Celem totalnej opozycji jest zniszczenie powagi obecnego Sejmu za wszelką cenę.
Poseł Stanisław Nitras poinformował portal Onet o prześladowaniach jakie są jego udziałem:
„Zamierzam złożyć do sądu pozew o mobbing ze strony wicemarszałka Terleckiego. To, co robi Terlecki, spełnia prawne przesłanki mobbingu. To nękanie w miejscu pracy, nieuzasadnione kary finansowe i uniemożliwianie wykonywania swoich obowiązków. Konsultuję się w tej sprawie z prawnikiem”
Na Twitterze też pożalił się opinii światowej:
Długi miesiąc musiał czekać pan Terlecki, ale się zemścił. Lider w akcji. Kara 3 miesiące pół pensji i zakaz wyjazdu. W skrócie mój wczorajszy dzień w pracy
Gdy się posłucha tego jojczenia nie będąc zagłębionym w realia, można się użalić, że jakiegoś porządnego człowieka gnębi pisowska jaczejka.
Rzeczywistość jest jednak przeciwstawna. Swoim postępowaniem poseł Nitras nie daje szansy władzom Sejmu na inne potraktowanie go. Ostatnie przemówienie premiera Morawieckiego przerywał 32 razy. Tak się jakoś składa, że poseł Stanisław Nitras jest generalnie kojarzony z zamieszaniem w Sejmie. Pomimo intensywnych wysiłków trudno go połączyć z działaniem mającym pierwiastek czegoś konstruktywnego. Doskonale pamiętamy jego rolę w puczu sejmowym z grudnia 2016. Biegał po korytarzach Sejmu ze szklanymi oczami i telefonem komórkowym. Prowokował posłów PIS podgrzewając atmosferę. Tak jakby dostał dokładnie takie zadanie do wykonania. „Donald czeka we Wrocławiu, a ty masz ich zirytować do tego stopnia, żeby zrobili coś głupiego, Kinga ci pomoże. Wiesz jak to się robi…”
Z dużym prawdopodobieństwem można domniemywać, że „dziwaczne” zachowania pana posła nie wynikają tylko z niespokojnego charakteru. Najwyraźniej jest członkiem peowskiej specgrupy do rujnowania wizerunku Sejmu. Dzielnie wspomagają go poseł Szczerba i posłanka Gajewska, osoby o podobnie zdefektowanych umysłowościach. Oczywiście cały klub PO też dokłada starań na sali sejmowej, żeby obraz najważniejszego gremium sprowadzić do tandetnej rozróby. Okrzyki, tupanie, wycie, rozlegające się niemal nieustannie z ław opozycji stały się immanentnym elementem VIII kadencji Sejmu.
Ta krecia robota ma swoje uzasadnienie. Wszelkie instytucje państwa, a w szczególności Sejm od początku rządów PiS są na hybrydowym celowniku. Chodzi o pozbawienie ich powagi i odebraniu znaczenia ustawom. To co towarzyszyło uchwalaniu ustaw o sądownictwie, kiedy posłowie opozycji śpiewali na sali, a przez otwarte okno wtórował im chór pod Sejmem, stwarzało pożądany charakter farsy prac parlamentarnych. A naprawa wymiaru sprawiedliwości, to przecież być albo nie być Polski. I odpowiedzialna opozycja powinna to wspomagać, a nie torpedować w małpiarskim stylu.
Teraz też zamiast rozmawiać o jałowym i bezsensownym wniosku Platformy by odwołać premier Szydło i minister Rachwalską, a także przypomnieć ich socjalne zasługi, mamy śmieciowy dyskurs o wyimaginowanych problemach posła Nitrasa. Czyli zadanie zostało wykonane.
Marszałek Kuchciński i prezydium Sejmu i tak zbyt łagodnie obchodzą się z posłami rozrabiaczami. Ich działanie powinno się spotykać z jak najsurowszymi restrykcjami, bo są to akty wymierzone z premedytacją w państwo polskie ku pożytkowi tych, którzy nam tradycyjnie dobrze nie życzą.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/398701-przypadki-posla-slawomira-nitrasa-harcownik-czy-zawodowy-destruktor