani kanclerz Merkel była nie tylko wyjątkowo niemoralna, ale i nieskuteczna. Polegała z jednej strony na tym, żeby wpuścić tutaj rzesze migrantów, zatrzymując dla gospodarki niemieckiej lekarzy, inżynierów i inne osoby zdolne do pracy, które nie zagrażają bezpieczeństwu, a wszystkie pozostałe osoby wysłać do innych państw członkowskich. Wprowadzono tutaj różnego rodzaju zobowiązania. Ci, którzy nie chcieliby przyjmować niechcianych przez Niemców imigrantów mieli płacić kary po 250 tys. euro od jednej osoby. Ale ten system okazał się nieskuteczny z prostego powodu. Ci ludzie chcą mieszkać w Niemczech, bo chcą otrzymywać tamtejszy socjal, nie podejmując pracy. Jednocześnie nie asymilują się, tworzą wyodrębnione kultury własne, bo każdy z nich chce mieć na kontynencie europejskim małą Libię czy małą Syrię.
Twierdzi Pan słusznie, że to jest system niemoralny, ale jak ten problem można dziś rozwiązać? Niedzielny mini szczyt coś będzie miał w tej kwestii do powiedzenia?
Myślę, że to nie tyle pan Juncker powinien zwoływać taki szczyt państw unijnych, ale pani Merkel powinna zwołać szczyt szefów rządów poszczególnych landów niemieckich i to oni między sobą powinni ten problem rozwiązać. Niemcy uchodzą za kraj perfekcyjny, choć powoli to się zmienia i generalnie nie robią błędów, ale jak już je popełniają, to na skalę globalną. I to jest ten problem. Oczywiście są też państwa, które graniczą od południa przez Morze Śródziemne z kontynentem afrykańskim, jak Hiszpania, Włochy, czy Grecja i tam też jest sporo imigrantów. W Grecji już ten przepływ został zamknięty na skutek porozumienia z Turcją, a tak naprawdę w wyniku płacenia jej potężnych miliardów euro za niewpuszczanie tych osób. We Włoszech jest oficjalnie 160 tys. tego typu osób, a w Hiszpanii kilkanaście tysięcy. Oprócz tego mamy do czynienia ze zorganizowanym przemytem ludzi.
Wiemy, że działa międzynarodowa mafia imigracyjna, która sprowadza do Europy, także do Polski, migrantów. Jaka jest skala takiego przemytu ludzi?
Byłem w ubiegłym roku w Europejskim Urzędzie Wsparcia w dziedzinie Azylu na Malcie, gdzie szacowano wstępnie wartość tego biznesu przestępczego na ok. 9 mld euro rocznie. Polega on na tym, że werbuje się ludzi, którzy chcą tutaj przyjeżdżać. Na miejscu, w ich krajach, pojawiają się specjalne reklamy prasowe, telewizyjne, czy internetowe, które nam nawet pokazywano. Ci ludzie płacą określone pieniądze i są przemycani do Europy. Najwięcej płacą ci, którzy otrzymują fałszywe dokumenty. Mamy też do czynienia z pływającymi po Morzu Śródziemnym statkami, które podają się za misje humanitarne. Tymczasem wypłyniecie takiego statku oznacza, że w bezpośrednim jego sąsiedztwie przepływają łodzie z migrantami, których przeładowuje się na pełnym morzu na inny statek. Gdyby te statki nie pływały, ten proceder by stanął.
A propos statków. Nieoficjalnie wiadomo, że w niedzielę przywódcy unijni mają uzgodnić utworzenie regionalnych platform, m.in. w Afryce Północnej do wysadzania migrantów ze statków ratunkowych, żeby ci nie trafiali do UE. To dobry pomysł?
Tak, to oczywiste. Zastanawiam się tylko dlaczego ten statek, który pływał z migrantami po Morzu Śródziemnym i w końcu zawinął do Hiszpanii, nie mógł zawrócić do Libii i wysadzić na ląd te osoby. One tam nie są przecież w żaden sposób zagrożone.
Ale te platformy rozwiążą problem?
Trzeba podejść do tego w zgodzie z prawem międzynarodowym. Pani kanclerz Merkel wpuszczając swego czasu nieograniczone rzesze migrantów złamała prawo międzynarodowe, prawo unijne i swoje własne prawo niemieckie. Tymczasem mamy konwencję genewską o statusie uchodźców, która mówi, że tylko pierwsze przekroczenie granicy z państwa, w którym jest się zagrożonym, do państwa bezpiecznego nie jest przestępstwem. Wszystkie pozostałe przekraczanie granic między państwami bezpiecznymi, gdzie nie ma zagrożenia i zgody danego państwa na to, jest już zagrożone karą. Np. dla osób z Bliskiego Wschodu tym pierwszym bezpiecznym państwem jest Turcja. W ubiegłym roku byłem w Gambii z misją Komisji Praw Człowieka PE. W jednej z wiosek pytaliśmy miejscową ludność, jak oni postrzegają migrację. Trzy panie stojące na czele wioski powiedziały, że jest to bardzo niekorzystne zjawisko, które dzieli rodziny. I traktują to jako wielkie zagrożenie. Ale też nie łudźmy się, jeśli otworzymy szeroko drzwi Europy, to nas nie będzie, popełnimy etniczne samobójstwo.
Nie wspominając o tym, że cały czas w Europie jest zagrożenie terrorystyczne. Kontrwywiad niemiecki ostrzega, że zatrzymany ostatnio przez nich Tunezyjczyk planował zamach z użyciem biobomby. Jak patrzy Pan na tę kwestię?
Akurat Tunezja jest państwem, z którego najwięcej osób rekrutowało się w szeregi Państwa Islamskiego. Potem byli łapani i odstawiani do Tunezji. Oczywiście jest zagrożenie terrorystyczne i otworzenie się na niekontrolowane rzesze migrantów spowoduje, że Europa zostanie wymazana kulturowo, etnicznie i będziemy ludnością rdzenną żyjącą w rezerwatach. Natomiast to też nie chodzi o to, żeby całkowicie zamykać się przed migracjami, przecież w Polsce jest wielu Ukraińców czy Białorusinów.
Co, o dziwo, spotkało się z uznaniem kanclerz Merkel. W rozmowie z premierem Morawieckim pochwaliła za to polski rząd. Świadczy to o jakiejś zmianie frontu w tej kwestii w stosunku do Polski?
Widzę, że przyszło tutaj zrozumienie sytuacji. Zresztą to są migranci, którzy bardzo dobrze się asymilują. Białoruś, czy Ukraina, to w większości tereny, które wchodziły w skład I Rzeczypospolitej, bardzo łatwo znajdują polskich przodków. A my jesteśmy na te osoby otwarci, bo to jest ta sama część kultury europejskiej. Mamy więc tutaj do czynienia ze zjawiskiem pozytywnym, gdyż ci ludzie przyjeżdżają do nas pracować, a nie żyć na socjalu. Nie widujemy w Polsce też agresywnych grup Ukraińców biegających po ulicach z bejsbolami.
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400460-nasz-wywiad-prof-karski-o-mini-szczycie-ws-migracji
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.