Dziesiąty już Kongres Kobiet odbywa się w Łodzi. Biorą w nim udział m.in. była prezydentowa Anna Komorowska, reżyserka Agnieszka Holland, prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, europosłanka Danuta Hübner, pisarka Olga Tokarczuk, prof. Magdalena Środa, wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa-Błońska, przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, szefowa Inicjatywy Polskiej Barbara Nowacka, pisarka Sylwia Chutnik, szefowa Konfederacji Lewiatan Henryka Bochniarz, pisarka Manuela Gretkowska, była minister nauki i szkolnictwa wyższego prof. Lena Kolarska-Bobińska, posłanka koła Liberalno-Społeczni Joanna Scheuring-Wielgus, prawniczka prof. Monika Płatek, pierwsza Rzecznik Praw Obywatelskich w Polsce prof. Ewa Łętowska oraz Rafał Trzaskowski i Ryszard Petru. Kolejne kongresy kobiet są dla mnie fenomenem jako doskonale równoległe w stosunku do rzeczywistości (z małymi i nielicznymi wyjątkami).
Uczestniczki kongresów kobiet walczą o kobiety i postęp, co jest właściwie tym samym, bo kobiety są w istocie jedynym nośnikiem postępu, a postęp bez kobiet jest niemożliwy. Z obrad kolejnych kongresów wyłania się obraz Polski, w której kobiety nie mają równych praw z mężczyznami i są bez porównania częściej i na znacznie większą skalę niż w innych państwach dyskryminowane, poniżane, molestowane, mobbowane, wykorzystywane, ekonomicznie wyzyskiwanie, bite, maltretowane psychicznie, instrumentalizowane, kulturowo, społecznie i politycznie stygmatyzowane. A do tego podlegają wszelkim możliwym stereotypom, są ofiarami zabobonów, męskiego szowinizmu, maczyzmu i seksizmu. Właściwie każde negatywne zjawisko, jakie można by wymyślić odnosi się do polskich kobiet – wynikałoby z tego, co o tym sądzą uczestniczki kongresów kobiet. Z tym obrazem kobiet jest tylko taki problem, że jest on fundamentalnie niezgodny z faktami. Owszem, w Polsce nie brakuje negatywnych zjawisk dotyczących kobiet, lecz w statystykach i badaniach dotyczących właściwie wszystkich wymienionych wyżej patologii nasz kraj znajduje się w ogonie tabel, zestawień i wyników badań, a nie w czołówce. W przeciwieństwie do przywoływanych często jako absolutny i niedościgły wzór państw skandynawskich.
Fenomenem na kongresach kobiet jest niebywale wysoki poziom refleksji. Przytoczę trochę przykładów z odbywającego się 16 i 17 czerwca 2018 r. łódzkiego kongresu (z pierwszych godzin sobotnich obrad). „Za największy wynalazek współczesnych czasów uważam środki antykoncepcyjne. To oddało kobietom wolność decydowania o sobie” – powiedziała pisarka Olga Tokarczuk, świeża laureatka międzynarodowego Bookera. Czyli nie ma wolności bez środków antykoncepcyjnych, a przy nich komputery kwantowe czy inne współczesne osiągnięcia fizyki, medycyny, biologii, inżynierii materiałowej bądź chemii to pestka. Inna pisarka, Sylwia Chutnik, oznajmiła: „Czuję wielką wdzięczność dla wszystkich kobiet, które ryzykując życie sprawiły, że mogę się edukować i głosować. Myślę o tych wszystkich kobietach, które były przede mną i myślę sobie: ‘nie mogę tego spieprzyć’”. Istotnie z edukacją kobiet i ich prawami politycznymi był długo kłopot na całym świecie, ale wolna Polska nie ma tu sobie nic do zarzucenia, gdyż zaraz po odzyskaniu niepodległości te prawa kobietom zagwarantowała. A za zaborców raczej nie powinniśmy się kajać, bo nie tylko praw kobiet nas pozbawili. I twórcy II RP, w większości mężczyźni, nie mieli problemów z przyznaniem kobietom należnych im praw, więc przynajmniej w tej dziedzinie polskie kobiety nie musiały nawet specjalnie walczyć, choć oczywiście wiele odegrało chlubną rolę.
W pierwszym dniu jubileuszowego Kongresu Kobiet w Łodzi nie zabrakło myśli historycznych, wielkich i doniosłych. Na przykład europosłanka PO, prof. Danuta Hübner stwierdziła: „My, jako kobiety, możemy zrobić wiele, żeby przekonać młodych ludzi do ich odpowiedzialności za przyszłość Europy”. Nawet nie będę tej znakomitej myśli rozwijał, żeby jej nie zepsuć i nie spostponować, jakimiś płytkimi czy niezdarnymi interpretacjami. Słowa Danuty Hübner wyglądają równie wspaniale jak równania Newtona, Maxwella, Einsteina, Schroedingera czy Diraca i mówią same za siebie. Podobnie jest z fenomenalną myślą posłanki Joanny Scheuring-Wielgus: „Zawsze wierzyłam w ludzi. Ostatnie trzy lata pokazały mi, że chcemy i potrafimy”. Wiara, wola mocy, optymizm – tylko tak można to podsumować. Z kolei Marta Lempart z Ogólnopolskiego Strajku Kobiet w znakomitym aforyzmie, co najmniej na miarę Paulo Coelho, zrewidowała funkcje autorytetu i wyznaczyła nowy kierunek w filozofii drogi. „Ludzie nie potrzebują, żeby im wskazywać drogę. Potrzebują, żeby ich wspierać, kiedy idą swoją drogą” – odkryła Marta Lepmart, a Paulo Coelho popłakałby się, gdyby to słyszał. Do niebotycznego poziomu refleksji pań Hübner, Scheuring-Wielgus i Lempart nie zbliżyły się już niestety inne uczestniczki. Pisarka i publicystka Agnieszka Graff sprowadziła jednak wielkie problemy do codzienności, stwierdzając: „Większość uczestniczek czarnego protestu mówi o sobie, że są zwykłymi kobietami. Poznały się na fejsie”. Czyli wielkie rzeczy, jak czarny protest, mogą robić nawet zwykłe kobiety, poznane na fejsie. Ten egalitarystyczny akcent wręcz bije po oczach.
Znakomity poziom intelektualny, łącząc hermeneutykę, prawoznawstwo, konstytucjonalizm, psychoanalizę i poetykę, zaprezentowała prof. Monika Płatek. Nie zamknęła się ona w kobiecym paradygmacie, lecz śmiało odniosła się do konstytucji i głowy państwa: „Można być kiepskim prezydentem ale nie można być prezydentem, który nie zna konstytucji. Szczególnie, że jest dość łatwa do przeczytania”. Monika Płatek nie przedstawiła wprawdzie dowodów, że ona sama zna konstytucję, przeczytała ją i potrafi wygłosić miarodajny komentarz, lecz powinno się to zakładać a priori. Monika Płatek właściwie nigdy nie przedstawia dowodów na własne kompetencje i wynikające z tego prawo do odbierania ich innym, ale wynika to zapewne ze skromności. Zresztą dowód istnieje: osoby bez kompetencji nie zapraszano by tak często do TVN 24. Obserwujmy uważnie jubileuszowy Kongres Kobiet, gdyż to bogactwo i dziedzictwo nie powinno zniknąć. Wprawdzie od niektórych wspaniałych myśli aż dech zapiera, ale trzeba się zaprzeć i przynajmniej korespondencyjnie uczestniczyć w tym wielkim wydarzeniu. Bez jego dorobku chodzilibyśmy bowiem jak porąbani.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399833-bez-odkryc-pan-hubner-scheuring-wielgus-i-lempart-na-kongresie-kobiet-chodzilibysmy-jak-porabani