Gdy słuchałem wczoraj przemówienia w PE największego prywaciarza w Polsce posła Janusza Lewandowskiego, to mogę powiedzieć, że rzeczywiście diabeł istnieje i ostro miesza na sali plenarnej. Ta diabelska perfidia, kłamstwa, nieludzka wręcz arogancja, nie powinny być w ogóle spotykane w dyskursach politycznych. To nie było nawet dno, ale moralne barbarzyństwo. Byliśmy porażeni i przerażeni jego przemową
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Czesław Hoc, europoseł PiS.
wPolityce.pl: 2 lipca prezydencję w UE obejmuje Austria, która- jak informuje Pan na Facebooku- jest żywo zainteresowana budową Nord Stream2. Czy tę sprawę można łączyć z obecnym atakiem na Polskę, która jest przeciwna budowie gazociągu?
Czesław Hoc: Fakty są takie, że na wszystko, co dzieje się w UE należy patrzeć przez pryzmat tego, kto na tym korzysta. Zawsze okazuje się, nawet gdy początkowo wydaje się to niewinne, że korzystają na tym najczęściej Niemcy i Francja. Proszę zwrócić uwagę, że my nie mówimy teraz o Nord Stream2 i zbliżającej się prezydencji austriackiej, lecz o prezydencji bułgarskiej. PE wypowiedział już swoje zdanie, że wszystkie podmorskie części gazociągu na terytorium UE mają podlegać pod przepisy trzeciego pakietu energetycznego. 11-12 państw UE jest za tym, by w RE przyspieszyć prace i wyegzekwować to prawo. A co robią Niemcy? Cały czas proszą o jakieś zbędne ekspertyzy i przedłużają tę sprawę. Wszystko właśnie dlatego, że od 2 lipca Austria obejmuje prezydencję, a ta jest żywo zainteresowana budową Nord Stream2.
Dlaczego?
Bo austriacka spółka OMV jest jednym z głównych udziałowców w przedsięwzięciu Gazpromu. Ba, szefowie Gazpromu Aleksiej Miller oraz OMV Rainer Seele podpisali już 5 czerwca b.r., w obecności prezydenta Rosji Władimira Putina i kanclerza Austrii Sebastiana Kurza umowę przedłużającą dostawy gazu ziemnego do Austrii aż do 2040 roku. Z informacją, że Gazprom jest gotowy zaspokoić te potrzeby, m.in. dzięki realizacji projektu… Nord Stream 2. Oczywiście, to nie jest przypadek. Oni już wiedzą, że ta budowa praktycznie będzie i nie podporządkują się pod trzeci pakiet energetyczny. Proszę więc zwrócić uwagę, jakie interesy tutaj grają rolę, prawo Orwella cały czas działa.
Polska strona może blokować, jak pisze „DGP”, jakieś ważne decyzje, które mają zapaść na forum UE? Zaczniemy grać ostrzej?
Nie, tu nie może być żadnej gry, bo tu chodzi o polską rację stanu. Po to dywersyfikujemy gaz ziemny, żeby zapewnić bezpieczeństwo energetyczne, a to jest żywotnie związane z racją stanu. My możemy usztywniać się w jakichś innych aspektach, dyrektywie o pracownikach delegowanych, tym możemy grać.
Tak, ale ja to przykładam do debaty na temat praworządności.
Tak, to się w to wpisuje. Dlaczego po raz enty, nie wiadomo już który, mówi się o praworządności w Polsce, kogo to interesuje? Poza grupą infantylnych posłów, którzy kalają własne gniazdo i kilku nawiedzonymi posłami, którzy jedzą im z ręki. Po to jednak wywiera się presję na Polskę, bo ona staje się silnym państwem UE. Stwierdziłem ostatnio, że już idziemy do „Klubu Top Five”, czyli po Brexicie jesteśmy 5 potęgą spośród 27 państw UE. Więc my i tak i tak będziemy liczyli się i UE doskonale wie, że potrzebuje nas bardziej, niż my jej.
Wczorajsza debata w PE pokazała jednak, że Timmermans jest tak zapiekły, że szansy na dialog nie ma. Zgodzi się Pan z europosłem Kuźmiukiem, że należałoby zakończyć ten spór głosowaniem na poziomie Rady UE?
Do Timmermansa świetnie odnoszą się słowa: „Gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu”. Możemy równie dobrze rozmawiać ze ścianą. Gdy słuchałem wczoraj przemówienia w PE największego prywaciarza w Polsce posła Janusza Lewandowskiego, to mogę powiedzieć, że rzeczywiście diabeł istnieje i ostro miesza na sali plenarnej. Ta diabelska perfidia, kłamstwa, nieludzka wręcz arogancja, nie powinny być w ogóle spotykane w dyskursach politycznych. To nie było nawet dno, ale moralne barbarzyństwo. Byliśmy porażeni i przerażeni jego przemową.
Jakie widzi więc Pan wyjście z tej sytuacji?
Mogę się przyłączyć do pana posła Kuźmiuka, bo tak, jak mówi, wreszcie trzeba to przeciąć, nisko nie kłaniając się. Przejęzyczenie Timmermansa podczas debaty w PE było śmieszne i straszne. Pan Frans, żeby prowadzić dialog z polskim rządem, chciał w poniedziałek jechać do …Moskwy! Tymczasem według psychoanalizy przejęzyczenie, to wynik mimowolnego oddziaływania treści zepchniętych do nieświadomości… Ale mogę powiedzieć też paradoksalnie, że może być tak, iż Timmermans dojdzie w tej swojej nienawiści do chropowatej ściany i w którymś momencie ogłosi, że dalej już nie ma co iść, bo przekroczył już czerwoną linię.
CZYTAJ TAKŻE: Ustawka w PE, czyli kolejna debata o praworządności w Polsce
Rozmawiał Piotr Czartoryski- Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399554-nasz-wywiad-hoc-o-przemowieniu-lewandowskiego-w-pe-to-nie-bylo-nawet-dno-ale-moralne-barbarzynstwo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.