Ponad miesiąc temu dwóch rosyjskich marynarzy – kadetów z największego żaglowca świata, należącego do bałtyckiej morskiej akademii cywilnej „Kruzenszterna”, na przepustce w Świnoujściu, gdzie ta jednostka zawinęła, zabawiło się… symulując duszenie pomnika Jana Pawła II. A potem chwaląc się tym w sieci społecznościowej, z własnym komentarzem do własnego, przedstawiającego duszenie zdjęcia: „Co, niby to Ruscy nie potrafią…?!” Spowodowało to oczywistą burzę w Polsce.
Cała sprawa, jak dowiedzieliśmy się dopiero teraz, miała niespodziewany dalszy ciąg. Otóż kapitan „Kruzenszterna” (który o wybryku marynarzy dowiedział się już po opuszczeniu polskiego portu) napisał list do mieszkańców Świnoujścia, a także wszystkich katolików, i w piśmie tym prosi o przebaczenie za „obraźliwy wybryk moich podkomendnych”.
„Ja, kapitan żaglowego statku szkolnego „Kruzensztern, Michaił Jeremczenko, zwracam się do Was, do wszystkich mieszkańców Świnoujścia, obywateli Rzeczpospolitej Polskiej, katolików całego świata”
— czytamy w piśmie kapitana.
„Rozumiemy ból i obrazę, będące rezultatem nieprzemyślanego chuligaństwa dwóch kursantów”.
Jeremczenko daje wyraz nadziei, że cała sprawa przysłuży się zrozumieniu tego, jak należy zachowywać się wobec „katolickich świątyń bratniego słowiańskiego narodu”. I powtarza prośbę o wybaczenie.
Ale to nie wszystko. Obu winowajców w trybie natychmiastowym usunięto z pokładu. Zostali wysadzeni na ląd na Wyspach Owczych. Przy czym, według relacji ich dotychczasowych kolegów, kapitan nie dał im pieniędzy ani innych środków do życia – „zrzutkę” na ich utrzymanie przez spodziewane kilka dni zrobili między sobą owi koledzy. Winowajcy wrócili w końcu (dokładnie w jaki sposób, nie jest to jasne) przez Gdańsk do Rosji, do swojej macierzystej akademii w Astrachaniu. Po to by dowiedzieć się, że… zostali z niej dyscyplinarnie usunięci.
Dlaczego warto o tym wiedzieć? Dlatego, że zachowanie zarówno dowódcy „Kruzenszterna”, jak i – zwłaszcza - jego zwierzchników z kaliningradzkiej akademii, którzy przecież musieli mu na nie co najmniej zezwolić, a także kierownictwa rybackiej uczelni w Astrachaniu jest nieoczekiwane. Bo niejako nie harmonizuje ze stanem relacji rosyjsko-polskich, i stosunkiem do Polski, demonstrowanym zarówno przez władze rosyjskie, jak i przez dominującą część tamtejszych, podporządkowanych państwu mediów.
Nie chodzi przy tym o sam fakt formalnych przeprosin za na chamski wybryk dwóch kadetów, tylko o ostrość reakcji – nie tylko samego kapitana, który być może (nie wiemy o tym nic) jest człowiekiem przepojonym szacunkiem do religii, a przy okazji bardzo surowym dowódcą, ale przede wszystkim wyższych kierowników rosyjskiego szkolnictwa morskiego. Rosjanie mogliby przecież uznać, że w zupełności oddają morskiej etykiecie to, co jej należne, zdawkowo przepraszając, i informując że z winowajcami przeprowadzono rozmowy ostrzegawcze. Tymczasem przeprosiny pisane są ewidentnie w sposób, dający wyraz autentycznemu wzburzeniu piszącego (albo: mający stworzyć takie wrażenie). A natychmiastowe wyrzucenie kursantów z pokładu, w okolicznościach nasuwających skojarzenia z niegdysiejszym obyczajem pozostawiania winnych zbrodni marynarzy na bezludnej wyspie, w połączeniu z decyzją o ich usunięciu z akademii, robi wręcz wrażenie reakcji surowej aż demonstracyjnie.
Zbiór przypadków? Oczywiście możliwe. Efekt nadwrażliwości rosyjskich władz na wszelkie zagrożenia skandalem w przeddzień Mundialu? Prawdopodobne. Ale nie da się też do końca wykluczyć możliwości, że to jakiś sygnał. Poczekajmy i zobaczmy, czy będą następne.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/400429-niewesoly-a-niespodziewany-los-kadetow-z-kruzenszterna