Decyzja wydziału spraw dekretowych BGN ws. Pięknej 49 została wydana z naruszenie prawa, ponieważ została wydana na osobę zmarłą - zeznał w środę przed komisją weryfikacyjną b. urzędnik dzielnicy Śródmieście Przemysław Niedzielski.
Niedzielski zeznał, że ze sprawą reprywatyzacji Pięknej 49 zetknął się, kiedy spadkobiercy zwrócili się do urzędu, aby dokonać zmiany użytkowania wieczystego we własność. Mówił, że „wydało mu się podejrzane, że jest ustanowiony kurator dla osoby nieobecnej (jednego z beneficjentów - Mieczysława Szenfelda - PAP), która - jak wynikało - kupiła udział w nieruchomości w lipcu 1944 r.”
CZYTAJ RÓWNIEŻ:Nieżyjący kurator, podstawiony Ukrainiec i dziwne decyzje ratusza. Jutro KW zajmie się reprywatyzacją Pięknej 49
Jak dodał, w wyniku jego ustaleń udało mu się stwierdzić w 2013 r., że kurator został ustanowiony na osobę, która zmarła w 1974 r. Przyznał, że był zdziwiony, że od 1997 r. BGN-owi nie udało się tego ustalić.
Pełnomocnik spółki Piękna 49 pytał świadka, ile czasu zajęło ustalenie faktu, że Mieczysław Szenfeld nie żyje. Niedzielski odpowiedział, że „akt zgonu udało się uzyskać w jeden dzień”.
Pytany, czy informację o śmierci Szenfelda można było ustalić przed decyzją reprywatyzacyjną, Niedzielski odpowiedział: „Moim zdaniem tak”. Dopytywany, kto powinien to zrobić, odpowiedział, że jego zdaniem powinien tego dokonać referent prowadzący tę sprawę w BGN.
Podstawa nabycia użytkowania wieczystego, czyli ta decyzja wydziału spraw dekretowych (BGN) jest w mojej ocenie, wydana z naruszeniem prawa ze względu na to, że jest wydana na osobę zmarłą.
– mówił świadek.
Przyznał, że w akcie notarialnym dot. nieruchomości, wpisane zostały błędnie imiona rodziców Szenfelda. Mówił, że w rozmowie z kuratorem ustanowionym na beneficjenta dowiedział się, że imiona rodziców Szenfelda zostały podane przez pozostałych beneficjentów.
Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta pytał, czy świadek rozmawiał o sprawie Pięknej 49 z jakimikolwiek pracownikami BGN-u. Niedzielski potwierdził; dodał, że odbierał dokumenty w sprawie od referenta w BGN Marka Dębskiego, informując go, że „chyba coś tu jest nie tak”. Na to Dębski miał odpowiedzieć: „I co z tego?”.
W sprawie zeznawała też beneficjentka decyzji. Ta jednak nie była w stanie wyjaśnić wielu wątpliwości Komisji Weryfikacyjnej.
**Nie sprawdzałam tego czy Pan M. Szenfeld nie żyje. Nikt z pełnomocników mi tego nie powiedział. O tym fakcie dowiedziałam się niedawno z mediów.(…).
– stwierdziła beneficjentka.
W jej zeznaniach pojawiły się także głośne nazwiska związane z warszawską reprywatyzacją.
Zadzwonił do mnie ktoś podający się za M. Szenfelda. Mówił po polsku, z naleciałością wschodnią. Pokazał paszport ukraiński. (…) Marek Mossakowski chciał odkupić ode mnie roszczenia. Później do mojej mamy zgłosił się pełnomocnik Marka Dochnala, znanego lobbysty.
– mówiła.
PAP, WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399357-urzednik-przed-komisja-weryfikacyjna-decyzja-ws-pieknej-49-zostala-wydana-z-naruszeniem-prawa-uslyszalem-i-co-z-tego