Często mam wrażenie, że piszę nieustannie o tym samym. Mój bohater się nie zmienia. Zmieniają się czasy, zmieniają się polityczne rachuby, a on wciąż jest tym samym… sępem.
W epoce Komorowskiego, Tuska i Kopacz mocno podkreślał swoje „oświecenie”, nie było mu po drodze z bohaterami antykomunistycznego powstania po 1945 r., wyśmiewał się ze „starych babek” wysiadujących w maju pod figurkami Maryi w polu, kręcił nosem na patriotyczne oprawy budowane przez kibiców na stadionach. Nosił porządne garnitury, drogie zegarki i basował tym, co mieli źdźbło władzy więcej od niego. Podkreślał intelektualne przymioty np. takiego Aleksandra Grada, udawało mu się wślizgiwać w łaski lokalnych baronów PO i PSL. Gorliwie tropił też i wskazywał każdego wyznawcę „chorych bredni o Smoleńsku”. Jednym słowem spotykałem sępa w urzędach, w biznesie, najliczniej występował w redakcjach wszelkich mediów. Tam skłonny był do wszelakich manifestacji podkreślających jego europejskość i używanie płynów do wywabiania polskości, z czego tylko się dało.
Przyszło jednak to straszne trzęsienie ziemi w 2015 r. i nic już nie było takie różowe jak wprzódy. Trzeba się było przystosować. Sęp odczekał więc chwilę i gdy tylko się przekonał, że zmiana może być trwała, nuże nadskakiwać nowej władzy, nuże przekonywać o swojej polskości i stalowym patriotyzmie. Tak jak wcześniej z ust nie schodziły mu durnowate cytaty z ks. Sowy, Lisa i przyjaciół, tak teraz jakby coś wykręciło mu język na opak – tylko patriotyczna nowomowa, nowe slogany i zaklęcia. Wyszedł z okopu z podniesionymi rękami, rychło jednak się przekonał, że w większości ma do czynienia z podobnymi sobie sępiszczami, i nuże rozpychać się łokciami oraz łajać tych niedostatecznie naoliwionych nową ideologią.
Niestety teraz sęp szykuje się do udziału w wyborach samorządowych, już zdążył – kukułczymi ruchami – wcisnąć się na dobre miejsca na listach dobrej zmiany, już teraz jest jednym z najlepiej notowanych miejscowych aktywistów.
Sęp idealnie pasuje partyjnej nomenklaturze, jest posłuszny, aktywny, użyteczny, doświadczony. Urzędaski dobrej zmiany nie pojmują jednak, że z równą łatwością jak teraz denuncjuje i poniża swoich byłych kolegów z przeciwnego okopu, zatopi swój przywykły do padliny dziób także w trzewiach dobrej zmiany, stanie się tak wtedy, gdy tylko wyczuje najmniejszy powiew zmiany. On z padliną jest zaprzyjaźniony jak nikt z żywych. Widzę rzesze padliniarzy, jak uwijają się znów na ciele kraju. Trzeba wielkiej energii, odwagi i determinacji, aby odegnać to śmierdzące towarzystwo od siebie.
Felieton opublikowany w tygodniku „Sieci” nr 23/2018
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/398841-sep-juz-krazy-juz-zdazyl-kukulczymi-ruchami-wcisnac-sie-na-dobre-miejsca-na-listach-dobrej-zmiany