Ten proces grillowania i narażania na szwank wizerunku Polski trwa, a poza tym to pośrednio zajmuje uwagę i krępuje ruchy, jeśli chodzi o negocjacje budżetowe i negocjacje w sprawie imigracji. Upadek tego projektu w głosowaniu kompletnie zdejmuje sprawę z agendy i kończy się śmiercią wniosku. Nie będzie wówczas do niego więcej powrotu
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl europoseł Jacek Saryusz-Wolski. Słowa dotyczyły strategii Polski wobec procedowanego przez Komisję Europejską artykułu 7.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Głosowanie ws. art. 7? Saryusz-Wolski: Powinniśmy go zażądać. Polska jest skazana w nim na sukces. Jeśli nie na pierwszym etapie, to na drugim
wPolityce.pl: W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Polska powinna zażądać głosowania w związku z procedowaniem artykułu 7. Dlaczego?
Jacek Saryusz-Wolski: Ponieważ nie można osiągnąć porozumienia pomimo maksimum dobrej woli, jaką strona polska wykazała. Wiadomo, że w głosowaniu wniosek Komisji upada. Jest pytanie, czy w pierwszym głosowaniu, czy w drugim. Artykuł 7 wyraźnie mówi, że w pierwszym może upaść sześcioma głosami, a w drugim wystarczy jeden głos przeciwny. W sytuacji niemożności porozumienia to jest najlepsza wersja, bo czas wcale nie gra na polską korzyść. Ten proces grillowania i narażania na szwank wizerunku Polski trwa, a poza tym to pośrednio zajmuje uwagę i krępuje ruchy, jeśli chodzi o negocjacje budżetowe i negocjacje w sprawie imigracji. Upadek tego projektu w głosowaniu kompletnie zdejmuje sprawę z agendy i kończy się śmiercią wniosku. Nie będzie wówczas do niego więcej powrotu.
Czy to naprawdę jedyne wyjście z tej sytuacji?
Tak, nie widzę innego rozwiązania z tej sytuacji. Po wysłuchaniu środowej debaty w Strasburgu jestem tego więcej niż pewien. Na tym etapie, kiedy okazało się, że Komisja wcale nie w dobrej wierze chciała rozmawiać o kompromisie, tylko stawia ultymatywne żądania, to jedyny scenariusz. Jeśli Timmermans powiedział wyraźnie, że mamy te rekomendacje wykonać w całości, to Polska nie ma nic do stracenia i skróci ten żałosny spektakl, na którym zależy polskiej opozycji i niektórym krajom członkowskim, co zaznaczył niedawno szef Europejskiej Partii Ludowej.
Dlaczego Komisji Europejskiej tak bardzo zależy, aby nie doszło do kompromisu z Polską?
Jest to wyraźna próba zinstrumentalizowania tego sporu, aby sparaliżować kraj, będący głównym rozgrywającym w Europie Środkowo-Wschodniej, jeśli chodzi o budżet i o imigrację. Trwanie Polski w pozycji oskarżonego osłabia całą grupę państw od Estonii do Chorwacji, czyli tych, którym mają być odebrane pieniądze według Komisji i które mówią „nie” przymusowej relokacji imigrantów. To nie jest zatem tylko problem Polski. Jeśli jednak opór Polski zostałby złamany, wszyscy inni nie mają już w zasadzie nic do powiedzenia. Myślę, że do tych krajów dociera, że w ich interesie wcale nie leży, aby Polska była na cenzurowanym.
Jak ocenia Pan działania polskiej dyplomacji w prowadzeniu negocjacji z Komisją?
Efekt działania w dobrej wierze na rzecz kompromisu jest taki, że dzisiaj dużo więcej krajów sympatyzuje z Polską, bo widzą, że miała dobrą wolę, ale tutaj chodzi o ultimatum ze strony Komisji Europejskiej. Ta próba kompromisu spaliła na panewce. Przysłużyła się w tym sensie, że łatwiej znaleźć tę szóstkę krajów, które poparłyby nas w głosowaniu, chociaż korzystny dla nas ostateczny werdykt był wiadomy od dawna.
Z kolei niedawno Angela Merkel powiedziała, że nie jest zwolenniczką sankcji wobec Polski. Czy to gra w dobrego i złego policjanta?
Tak, to jest typowy schemat dobry-zły policjant, podręcznikowy przykład negocjacji z trudnym partnerem. Co do Merkel, trzeba odczytywać czyny, a nie słowa. Słowa często zmierzają do tego, żeby zaburzyć ostrość widzenia. Fakty są takie, że w projekcie budżetu cały ciężar spada na Międzymorze, Wyszehrad, flankę wschodnią, czy jakbyśmy tego nie nazwali. Tego się nie zauważa, ale w tym projekcie narażona na cięcia jest polityka wschodnia, czyli to, co dla nas jest najważniejsze. Z kolei w sprawach imigracji nadal trwa parcie na rewizję prawa europejskiego na odcinku konwencji dublińskiej. Na wschodnią flankę Unii Europejskiej spadają więc największe ciosy. Słowa znaczą tutaj niewiele, żeby nie powiedzieć nic.
Rozmawiał Paweł Zdziarski
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399758-nasz-wywiad-saryusz-wolski-proces-grillowania-i-narazania-na-szwank-wizerunku-polski-trwa