To po prostu ochrona ustaleń Okrągłego Stołu. Jedni są wybraną elitą z umocowaniami w konstytucji, która będzie tu rządzić i robić interesy po wsze czasy na swój sposób, a drudzy mają być dostarczycielem siły roboczej
— mówi portalowi wPolityce.pl Arkadiusz Czartoryski, poseł PiS.
wPolityce.pl: Czy był Pan zaskoczony stwierdzeniem Fransa Timmermansa, że sprawy Polski będzie omawiał w Moskwie?
Arkadiusz Czartoryski (PiS): Myślę, że to było jednak przejęzyczenie wynikające z pewnego przyzwyczajenia…
Zadziałała podświadomość?
Tak. Według tego poglądu jesteśmy krajem Wschodu, który powinien siedzieć cicho. To przejęzyczenie doskonale pokazuje, jak tacy politycy jak Timmermans traktują środkowo-wschodnią część Europy. To po pierwsze. Po drugie wydaje się, że w tej chwili to zaostrzenie retoryki ze strony niektórych polityków europejskich związanych z nurtem lewicowo-liberalnym, który jest przecież reprezentowany przez Timmermansa, wynika z ważnego momentu w polityce europejskiej. W wielu krajach następuje poważny przełom w podejściu do spraw związanych z UE. To wynika z pewnego poirytowania, bo może się okazać, że nurt lewicowo-liberalny, który uznał, że już jest koniec historii, a Unię będą kształtowali według własnego widzimisię, poczuł, że jest zagrożony, a w Europie może dojść do bardzo poważnych zmian. Timmermans i jego zaplecze polityczne w Holandii to konkretna partia polityczna z jasno wyrażonymi poglądami. Wiele osób popełnia ten błąd, że przedstawiciela Komisji Europejskiej traktuje jako niebywały autorytet, którego słowa powinny być prawem stanowionym. Otóż nie. Są to tacy sami politycy jak politycy polscy, którzy mają własne poglądy na rozwój Europy. Tak należy traktować krytykę ze strony Fransa Timmermansa. Jest to spór polityczny w Brukseli o przyszłość Europy i w tym zakresie Polska ma swoje konkretne zdanie.
Jak postrzega Pan rolę totalnej opozycji w tej potyczce? Chyba wariant „zagranica” jeszcze się nie wypalił…
Gdy spojrzałem na zdjęcie, na którym stali Wałęsa, Kwaśniewski i Komorowski, to przyszły mi na myśl trzy nazwiska: Rzewuski, Branicki, Potocki. To też byli politycy, którzy schodzili z firmamentu polskiej polityki, tracili poparcie, a swoich spraw nie mogli załatwić w Warszawie, więc mając usta pełne szczytnych idei odwoływali się do zagranicy. To skojarzenie, które jest niezwykle bolesne.
Nie dziwi Pana tak duża aktywność na tym polu – jakby nie było – emerytowanych polityków? Cóż takiego mogą ugrać?
To po prostu ochrona ustaleń Okrągłego Stołu. Jedni są wybraną elitą z umocowaniami w konstytucji, która będzie tu rządzić i robić interesy po wsze czasy na swój sposób, a drudzy mają być dostarczycielem siły roboczej. To jest obrona układu Okrągłego Stołu i dlatego taka rozpaczliwa reakcja i odwoływanie się do innych państw.
Skoro już padło słowo „elity”, to warto zauważyć, że jedna z przedstawicielek elity sędziowskiej, prof. Małgorzata Gersdorf, wyraźnie zaznaczyła, iż nie wybiera się na emeryturę. Jak odbiera Pan jej stanowisko?
Bez wątpienia działanie niektórych sędziów wygląda na zaangażowanie polityczne, w dodatku po jednej, konkretnej stronie polskiej sceny politycznej, czyli po stronie tzw. totalnej opozycji.
Rozmawiał Aleksander Majewski
-
E - wydanie dostępne na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399518-nasz-wywiad-czartoryski-gdy-spojrzalem-na-zdjecie-walesy-kwasniewskiego-i-komorowskiego-to-przyszly-mi-na-mysl-nazwiska-rzewuski-branicki-potocki
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.