Lewica zawsze miała problem ze zrealizowanym komunizmem. Z jednej strony, to jednak dyktatura, a nawet totalitaryzm – choć istnienie tego systemu często kwestionowane było w tych środowiskach albo rozciągane tak, że przestawało cokolwiek znaczyć, a z drugiej, to przecież towarzysze postępowy ustrój w życie wcielali.
A czy postępowość może być zbrodnicza i opresyjna? Owszem, trochę jajek trzeba rozbić, żeby przyrządzić omlet, a tam, gdzie drwa rąbią, wióry lecą, tłumaczyli postępowi intelektualiści konieczności rewolucyjne, które trochę, trochę setek tysięcy, no może i milionów istnień ludzkich kosztowały, no ale przecież wielki cel usprawiedliwiał to z nawiązką. Tak naprawdę, to wielu z tych, którzy normalnie przelewali wyłącznie atrament, marzyło, aby trochę krwi przelać, zwłaszcza że jak nigdy byłoby to usprawiedliwione osiągnięciem ziemi obiecanej, tym piękniejszej, im mniej wyraźnej. Dlatego jeśli ktoś robił to w ich imieniu, czuli satysfakcję, jakby to oni sami palce w miąższ życia zanurzali. Tak więc rewolucję nie tylko usprawiedliwić, lecz i uświęcić należało, no ale potem…
Rozbitych jaj mnóstwo, a omlet jakiś nie do końca smakowity, a nawet i postępowym trudno go było nazwać. Coś z tym trzeba zrobić. Myśli te zaczęły mi chodzić po głowie, kiedy przeczytałem, że Mariela Castro, córka Raula, ogłosiła, że walczyć będzie o „prawa” LGBT na Kubie, czyli generalnie o homoseksualne małżeństwa. Jej ojciec odstąpił właśnie prezydenturę towarzyszowi Miguelowi Díaz-Canelowi, kładąc tym kres 59-letniej epoki Castrów na wyspie. Tak naprawdę to tylko formalny gest, gdyż co najmniej do 2021 r. pozostanie on szefem rządzącej partii komunistycznej. System na Kubie kruszeje i pęka, problemy ekonomiczne są coraz większe, towarzysze próbują więc przeprowadzić transformację na wzór chiński, tzn. zliberalizować ekonomię, zachowując nadal całość władzy, choć odmładzając nieco ekipę. Wolne wybory nie są tam przewidywane. Zresztą w postępowym, liberalnym świecie stają się coraz bardziej podejrzane, od kiedy okazało się, że dopuścić do władzy mogą nieliberalnych populistów. Wystarczy więc, że lipcowe zmiany konstytucji na Kubie uwzględnią żądania homoseksualnego lobby, a kraj ten okaże się znowu postępowy i być może stawiany będzie jako wzór dla Polski. Historia komunistycznych reżimów przebiegała dotąd w podobny sposób. Po krótkim okresie rewolucyjnej anarchii następował okres komunistycznej stabilizacji, czyli budowy totalitarnego systemu.
Szczelnej kontroli podlegały wszelkie sfery życia, w tym erotyzm. W porządkowanym rygorystycznie społeczeństwie homoseksualizm był piętnowany i penalizowany. Czy jednak nie możemy wyobrazić sobie totalitarnego modelu, w którym homoseksualizm byłby dopuszczony jako równoprawna orientacja? Byłby to totalitaryzm postępowy. Aldous Huxley już w 1932 r. opublikował „Nowy wspaniały świat”, który przedstawia miękką wersję totalitaryzmu. System nie używa już właściwie fizycznej przemocy. Ludzie są klonowani oraz modelowani przez inżynierię genetyczną i przez całe życie warunkowani psychologicznie. Seks, który władze zalecają, stał się sposobem na rozładowywanie stresów, a kontrolę nad zbiorowością pomagają utrzymać regularnie dozowane narkotyki. Niepoprawni ze swoimi rojeniami wolności mogą schronić się w Rezerwacie. Przeżyliśmy pierwszą fazę brutalnego komunizmu, którego model stworzył Orwell w „1984”. Wygląda na to, że wchodzimy w jej drugą odsłonę, jaką proroczo przewidział Huxley. Coraz bardziej liberalne prawo pilnuje, aby liberalnie uporządkować wszystkie sfery życia, by przez jego coraz bardziej liberalne sieci nie przecisnęła się żadna nieliberalna myśl. Ci, którzy usiłują je propagować, są stygmatyzowani i karani. Wymiar sprawiedliwości i ośrodki opiniotwórcze, biznes i media, uniwersytety i wydawnictwa dbają, aby nieliberalne idee nie trafiały do obiegu publicznego. Mimo wszystko niewyjaśnialnym zbiegiem okoliczności populistom udaje się wygrywać wybory, co każe zdwajać wysiłki postępowcom całego świata. Gdy Kuba przyjmie homoseksualne małżeństwa, wielu z nich, jak 60 lat temu, może patrzeć na nią z nadzieją. Będzie postępowa, a przy tym potrafi rozwiązać problem populistów.
Felieton Bronisława Wildsteina ukazał się w numerze 24 tygodnika „Sieci”.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399927-postepowy-totalitaryzm-czy-postepowosc-moze-byc-zbrodnicza-i-opresyjna