Dziś polski rząd toczy bój o wprowadzenie ustawy o Sądzie Najwyższym. Jego najbardziej zażartymi przeciwnikami są sami sędziowie. I politycy totalnej opozycji, którzy jako koronnego argumentu używają zarzutu, że sądy staną się politycznym narzędziem w rękach obecnie rządzącej ekipy. Za nimi opowiada się wiele dziesiątek dużych i małych organizacji pozarządowych, które znalazły sobie ciepłe, komfortowe oazy organizacyjne i finansowe przy wsparciu sądownictwa cywilno-administracyjnego ukształtowanego w III RP.
Jeszcze kiedy blisko dwa lata temu w Warszawie odbywał się Nadzwyczajny Zjazd Polskich Sędziów wydawało się, że jedyną grupą niechętną zmianom i próbującą je blokować będzie środowisko sędziów. Mających jednak od początku mocne wsparcie polityków opozycji, którzy szeroką ławą usiedli w pierwszym rzędzie podczas Zjazdu. W miarę postępu reformy okazywało się, że do jej bojkotu dołączają inne grupy prawnicze. Najpierw prokuratorzy a od kilku miesięcy środowisko adwokatów. Dlatego kierunek i zakres zmian najcelniej określało pojęcie „reformy wymiaru sprawiedliwości” w skład którego wchodzą trzy człony – sąd, prokuratura i adwokatura. Integralnie połączone uzyskaniem jednego celu – znalezienie i wymierzenia sprawiedliwej kary. Zatem drobnym błędem, jednakże błędem, było lansowanie wersji, że chodzi o reformę wąsko pojętego sądownictwa. Dziś już w sposób nie podlegający wątpliwości widać, że środowisko prawnicze w Polsce jest zintegrowane i reprezentuje wspólny interes. Rzecz w tym, że nie tylko ten interes idealny, abstrakcyjny – sprawiedliwy wyrok.
Kiedy jesteśmy na sali sądowej i obserwujemy proces wystąpienia poszczególnych stron wydaje się, że istnieje widoczny podział między trzema grupami: przedstawicielami prokuratury, która oskarża, adwokatury, która używa wszelkich metod, aby bronić oskarżonego i sędziów, którzy mają rozstrzygać, po której stronie jest racja uosabiana z pojęciem sprawiedliwości. Dziś już widać, że na sali i poza nią wytwarza się pewien układ, który musi zadowalać wszystkie trzy strony procesu. I nie tylko w sferze idei sprawiedliwości. Gra się toczy o interesy osobiste przedstawicieli każdej z trzech stron. Stąd w dłuższej perspektywie konieczność „dogadywania się” wszystkich trzech stron, aby zachowywać równowagę między nimi. Fatalnie byłoby dla prokuratury w danym mieście, gdyby sąd, w wielu różnych sprawach, za każdym razem uniewinniał oskarżonych. Taką prokuraturę należałoby rozwiązać, a jej pracownikom zakazać wykonywania zawodu. Sąd nie może wydawać wyroków, ciągle podważanych i zmienianych radykalnie na szczeblu wyższej instancji. Adwokat nie może sromotnie przegrywać wszystkich spraw, bo wkrótce straci klientów i będzie musiał otworzyć budkę z warzywami. To powoduje, że wieloletnia praktyka wytwarza między tymi trzema stronami widoczną symbiozę. Bez wchodzenia w szczegóły tych relacji, które nie muszą być budowane na prymitywnej (ale skutecznej!) korupcji finansowej (choć i takie rzeczy wyjątkowo pewnie mają miejsce), każda ze stron wie dokładnie, na co może liczyć, jeśli idzie o dwie pozostałe strony. Ten układ stwarza ogromny komfort pracy. Troje głównych uczestników procesu, sąd, prokuratura i adwokaci, tworzą swoisty teatr, który oczywiście kończy się wyrokiem. Wiemy jednak jak często odbiegającym od istoty sądzenia, czyli od wydania postanowienia zgodnego z poczuciem sprawiedliwości.
Dziś już widać, że adwokatura z równą determinacją jak sami sędziowie, będzie chciała zablokować reformę. Walczy bowiem o życie, o swoje fundamentalne interesy, o zysk finansowy, który dla każdego adwokata jest celem naczelnym i nadrzędnym. Kiedy adwokat układa się z klientem o wynagrodzenie, a jednocześnie prognozuje - w przybliżeniu to jasne - wynik procesu, znajomość środowiska sędziowskiego pozwala mu rysować zbliżone do realiów wersje, a tym samym budować swoją wiarygodność, która jest jego niezbędnym kapitałem pomnażającym mu klientów. Czy można się więc dziwić adwokatom, że chcą do końca życia pracować wyłącznie ze znanymi sobie doskonale sędziami? Że wymyślają kruczki prawne, by sparaliżować reformę wymiaru sprawiedliwości. Że gotowi są nawet za darmo szkolić i oswajać nieobytych z różnymi kruczkami sędziów, aby utworzyć z nimi wspólny zwarty kolektyw, który wysadzi reformę w powietrze.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/399084-adwokaci-wrzucaja-granaty-do-reformy-wymiaru-sprawiedliwosci-i-przygotowuja-lont