Kogo Polacy widzą jako lidera opozycji? Takie pytanie zadano w jednym z sondaży przeprowadzonym w tym tygodniu. Jego wyniki okazały się niezbyt zaskakujące. Przynajmniej dla mnie. Ale też bardzo pouczające. Najbardziej rzucającą się w oczy sprawą była ogromna różnica w widzeniu przez Polaków dwóch liderów Platformy. Byłego i obecnego. Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny. Trudno nawet mówić o różnicy pozycji jednego i drugiego. To jest po prostu przepaść.
O Donaldzie Tusku można powiedzieć wiele rzeczy negatywnych, wielokrotnie dyskwalifikujących go jako człowieka przyzwoitego, wypomnieć wiele rzeczy kompromitujących go jako polityka, a nawet jako Polaka. Nie można mu jednak odmówić talentów w mamieniu ludzi najróżniejszymi chwytami, w biegłości sterowania emocjami, w manipulowaniu ludźmi. W czarowaniu. Ale nie w oczarowywaniu, bo większość mimo maskowania dostrzega u niego zimne wyrachowanie. A wszystkie jego zabiegi są skupione zawsze na jednym – na zaspokojeniu własnych interesów. Otacza się ludźmi o podobnej mentalności, ale znacznie mniejszych talentach, a tym samym możliwościach. Godzą się z jego pozycją lidera wiedząc, że on im daje osłonę, oni odpłacają mu za to, wcielając się w role posłusznych i lojalnych wykonawców jego zleceń i poleceń.
Jego pozycja – 42 procent Polaków upatruje w nim lidera opozycji – to Mont Blanc polskiej opozycji. Wszyscy inni nie dorastają mu do pięt. A rozpaczliwie nisko znajduje się wspomniany już obecny lider Platformy Grzegorz Schetyna, którego ledwie dwa procent badanych widziało w roli lidera opozycji.
Muszę przyznać, że ta nadzwyczaj surowa ocena dokonana przez Polaków zdolności przywódczych i politycznych Grzegorza Schetyny jest uzasadniona. Nie do ukrycia są przecież wszystkie nie tylko braki Grzegorza Schetyny, ale przede wszystkim wady osobowościowe i intelektualne, które sam bohater eksponuje w pełnym niekorzystnym blasku, gdy próbuje odegrać rolę trybuna, mówcy, przewodnika politycznego lub stratega. Te słabości widoczne są podczas konferencji prasowych, „ wystąpieniach sejmowych, w których poddaje „druzgocącej”krytyce działań rządu PiS, przemówieniach programowych w ramach zjazdów i konwencji Platformy. Zawsze i wszędzie mówi niezbornie, duka i jedyne , co się da wyłowić z potoku nudnych wywodów to nieoparta ochota powrotu do władzy i stanowisk. Na zewnątrz przybiera to postać hasła powtarzanego od dwu i pół lat: - musimy odsunąć PiS od władzy.
Między tymi dwoma skrajnymi postaciami najwyżej, co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe, najwyższe miejsce zajął Robert Biedroń, prawie nieczynny politycznie odkąd został prezydentem Słupska. To czysta fantazja, w którą zdaje się uwierzył jak dziecko, marzące o zbudowaniu rakiety, że on zasługuje na miano lidera opozycji. Podobno przez kilka dni chodził po ulicach Słupska mocno pochylony, tak go przygniatała ogromna odpowiedzialność. Po tym badaniu powinno mu przejść.
Najistotniejsze pytanie, jakie ciśnie się do głowy, to kwestia, czy silna pozycja Tuska po stronie opozycji, przełożyć się może w najbliższych wyborach prezydenckich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/397732-pustka-w-krajobrazie-krajowej-opozycji