Niewątpliwie dla Patryka Jakiego reprywatyzacja jest wehikułem wyborczym. Polityk niezbyt rozpoznawalny, nie związany z Warszawą dzięki efektom pracy komisji stał się rozpoznawalny. Z całą pewnością nie będzie politykiem, który by ciążył PiSowi w wyborach do rady miasta. Przy udanej kampanii może okazać się czynnikiem, który będzie ją ułatwiał. Pamiętajmy jednak o dwóch ograniczeniach związanych z reprywatyzacją
— mówi politolog prof. Rafał Chwedoruk w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: W sobotę kandydat PO i Nowoczesnej na prezydenta Warszawy Rafał Trzaskowski wziął udział w Paradzie Równości środowisk homoseksualnych. W niedzielę kandydat Zjednoczonej Prawicy Patryk Jaki uczestniczył w Marszu dla Życia i Rodziny. Czy to przełoży się na ich poparcie w wyborach? Czy takie deklaracje tożsamościowe i kulturowe są istotne dla wyborców?
Prof. Rafał Chwedoruk: Elektoraty są wewnętrznie zróżnicowane, a udział w marszach jest ewidentnym ukłonem w stronę żelaznych elektoratów. W kampanii wyborczej czyni się tak zwykle na samym początku. Najpierw należy zwrócić się do tych, którzy na pewno zagłosują na kandydata, nad którymi nie musi dodatkowo pracować. W Marszu Równości i w jego otoczce dominują postawy bardzo mocno liberalne w kwestiach kulturowych, które są mniejszością w społeczeństwie obecną głównie w wielkich miastach w generacji 30-latków. Na Marszu Życia obecni są głównie najbardziej konserwatywni wyborcy stanowiący jeden z nurtów głównego elektoratu PiS. Generalnie w polskiej polityce i nie tylko polskiej większą rolę odgrywają inne tematy.
Jakie to tematy?
Sprawy związane z polityką społeczną, gospodarką, bezpieczeństwem. Trudno sobie wyobrazić tak wielką mobilizację wyborców wokół tematów kulturowych jak to miało miejsce na początku transformacji. Szczególnie silna była wówczas dyskusja wokół aborcji.
Warszawa jest miastem siłą rzeczy bardzo mocno związanym z wielką polityką. Wybory do samorządu stają się pod różnymi względami fragmentem ogólnopolskiej kampanii wyborczej. W tym sensie tematy kulturowe mogły się pojawić, ale one będą w tle, w cieniu kwestii politycznych, które rozrywają ogólnokrajową politykę.
Czyli nie opłaca się stawiać na kulturowe?
Nie. Boleśnie przekonała się o tym PO, kiedy Ewa Kopacz próbowała dokonać zwrotu w stronę dużo bardziej liberalną niż tradycyjnie prezentowana przez PO. SLD swoją absencję w Sejmie zawdzięcza mariażom z Januszem Palikotem i Barbarą Nowacką. Wszelkie próby tworzenia formacji prawicowych na prawo od PiS, skupionych głównie na kwestiach kulturowych też znajdą się w próżni.
Dlaczego?
Większość Polaków funkcjonuje w przestrzeni pomiędzy umiarkowanym konserwatyzmem, np. w sprawie aborcji, akceptując obecne rozwiązania, a trochę bardziej liberalną postawą. Polacy nie utożsamiają się z mniej więcej kilkunastoprocentowymi obrzeżami sceny politycznej.
Sądzi pan, że temat in vitro jest istotny dla stołecznych wyborców?
To jeden z mitów polskiej polityki narzucony przez część elit opiniotwórczych. Nie przeczę, że jest to istotne społecznie zagadnienie. Natomiast jego nośność polityczna nie jest duża. Warto sobie przypomnieć ostatnie wybory prezydenckie. Wszyscy trzej główni kandydaci, którzy zdobyli w wyborach prezydenckich w 2015 r. absolutną większość głosów – prezydent Andrzej Duda, były prezydent Bronisław Komorowski i Paweł Kukiz mówiąc obrazowo trochę byli za, a trochę przeciw in vitro. Ewidentnie to pokazuje, że nie była to najważniejsza sprawa. Próby nacisku na tych polityków, żeby w sposób jednoznaczny wyrazili swoje zdanie w tej materii, do niczego nie doprowadziły. Zresztą jeżeli przypomnimy sobie kampanię z 2010 r. to tam również problematyce obyczajowej często towarzyszyły bardzo ezopowe wypowiedzi głównych kandydatów. Tak wypowiadał się nawet ówczesny kandydat SLD. W tej kwestii nic nowego nie zobaczyliśmy. Niczego nowego się nie dowiedzieliśmy. To jest bardziej przyczynkiem do refleksji nad tym kto i dlaczego wmanewrował liberalną opozycję w radykalny kulturowo przekaz, który jest zamknięty w dość licznej, ale jednak mniejszościowej niszy. Polacy, o których toczy się walka w polityce są raczej odlegli od obu biegunów tożsamościowego sporu. Interesują ich raczej zagadnienia z pogranicza kwestii kulturowych i ekonomicznych. Kwestia uchodźców rozpaliła Polaków mimo że była bardziej abstrakcyjną kwestią, a nie tym czego doświadczają na co dzień liczne społeczeństwa Europy zachodniej. Trudno jednoznacznie ocenić na ile ona jest kulturowa a na ile ma też silne podłoże ekonomiczne. Na Zachodzie ma silne podłoże ekonomiczne.
Czy na wybory samorządowe w Warszawie może przełożyć się reprywatyzacja i szefowanie przez Patryka Jakiego Komisji Weryfikacyjnej?
Niewątpliwie dla Patryka Jakiego reprywatyzacja jest wehikułem wyborczym. Polityk niezbyt rozpoznawalny, nie związany z Warszawą dzięki efektom pracy tej komisji stał się rozpoznawalny. Z całą pewnością nie będzie politykiem, który by ciążył PiSowi w wyborach do rady miasta. Przy udanej kampanii może okazać się czynnikiem, który będzie ją ułatwiał. Pamiętajmy jednak o dwóch ograniczeniach związanych z reprywatyzacją.
Jakich?
Pierwszy wiąże się z zasięgiem zjawiska reprywatyzacji. Chociaż dotyczy dziesiątków tysięcy ludzi, jednak istotna część tych osób już wcześniej mogła być obecna w elektoracie PiS, liczniej niż w elektoratach innych partii. To wynika z czynnika natury historycznej i przestrzennej. Ofiarami reprywatyzacji padały osoby mieszkające w starszych dzielnicach położonych bliżej centrum miasta, gdzie czasami zachowywały się bardziej tradycyjne więzy społeczne. To widać nawet w miastach, gdzie problem reprywatyzacji nie wystąpił. Zastrzyk nowego elektoratu dla PiS nie byłby tu geometryczny w swoim rozmiarze. Drugie ograniczenie wiąże się z tym, że elektorat liberalny przez wiele lat nie przejął się kwestią reprywatyzacji. Przecież sprawa nie pojawiła się po zmianie politycznej. Teraz po zmianie władzy reprywatyzacja zyskała status na poziomie państwowej. I była to zasadnicza zmiana. Temat był obecny cały czas w przestrzeni medialnej. Także niektóre media bardzo odległe od PiS czasami zwracały uwagę na istnienie problemu. Nie widać przesłanek dla których liberalny elektorat akurat teraz miałby się przejąć kwestią reprywatyzacji i krzywdą społeczną, która za nią się kryła. Reprywatyzacja na swój sposób jest pewnym znakiem wywoławczym o charakterze ogólnokrajowym, który pomaga PiS. W Warszawie reprywatyzacja jest istotna, ale nie jest to sprawa, która mogłaby zmienić wyniki wyborów. Pokazywały to różne miejskie sondaże publikowane w ostatnich miesiącach. Reprywatyzacja może stać się dla PiS innego rodzaju problemem, kiedy pojawią się tendencje kwestionowania reformy rolnej. To z perspektywy najwierniejszego elektoratu tej partii skoncentrowanego na wsiach byłoby jeszcze ważniejsze niż kwestia reprywatyzacji w Warszawie.
Czyli o wynikach wyborów w Warszawie zadecydują sympatie polityczne warszawiaków?
Tak, to czynnik, który powtarza się od lat. Warto sobie przypomnieć kiedy kandydatem PiS na prezydenta Warszawy był Kazimierz Marcinkiewicz. PiS przeprowadził wtedy świetną kampanię wyborczą. Kazimierz Marcinkiewicz i sztab wyborczy PiS dotarli chyba do wszystkich możliwych mniejszościowych i niszowych grup. Kampania Hanny Gronkiewicz-Waltz nie była przesadnie dynamiczna. Można powiedzieć, że o zwycięstwie zadecydowała siła PO. W mieście są trwałe strukturalne czynniki, które dają komuś przewagę. Rzadko zdarza się idealna równowaga. Łódź jedynie była kiedyś miastem, gdzie wszystko w wyborach mogło się zdarzyć. W Warszawie tak nie jest. Opcja liberalna ze względów ekonomicznych, historycznych, społecznych i kulturowych jest miejscem, gdzie pełną przewagę ma opcja liberalna. Chociaż poglądy konserwatywne są tu silniej obecne niż w Poznaniu czy Gdańsku. Kampanią wyborczą można dystans między dwoma orientacjami zwiększyć albo zmniejszyć. Pierwsze tygodnie nieoficjalnej kampanii wyborczej nieco zmniejszyły dystans na korzyść PiS. Ale żeby powtórzyła się porażka orientacji liberalnej w Warszawie musiałoby się zdarzyć jeszcze kilka innych bardzo istotnych rzeczy.
Jakich?
Musiałaby wybuchnąć poważna afera związana bezpośrednio z kandydatem, która eksploduje w ostatnim momencie i będzie czytelna dla liberalnych wyborców. Wpływ na wynik wyborczy może mieć fundamentalny podział elektoratu liberalnego w pierwszej turze wyborów, który dałby zwycięstwo PiS i Patrykowi Jakiemu w pierwszej turze. Byłoby tak jak z Andrzejem Dudą i Bronisławem Komorowskim. Minimalne zwycięstwo Andrzeja Dudy spowodowało pewien przełom w spojrzeniu na całą kampanię. Jednak na razie nie widać poważnych kandydatów, którzy mogliby mocno podzielić niepisowski elektorat w Warszawie.
Rozmawiał Tomasz Plaskota
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/398997-nasz-wywiad-prof-chwedoruk-udana-kampania-wyborcza-patryka-jakiego-poprawi-wynik-pis-w-warszawie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.