Jest źle, a będzie jeszcze gorzej. Polska jest nie tylko izolowana, ona nie odgrywa żadnej roli w Europie i na świecie.
Kto tak twierdzi? Tak twierdzi europoseł Janusz Lewandowski, ten, który walnie przyczynił się do izolowania naszego państwa, pozbywając się wraz z Balcerowiczem przemysłu, dzięki czemu z producenta dóbr narodowych zamieniło się w podwykonawcę dóbr międzynarodowych. Nie tylko zresztą w gospodarce ale również w polityce zagranicznej. Ten Janusz Lewandowski na różnych forach i portalach uparcie powtarza od 2015 roku, że III RP wręcz przeciwnie, nie była izolowana w Unii Europejskiej, a nawet za swoją aktywność została wyróżniona, czego dowodem jest Tusk, który został „prezydentem” Europy. Jak niedobrze pójdzie, to przez to łamanie praworządności zostaniemy finansowo uderzeni po kieszeni i obetną nam fundusze.
Ale najgorsze jeszcze przed nami. Są już sygnały tego najgorszego. Jakieś narodowe badania przeprowadzone u naszych południowych sąsiadów wykazały, że popsuł się u nich „wizerunek polskiej żywności”. Na Słowacji i w Czechach. Co to będzie? Ob narody będą teraz w ramach walki z polską żywnością zatykać się czerstwym chlebem, czyli słynnymi knedlikami. Współczuję. Czyli najwyraźniej jesteśmy izolowani od tej części Europy, na szczęście tylko w dziedzinie kiełbasy, której nasi sąsiedzi nie chcą jeść. Dobrze im tak. Dobrze jest także naszej sprzedajnej opozycji, bo wystosowała list do Komisji Europejskiej, na którym podpisali się działacze całkiem „niezależnych” organizacji, w tym kilkadziesiąt KOD-ów. W tym liście żądają zaskarżenia łamania praw Sądu Najwyższego przez rząd Zjednoczonej Prawicy, do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. A Trybunał skaże nas na dożywotnie pozostawanie w izolacji od Timmermansa, Verhofstadta i Junckera. No i od Róży Thun, ma się rozumieć. Ale ona już się odizolowała nie czekając na wyrok Trybunału.
Są jeszcze inne sankcje w dyspozycji międzynarodówki unijnej, które dosięgną całej wspólnoty. W odpowiedzi na nałożenie przez USA ceł karnych na aluminium i stal. Bruksela w odwecie nałożyła cła na burbona, karty do gry, sztućce, jachty i motocykle, aha i na wieprzowinę. Polacy bardzo odczują te cła, bo żaden rodak nie potrafi funkcjonować bez szklaneczki burbona na śniadanie, obiad i kolację. Raczą się nim wszyscy robotnicy i chłopi. A kapitaliści nie będą spać spokojnie bez amerykańskich jachtów, na których spożywają lunch przy pomocy amerykańskich sztućców. Nie dość, że jesteśmy izolowani w Brukseli, to jeszcze nie będziemy mogli zagrać w „trzy karty” na wiejskim bazarze.
Izolowała nas też przyszła ambasador USA w Warszawie, pani Georgette Mosbacher na wysłuchaniu w Senacie. Coś plotła o wzroście antysemityzmu w Europie Wschodniej z powodu ustawy IPN i o polskiej praworządności. A co by było gdyby nie plotła? Mogłaby nie zostać zatwierdzona przez potężne lobby, wszyscy wiemy, przez jakie. Miejmy nadzieję, że mimo tego jej się w Polsce spodoba. Wszak równocześnie zapewniła, że „Polska jest suwerenna i niezależna, z silnymi konstytucyjnymi swobodami, jest gospodarczo dynamiczna i prężna”. A więc welcome!
Jesteśmy wykluczeni, izolowani i zapomniani, tylko czemuś inwestorzy zagraniczni pchają się drzwiami i oknami, bezrobocie coraz niższe, a poziom życia społeczeństwa coraz wyższy. Jak tak można, przecież nie zasłużyliśmy na to wszystko, bo rządzą nami konserwatyści, zamiast liberałów. Można nas kopać, a my nic, robimy swoje. Czas z tym skończyć. Totalna opozycja powinna wystosować list do Brukseli z żądaniem zaatakowania Polski unijnymi siłami „szybkiego reagowania”, powołanymi w ramach Wspólnej Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony. W odpowiedzi na ten apel przez Odrę, na pontonach ruszą zdezelowane niemieckie czołgi Leopardy, a z Francji wylecą helikoptery caracale, które z zemsty, że Polska nie chciała ich zakupić, masowo wylądują na Placu Defilad, z prezydentem Macronem na pokładzie. Dołączą do nich naturalnie armie Beneluxu, z Holendrem Timmermansem na czele w awionetce z napisem „artykuł 7”, za nim przypłynie do Gdańska na łodzi podwodnej, kryjąc się w ten sposób przed faszystami polskimi Belg Guy Verhofstadt, entuzjastycznie witany przez prezydenta Adamowicza, oraz armia Luksemburga w sile 400 rekrutów. I jak już wylądują, dopłyną i dolecą, uderzą z całą mocą na Belweder, w obronie wartości liberalnych, na pohybel katolikom, tej zakale europejskości.
A co nam pozostało? Nam pozostało pomodlić się za dusze tych biedaków, którzy nie wiedzą co czynią, a jak już się dowiedzą, to będzie za późno na rozum, którego pozbawiła ich lewacka ideologia. Nie pomoże też interwencja Sorosa, który chce „społeczeństwa otwartego”, takiego na podobieństwo „folwarku zwierzęcego” Orwella, bo ono już się otworzyło, bez jego łaski i dolarów. Otworzyło się na wolność i niezależność, od brukselskiej mafii i jej multikulti. Od świń, które rządzą unijnym folwarkiem. Jeszcze.
-
Polecamy nowy numer największego konserwatywnego tygodnika opinii w Polsce - „Sieci”, w sprzedaży od 4 czerwca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/398606-na-polske-nie-ma-sily-mozna-nas-kopac-a-my-nic-robimy-swoje