George Friedman, znany amerykański politolog żydowskiego pochodzenia, założyciel i dyrektor think tanku Stratfor, urodził się w 1949 roku w Budapeszcie w rodzinie ocalałej z Holokaustu. Opuścił Węgry jako siedmiolatek razem z rodzicami, którzy w 1956 roku uciekli za granicę przed agresją sowiecką. Gdyby jego rodzina pozostała wtedy nad Dunajem, to – kto wie? – może byłby dzisiaj jednym z liderów Fideszu? A może jednym z krytyków Viktora Orbána?
Po upadku komunizmu George Friedman często odwiedza kraj swego urodzenia. Jest tam traktowany jako przedstawiciel intelektualnego zaplecza partii republikańskiej. Na początku czerwca był on gościem na Europejskim Festiwalu Brain Bar w Budapeszcie, gdzie wygłosił wykład o związkach między państwem narodowym a demokracją liberalną. Jego wypowiedź można potraktować jak polemikę z tezą Viktora Orbána, że dziś w świecie zachodnim mamy do czynienia z konfliktem między demokracją a liberalizmem.
Według Friedmana nie ma sprzeczności między tymi pojęciami, a nawet więcej – obie kategorie są nierozerwalnie związane nie tylko ze sobą, ale także z ideą narodową. Bez narodu nie ma bowiem liberalizmu, zaś liberalizm jest złączony z tożsamością narodową oraz prawem do samostanowienia narodów. Tak więc gdy Bruksela walczy z suwerennością narodową członków Unii Europejskiej, to tym samym – zdaniem Friedmana – walczy ona z liberalizmem. Według niego przeciwnikiem państw narodowych nie są dziś liberałowie, lecz ideolodzy technokracji.
Przy okazji swego pobytu w Budapeszcie Friedman udzielił też wywiadu węgierskiemu portalowi mandiner.hu. Powiedział w nim, że „Unia Europejska praktycznie przestała już istnieć”, choć nie musi to oznaczać wcale zaniku jej instytucji, lecz po prostu ignorowanie przez państwa członkowskie zasad ustalanych w Brukseli.
W rozmowie Friedman poruszył też wątek, który również może być odbierany jako przesłanie skierowane do Viktora Orbána. Gość zza Oceanu stwierdził mianowicie, że przyszłość naszego kontynentu należeć będzie do państw Europy Środkowej, które tworzą sojusz Międzymorza, mogący liczyć na strategiczne partnerstwo Stanów Zjednoczonych. W centrum tego aliansu znajduje się oś dwóch proamerykańskich krajów regionu: Polski i Rumunii.
Według Friedmana największym zagrożeniem dla Węgrów są oni sami. W obecnej sytuacji próbują bowiem zachować elastyczność, ale wcześniej czy później będą się musiały opowiedzieć po którejś ze stron.
Największym problemem dla Węgrów jest to, że sojusz amerykańsko-polski umocni się i nie wiadomo, czy będzie z nim miejsce dla Węgier
—ostrzegł Friedman.
Jeśli potraktujemy Friedmana jako emisariusza Waszyngtonu, to przyjechał on do Budapesztu z konkretną ofertą dla węgierskich elit rządzących. Została ona wyłożona jasno podczas wykładu w Brain Bar i w wywiadzie dla portalu mandiner.hu.
Czekamy na odpowiedź.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399558-george-friedman-pyta-czy-wegry-znajda-nalezne-dla-siebie-miejsce-w-sojuszu-miedzymorza