Ma rację profesor Zdzisław Krasnodębski, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, kiedy w rozmowie z portalem wPolityce.pl wskazuje na głębsze przyczyny ostatnich sporów wokół polityki imigracyjnej.
Społeczeństwa europejskie odrzucają politykę otwartych drzwi, której apogeum stanowił rok 2015. Dlatego wybory wygrał Matteo Salvini we Włoszech czy Sebastian Kurz w Austrii. (…) To wynik rosnącego niezadowolenia społecznego
— mówi socjolog.
CZYTAJ WIĘCEJ: TYLKO U NAS. Prof. Krasnodębski o kryzysie polityki imigracyjnej UE: „Społeczeństwa europejskie odrzucają politykę otwartych drzwi”
Krążący po morzu śródziemnym statek „Aquarius” z kilkuset uchodźcami na pokładzie jest symbolem bankructwa dotychczasowej linii berlińsko-brukselskiej.
Wyraźnie widać, że otwarcie bram Europy potrzebującym niczego nie zmieniło. Przyjęto miliony, ale w kolejce czekają dziesiątki milionów szukających lepszego życia.
Wyporność społeczna najbardziej nawet lewicowych krajów w zderzeniu z kolejnymi falami przybyszów z radykalnie innych kultur, szybko się wyczerpała. Tym bardziej, że koszty społeczne okazują się bardzo poważne, choć zwykle w pełni ujawniają się po pewnym czasie.
Każdy już widzi, że to zwolenników migracji nie obchodzi. Ludzkie emocje były ważne, gdy grały na rzecz otwarcia granic. Gdy pojawiło się cierpienie, niezgoda na dalszą inżynierię społeczną, jest etykietowane słowem „ksenofobia”. Finansowane przez spekulanta Sorosa organizacje zajmujące się faktycznym przerzutem ludzi przez Morze Śródziemne za pomocą statków takich jak „Aquarius” ograniczają się do transportu, zostawiając konsekwencje państwom narodowym i zwykłym ludziom, jednocześnie próbując zamknąć im usta.
Stronnictwo sorosowe wszystko to wcześniej oczywiście przewidziało, ale zakładało, że osiągnęło już taką kontrolę nad mediami, polityką i biznesem w Europie, że społeczna frustracja nie przełoży się na nic trwałego. Pomyliło się. Odruchy obronne ujawniły się właściwie wszędzie, zaś w Austrii, we Włoszech, w Grupie Wyszehradzkiej - uzyskały przewagę. Ten proces postępuje.
Węgierska i polska koncepcja rozpoznania potrzeb na miejscu dramatu powodującego napływ migrantów i tam udzielenie pomocy, ochrony granic unijnych (jej brak niesie kres poczucia bezpieczeństwa obywateli, w tym także ataki terrorystyczne), wreszcie szacunku dla spoistości i tożsamości państw narodowych (nie można ich traktować jak nie mające nic do gadania kociołki, gdzie przymusowo wrzuca się liczące setki tysięcy nowe skupiska) zaczyna być traktowana jako mądra alternatywa.
Oto depesza z wczoraj:
Prezydent Francji Emmanuel Macron przyjął w piątek w Pałacu Elizejskim nowego premiera Włoch Giuseppe Contego. Przywódcy powiedzieli, że popierają plan stworzenia europejskich centrów dla migrantów w krajach pochodzenia, aby ograniczyć napływ ludzi do UE.
Conte powiedział, że takie ośrodki powinny przyjmować migrantów, zanim wyruszą oni przez Morze Śródziemne do Europy. Należy uniemożliwić „te podróże ku śmierci” - podkreślił.
Prawda, że brzmi znajomo? A to tylko jeden z wielu sygnałów wielkiego europejskiego zwrotu w sprawie imigracji, który każdego dnia na tym portalu raportujemy.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba powiedzieć, że są politycy i publicyści, tak w kraju, jak w Berlinie i Brukseli, którzy mogą dziś zrobić tylko jedno: przeprosić Polaków i Węgrów. Wypowiedzieli wiele słów, także obelg, które należałoby jednak odwołać. brutalnie pouczali, nauczali, moralizowali w sprawie w której się mylili. Oby tylko.
Ale oczywiście nie o przeprosiny tylko chodzi, ale przede wszystkim o uświadomienie sobie, jak nieodpowiedzialni, jak pozbawieni poczucia obowiązku troski o bezpieczeństwo obywateli ludzie trzymają ster wielu urzędów, redakcji, organizacji. W stadnym pędzie ku postępowi, wszystko wskazuje, że w porozumieniu ze spekulantem Sorosem, doprowadzili Europę na skraj zapaści.
Konsekwencje ich działań długo jeszcze będziemy odczuwać. Ale ja długo ta skrajnie niemądra gromadka będzie rządziła w naszych ojczyznach? Na naszym kontynencie?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399866-wielu-ludzi-tak-w-warszawie-jak-w-brukseli-i-berlinie-moze-dzis-zrobic-tylko-jedno-przeprosic-polakow-i-wegrow